Powód omdlenia ma kolosalne znaczenie. Jeżeli lekarze każde omdlenie diagnozowaliby jako symptom padaczki to połowa narodu zmarłaby w wyniku źle zdiagnozowanej choroby i niewłaściwego leczenia. Natomiast druga połowa wywalczyłaby wówczas kolosalne odszkodowania co doprowadziłoby do całkowitego załamania Państwa. Osoby, które jakimś cudem przeżyłby ten pogrom nie mogłyby prowadzić pojazdów, bo każdy dorosły człowiek spotkał się z symptomami epilepsji i w ten sposób dobiłoby to już i tak zrujnowaną, odszkodowaniami, gospodarkę naszego kraju. Tylko ekolodzy byliby szczęśliwi (zakładając, że jakiś "zielony" by przeżył) ze względu na dramatyczne zmniejszenie populacji oraz likwidację samochodów co byłoby na plus dla naszej planety.
Jako ciekawostkę przytoczę podstawowe objawy padaczki. Kto nie zauważył nigdy choć jednej z wymienionych reakcji u siebie niech pierwszy rzuci kamień. Co... Nikt? No to oddawać prawo jazdy proszę
- naprężenie ciała
- wygięcie w łuk
- drgawki
- szczękościsk
- ślinotok
- oddanie moczu
- utrata przytomności
- napady ruchowe (drżenie kącika ust, kciuka)
- napady czuciowe (mrowienie)
- napady wegetatywne (nadmierne wydzielanie śliny)
- napady nieświadomości (utrata świadomości)
Oczywiście nie zmienia to faktu, że można trafić na jakiegoś konowała lub cwaniaka, który chce sobie na boku dorobić szantażując kierowców. Można również trafić na lekarza, któremu kiedyś się naraziliśmy i ten z zemsty "zabierze" nam prawo jazdy. Wówczas pozostaje tylko postępowanie zgodnie z prawem (badania okresowe itp.) i planowanie odwetu na "uprzejmym" znachorze.