Byłem parę lat temu w Warszawie. Szczególnie miło wspominam dworzec centralny
Jako pierwszy zaczepił mnie jakiś starszy gość bez skarpet:
- wyciąga nóż
- to ja w śmiech
- pyta , nie boisz się ?
- nie
- mówię daj mi ten nóż , chce zobaczyć
- patrzy na mnie
- pytam boisz się ?
- zaśmiał się i niepewnie mi go dał do ręki - pokazał
- stwierdziłem ze fajny
Chwilę póżniej zaprosił mnie na kawę i porozmawialiśmy troszkę. Niestety nie udało mu się zajeb..ć mi torby.
Jako drugi zaczepił mnie jakiś młody kozak, też chciał mi coś zajeb..ć ale zobaczył to policjant i go wystraszył.
Podziękowałem mu za zainteresowanie po czym dodałem , że dał bym sobie rade.
Jako trzeci zaczepił mnie złodziejaszek lepka rączka. Chciał mi wybrać dokumenty ze spodni ale byłem zbyt czujny to zajeb...ł dokumenty jakiemuś kolesiowi obok mnie. Miałem już wszystkiego dosyć , nie powiedziałem mu , że go właśnie ktoś okradł (właściwie to okradli bo grasowało ich tam kilku obok siebie).
Jako czwarty zaczepił mnie młody ćpun.
- mówi daj 20 gr
- nie mam
- wyciąga strzykawkę , daj bo cię ukłuje mam HIV
- to mu odpowiedziałem ... Aaaaa wyjeb..ć ci ?
Popatrzył na mnie jeszcze sekundę , odwrócił się i poszedł w swoja stronę.
Jeszcze tylko pod blokiem u cioci mnie zaczepił jakiś gość , zapytał się chyba skąd jestem i wrócił do swoich kolegów. Pierwsze co powiedziała ciocia jak mnie zobaczyła to ,, cieszy się z odwiedzin oraz jest zdziwiona , że nikt mnie nie zaczepił na osiedlu bo tu często biją obcych ,, ...
Chętnie bym przyjechał na zlot ale w środę nie bardzo mi pasuje. Coś czuje że na brak emocji to bym nie narzekał