Śmietnisko > Off Topic
Idziemy do woja
Azbuga:
mnie korciło ale nie zostałem bo za mało płacili wtedy - a mogłem być już emerytem :)
Ulf Nitjsefni:
Nie mogłeś raczej. Nas zrobili w bambuko trochę. Przy podpisywaniu na nadterminowego obiecali nam przejście na zawodowstwo po 4 latach. W Oddziale Koszalin było nas coś około 20 nadterminowych kaprali. Jak przyszły kontrakty na zawodowego to uwaga: 2 (słownie: dwa). Nie wiem czy w innych oddziałach było lepiej? Pod Koszalin podlegały - Kołobrzeg, Świdwin, Trzebiatów i Słupsk i nikt tam nie dostał kontraktu.
Jan Morgenstern:
--- Cytat: Azbuga w Marzec 14, 2015, 20:14:15 ---ps. byłem w wojsku rok w 1999-2000. byłem kapralem w szkole żandarmerii wojskowej - i jeśli polskie wojsko jest 3 x lepsze niż było wtedy to nadaje się do walki gorzej niż drużyna paintbala.
--- Koniec cytatu ---
Będąc kapralem żandarmerii na szkole nie masz praktycznie żadnej wiedzy o wojsku. To nie jest atak na Ciebie tylko stwierdzenie faktu. Pogłebione to jest jeszcze tym, że już od dobrych kilku lat nie ma armii z poboru a większośc naszych żołnierzy w wojskach liniowych jest na prawdę dobrze wyszkolona i całkiem nieźle wyposażona. Większośc ma za sobą przynajmniej udział w jednej misji, strzelano do nich, oni strzelali i wiedzą jaki to chleb. To jakbyś porównywał kogoś, kto miał niezłe wyniki w biegu na 100m w podstawówce do kogoś, kto był na podium na olimpiadzie na tym samym dystansie.
Zajmując się bezpośrednio rodziną masz poczucie, że robisz coś dla rodziny ale jesteś w sumie tak samo bezradny jak ktoś, kto walczy na froncie a rodziną zajmują się rodzice, rodzeństwo czy znajomi. Możesz zająć się niektórymi doraźnymi problemami ale wobec samych przejawów wojny i walki - nie masz na to wpływu. Zołnierz walczący na froncie nie może rozwiązywać codziennych problemów rodziny jak brak światła, itp ale nadal broni swoją rodzinę, znajomych bezpośrednio stawiając opór nieprzyjacielowi. Żadna z tych sytuacji nie jest idealna ale dlatego wojna jest zła. Dzieje się za dużo bardzo żłych rzeczy i giną oraz cierpią ludzie, któych nie zawsze da się ochronić. Możesz być z rodziną w kombi i ewakuować się na zachód ale nie masz wpływu na to, czy nie spadnie na Was bomba albo pocisk artyleryjski. Albo czy na najbliższym skrzyżowaniu z samochodu Ciebie I twojej rodziny nie wyrzucą jakieś bardziej zdesperowane osiłki, bo im się samochód popsuł a też chcą uciekać. Takich sytuacji może być mnóstwo. Podczas wojny większośc ludzi nie jest na froncie . Częśc pracuje robiąc to co może aby życie wyglądało normalnie bo ktoś musi piec chcleb, bo spzitale muszą pracowac, itd. Część zaszyje się z rodzinami w bezpiecznym miejscu i będzie robiło wszystko co w ich mocy aby wszystko było dobrze w takim zakresie, w jakim to jest możliwe.
Ja nie mam pretensji do tego, że ktoś chce zajmować się rodziną bo to normalny, zdrowy odruch. Nie wszyscy będą i nie wszyscy powinni iśc do armii. To jest zupełnie naturalne. Tak samo jak np ewakuacja rodziny z miasta np do rodziny na wsi w głębi kraju czy nawet jeśli jest możliwość za granicę. Mnie tylko rozwalają gadki, że nie wybieraliśmy sobie gdzie się urodziliśmy i mamy gdzieś swój kraj. To nie jest oznaka racjonalnego myślenia tylko głupota. Masz w dupie swojego dziadka, babcię i przodków. W sumie to masz też gdzieś ludzi, którzy podczas II wojny światowej walczyli abyś dziś mógł być niewdzięczną patologią a nie np popiołem za krematorium. I jeszcze się tym brakiem patriotyzmu chwalić... I uważać się za lepszego? Ludzie, nic się nie dzieje nawet a Wy już z gorliwością plujecie na swój kraj i przebijacie się jacy to Wy jesteście super a jacy durni są Ci, co są gotowi coś dla kraju zrobić gdyby coś się stało. I jak to źle, że ktoś w kraju myśli jak na wypadek konfliktu zabezpieczyć Polskę i jej bronić?
Azbuga:
czy mam gdzieś ludzi którzy walczyli w 2 wojnie światowej? szczerze? - oni nie żyją! W większości nie dlatego że chcieli bohatersko walczyć ale dlatego że nie mieli wyboru. czy mam ich w dupie? nie. czy jest mi ich szkoda? tak. czy uważam że powinienem podzielić ich los bo tak wypada? nie.
i owszem - nie jestem patriotą, i nie czuję się z tego powodu źle. tak jak ciebie to irytuje, tak mnie drażni duma z bycia przypadkową częścią jakiegoś narodu. "My Polacy" "My Rosjanie " "My Europejczycy" - chuja. Jak czuję dumę to ze swoich osiągnięć a nie "naszych" tak jak nie rozumiem kibicowania "naszym" tak nie rozumiem patriotyzmu, i na pewno wolałbym nie umierać z powodu dumy.
czy czuję się lepszy? nie - ale nie wyobrażam sobie jak mógłbym powiedzieć córce że zostawiam ją i idę walczyć za biało-czerwoną. dla mnie to brzmi debilnie.
MuadDib:
Azbuga stary kon a nic nie rozumiesz...
Nie ma co strzepic jezora kazdy ma Prawo wierzyc w co chce, wszak w takim "dupnym" kraju zyjemy.
Czesc z Was ma w dupie Polske i to co sie z Nia stanie.Czesc z Nas natomiast zaraz po tym jak odwiozie rodziny tam gdzie Wy bedziecie siedziec ze swoimi matkami,zonami dziecmi i psami, wroci i bedzie ginac po to abyscie potem Wy mogli tu wrocic i dalej narzekac.
Bycie patriota to nie CHEC oddania zycia za ojczyzne ale wlasnie oddanie za Nia zycia.
Miejmy nadzieje, ze przyszlosc nie bedzie musiala weryfikowac.
Takze niech kazdy wierzy w co chce,modli sie do kogo/czego chce i wiesza na maszt flage jaka chce.
Na szczęście kazdy w tym kraju ma prawo do wlasnego zdania.
PS.
Azbuga chcialbym widziec Twoja mine jak coreczka Cie zapyta "Tatusiu a czemu nie pojechales ginac/walczyc za bialo-czerwona? "
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej