Śmietnisko > Off Topic

Ile sera w serze?

<< < (3/8) > >>

sneer:
chleb nie musi i nie powinien byc kwasny .... cos ktos sknocił IMO

http://wedlinydomowe.pl/
gdyby kogos zainteresowalo
prowizoryczną wedzarnie stawia sie łatwo ....

Azbuga:
chleb się robi łatwo - a jeszcze łatwiej podpłomyki, którymi sie zajadam :)

mieszasz mąke z wodą i wyrabiasz ciasto, ma miec konsystencję pozwalajacą to rozwałkować. odkrajasz kawałek, wałkujesz, składasz na pół i znów wałkujesz, przed kolejnymi złożeniami lekko rozcierając na placku mąkę. placek ma być możliwie cienki. potem już gotowy posypujesz lekko solą i rzucasz na mocno goracą patelnię bez żadnego tłuszczu. sucha goraca blacha. ma się tak podpiec z obu stron. gotowy ma wygląd biało szary z takimi brązowymi plamami w miejscach gdzie sie bardziej przypiecze.
z dwóch szklanek mąki wychodzi ok 10-12 placków.

a z czym to się je? macza się taki podpłomyk w oliwie z oliwek albo oleju z orzechów.

do tego zazwyczaj mam ze 3 rodzaje sera. kozi pleśniowy, jakiś camembert i niebieski pleśniak. winogrona i pieprz w zalewie do przegryzania i butelkę wina. spróbujcie bo trudno o prostszą a jednocześnie zajebistą kolację.

btw. jak ktoś lubi ser kozi to spróbujcie jak smakuje z porto :) pro tip!

smacznego

CATfrcomCheshire:
Wlasne pieczywko zytnie na zakwasie nie ma sobie rownych, i przede wszystkim wiadomo co sie je, w przeciwienstwie do tych wszystkich produktow chlebopodobnych na polepszaczach Made in EU. Piec mozna nawet w zwyklym piekarniku, przygotwanie ciasta to jakies 15-20 minut 2x w tygodniu. Maczany w oliwie taki chleb wystarcza na samodzielny posilek, a jak do tego jest jeszcze kawalek sera to juz w ogole wypas, tutaj Azbuga ma racje. Ja jeszcze robie wlasne wedliny i przetwory, a wszystkie polprodukty kupuje w zaufanych sklepach, warzywka od rolnika, i powiem wam ze roznica w samopoczuciu kolosalna, jak sobie przypomne jak sie czulem jak jadlem wszystko jak leci fastfoody supermarketowy syf itd to nie ma porownania. Do tego hektolitry yerby albo zielonej Yunnan, wiecej ruchu i sexu a mniej stresu, i mozna zapomniec o wszelkich lekarzach i zyc sobie 100 lat w zdrowiu, serio  ;)

Chleb mozna robic nawet raz na tydzien i polowe zamrazac. Ser jaki ostatnio wynalazlem i jest w miare ok, polski nie za drogi to Bursztyn, poltwardy smaczny i napewno nie jest produktem seropodobnym. Zajebiste sa tez oscypki z koziego mleka, moj znajomy goral sprzedaje mi 3 takie za 20zl, wiec nawet nie drogo a sa bardzo smaczne i zdrowe (zwlaszcza z wslanych chlebem)

Yavax Zavro:

--- Cytat: Xeovar w Styczeń 12, 2013, 22:46:35 ---Ogólnie teraz lipa straszna jest z jakością jedzenia. Sery hgw z czego, wędliny które powinny mieć 120-200% mięsa w składzie (w procesie produkcji wędliny są odpady i woda odparowuje stąd takie dziwne %) a mają po 40%. Chlebów faktycznie zrobionych jak się powinno robić (tzn o składzie woda, sól, mąką, drożdże/zakwas) jest bardzo mało, z reguły góra 1-2 na 10-15 typów dostępnych w sklepie, czasem w ogóle brak takich.
--- Koniec cytatu ---
Mój tata ma znajomego, który siedzi w biznesie masarskim. Gość się śmieje, że kiedyś z kilograma mięsa robił ok. pół kilo wędliny (duszenie, wędzenie, no wiecie, woda ucieka, mięso się "zbija"). Teraz w zależności od tego co ma być finalnym produktem, może zrobić nawet do kilku kilogramów wyrobu. Wpierniczajcie żelatynki, chłopcy i dziewczynki :D.

SokoleOko:

--- Cytat: Ireul Taar w Styczeń 13, 2013, 10:06:55 ---współczesne żywienie, ze względu na skalę zjawiska, nie jest już zwyczajnym truciem, a wyrafinowanym instrumentem ludobójstwa. bądźcie gotowi w przyszłości na to, że to zjecie, co sami posiejecie.
--- Koniec cytatu ---

Sto procent prawdy.

Parę lat temu pracowałem w dużym warszawskim biurowcu, gdzie otwarto nową kantynę. Ceny obiadów były bardzo fajne - jakieś makarony po 7 zeta, jakiś "schabol + fryty" po 10, więc stołowałem się tam regularnie. W pracy często przesiadywałem po 10-12 godzin, kobieta też pracowała - wydawało się to wygodne.

Parę tygodni takiej diety i zacząłem czuć się fatalnie - ale myślałem, że przemęczenie, że wiosna i takie tam. Lampa alarmowa zapaliła mi się jak zacząłem mieć taki chuch, że lustro w łazience zaczęło czernieć. Powrót do domowego żarcia i objawy ustąpiły jak ręką odjął.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej