Czytam ten wątek, śledzę wojnę, i czegoś nie rozumiem...
Po jaki uj jest ta wojna? Obie strony mają tysiące systemów do dyspozycji, co przynosi im gigantyczne ilości ISKów. N3/PL na południu, CFC na północy. Jak tak spojrzeć, porównać liczebność i ochotę do bitki - to żadna ze stron nie ma szans na wygranie tej wojny. Po prostu jest ich za dużo i nie ma zbyt wielkich różnic. Całą sytuację można porównać do pierwszej wojny światowej - okopanie się i masakrowanie nadciągającego wroga, zanim w ogóle otworzy ogień. Z tą różnicą, że nie macie artylerii międzysystemowej.
Pytanie do panów z N3/PL. Na co wam ta cała napinka? Wojna się toczy, czasem się wygrywa, czasem przegrywa. Z każdą pierwszą lepszą krytyką, którą wam się zarzuca, włączacie Rage Mode i jazda - wyciąganie brudów, przytaczanie propagandy obu stron, i inne. Nie twierdzę, że strona CFC/RUS jest święta, ale jedno mogę im przyznać - potrafią przyjąć do siebie krytykę i próbują na nią odpowiedzieć... Co znika we flejmie pochodzącym z PL. Zamiast spojrzeć na sprawę obiektywnie i, jednak, spróbować myśleć samodzielnie ponad propagandą aliansu i tego, co mówi CEO/FC/Lider aliansu, powielacie tylko schematy.
Pierwszy post, niech zginie we flejmie