Eve Online > Faction Night
Gallente Faction Night
DrackUll:
--- Cytat: Nitefish w Październik 03, 2012, 11:36:40 ---Od razu widać, na czym polega Wasz problem. W zasadzie chodzi o definicję "funu", która zamyka się w 2 przypadkach:
1. Lecę byle gdzie, byle czym
- może być drogo, tanio, nie obchodzi mnie to,
- nie jest ważne gdzie,
- mogę wdupić od nawet po 5 minutach, nie ważne czy coś zabiję czy nie,
- ważne jest, żeby byli ludzie gadający w moim języku i będzie gitara bez względu na wszystko
2. Lecę konkretną flotką, FC ma plan
- lecę statkiem dostosowanym do setupu wybranego przez FC
- lecimy w miejsce gdzie będą okazje na bitki, w których można coś ugrać
- staram się nie popełniać błędów, być zwartym i gotowym do rozniesienia przeciwników
- chcę zabijać nie tracić, poprzez taktykę, skupienie i skilla wszystkich pilotów w gangu chcę osiągnąć zwycięstwo przy minimalnych stratach
Po wdupieniu w walce jeden powie, że i tak nie chciał tego statku, a drugi zacznie analizować co można było zrobić lepiej żeby przeżyć i pognębić przeciwnika.
Po co się spinacie, to przecież takie proste :)
--- Koniec cytatu ---
Dokładnie tak było w przypadku GN ;)
Ja np sam na co dzień lubię latać konkretnymi set upami, pr0 flotkami jak to niektórzy nazywają i jara mnie pewnie to samo co Sokoła, czyli wygrany fight z np większym gangiem, wygrany dzięki skilowi, taktyce i takim tam. Tak, od codziennych flotek tego oczekuje a przynajmniej oczekiwałem jak jeszcze latałem i sam pracowałem nad tym żeby właśnie tak było. Spinałem się, niektórzy powiedzą. I to wcale nie oznacza, że czy to w BSI czy -FS- nie było śmiechu i luzu na teesie. Był i to bardzo dużo, ale był też fokus na zwycięstwo. I na pewno wszędzie tak jest czy to w BUFU czy korpie Sokoła czy w 0utbrejkach. No może w WBR tego nie ma, oni maja bio po 60 sek z odliczaniem czasu i krzyki na teesie jeśli się ktoś odezwie nieproszony, ale tam jest FirstGeneral a on ma małego siusiaka i musi to nadrabiać ;D joke ofc
Na GN maiłem mimo wszystko niezły ubaw bo zwyczajnie rozumiem założenia takiego ewentu... oczywiście zwycięstwo w tej bitce byłoby czymś fantastycznym. Ale sam udział, nawet w tej wtopie dal mi satysfakcję właśnie ze względu na to że to był fun op i jak leciałem to ukierunkowałem się na coś innego niż zazwyczaj.
Zobaczcie, zebraliśmy się razem, większość ludzi nawet nigdy nie znałem ,nie gadałem z nim i zrobiliśmy razem coś sporego nawet jak na realia EVE, to jest piękne.
Czymś zamieszaliśmy. Myślę że ludki ze snuffbox i z D'n'D&WBR zastanawiają się do dziś "Kim byli qrwa Ci ludzie?" i myślą sobie że zajebista bitka była(głównie dlatego, że natrzaskali kili ;P ).
Ludzie się tym jarają. Np CEO shadow cartelu w0wbadger pisze maile do Hiddena, że zajebista opcja i świetny pomysł taki ewent i gdyby była możliwość i miał więcej ludzi to chętnie by się podłączył lub z nami zawalczył.
Wspomnę też o kimś o kim Hddden już pisał, o Dragstonie, to jest koleś który mi najbardziej zaimponował na GFNie i po nim, przez ponad rok nasze kontakty w EvE ograniczały się do bluzgania na siebie lokalu, ogólnie soczystej nienawiści podpartej role playem ;) a teraz siedzimy razem na jednym kanale i gadamy jak starzy kumple i coraz więcej ludków z korpa/ally Dragstona wchodzi na metropolish żeby pogadać:D
To o czymś świadczy.
Dla czegoś takiego warto wziąć udział nawet jeśli ma to się skończyć sromotną wtopą floty wartej kilkadziesiąt Be i nawet jeśli nie jest to zgodne z moja "definicją funu" :)
Jeszcze dodam tylko: relacji, które dzięki temu budujemy nie da się wycenić..
Pzdr
Drack
Punct:
jaja bolą https://www.youtube.com/watch?v=kAvt9_Uw2ms&feature=related
(ci co byli na evencie) vs (tych których nie było na evencie)
Colonel:
Każdy ma tu racje, środowisko jest jednak tak łatwo palne,
ze zamiast sie zrozumieć to za noża i do gardeł 8)
Od pradziejow już ideą takich "opow" było "wzajemne poznanie"
Bo podzieleni korpami jedyne co umiemy to wylewać pomyje drugiemu na łeb :D
Z czasem... zwolennicy byle czym i wdupic lub nie
Zamieniają sie w zwolenników precyzyjnego działania, przemyślanych taktyk i składów
Jan Morgenstern:
Moze jestem przedpotopowym zabytkiem, ale wychodze z zalozenia,ze jesli cos mi nie odpowiada to nie biore w tym udzialu. Skoro nie biore w czyms udzialu to nie narzekam na to, w czym nie biore udzialu z mojego wlasnego wyboru. Tak podopwiada logika. Jesli probuje komentowac tzn. ze mam problem z tym, ze mam wizje swiata zawezona do tego, co jest dla mnie tylko wazne i inni maja sie do tego dostosowac albo sa glupkami. Ewentualnie jestem trollem.
Poziom niektorych wypowiedzi zbliza sie do oszalamiajacego poziomu niejakiego 'slynni wegetarianie' z forum Onetu. Stala spiewka i przekonanie o swojej racji a inni nie maja prawa do wlasnego zdania. Jedni wola mieso inni trawe morska o ile byla wyrywana bezbolowo :D Jedni graja dla funu, poznania nowych ludzi, posmiania sie, inni lubia brac wszystko w zyciu na serio i nie ma miejsce na zadne rozluznienie. I swietnie. Ale moze zamiast bez sensu komentowac cos, w czym sie nie bralo i nie chce brac udzialu to niech niektorzy dalej sobie lataj super flotkami i robia co tam im sie podoba chodzby niech przyleca i zleja ten niewypal jakim w ich opinii jest FN. Wiele osob mialo zabawe w trakcie FN. I bardzo dobrze, bo po to placa za gre aby miec odrobine radosci. Inni maja kaca, bo ktos sie dobrze bawil a wg ich norm to nie mogla byc dobra zabawa.
Teraz przeznam sie,ze jestem zatwardzialym miesozerca i lubie jesc hamburgery. Czekam na flame, ze jestem gruby, ze to niezdrowe, ze przezemnie gina niewinne krowki i swinki (bekon tez kocham wpierniczac). Aby pokarmic trolli dodam, ze mam w d... ich opinie i bede grillowal, zarl fastfoody i w sumie robil mnostwo niezdrowych rzeczy, bo tak lubie:D Wiem,ze powinienm nie jesc miesa, spedzac pierdylion godzin na silowni, itp, nie jesc slodyczy, nie pic mleka, unikac miodu, bron boze herbate lub napoje gazowane, pownieniem smarowac sie kremami, robic peeleing starej skory, golic klate i byc drugim Ibiszem ale... niech kazdy bedzie soba i robi to co lubi tak jak lubi.
Nie moglem poleciec z ostatnim FN. Bralem jednak udzial w jednym z FN i mialem z tego mnostwo frajdy. Prawdopodobnie gdybym bral udzial w ostatnim FN bylbym wkurzony,ze stracilem szipa bo jestem w duzej mierze perfekcjonista i nie lubie przegrywac ale nadal bylbym zadowolony. Bo polatalem z kilkoma znajomymi i byc moze z kilkoma przyszlymi znajomymi. I byc moze na TSie znow pojawilby sie jakis mocno pijany czlowiek, ktory nie kontaktuje co sie dzieje a jego komentarze, jakkolwiek zbedne, wywoluja powszechna wesolosc we flocie. Bo w tym momencie staralbym sie robic wszystko dobrze, ale mialbym miejsce na luz bo to takze cel takiego latania.I jesli w przyszlosci beda nadal organizowane FN a bede mogl to polece z checia. Tak jak latam na podobne eventy organizowane przez moj pierwszy NPC corp, gdzie latam z totalnymi noobami w t1 frytkach, czesto z tragicznymi fitami, bo tygodniowy char nie moze zafitowac szipa w inny sposob. I jest mnostwo zabawy nawet z tego, ze ktos stacklowal brame (to zrobilem na takim pierwszym opie bedac noobkiem). Z tymi ludzmi rozmwaiam od ponad 3 lat i jak mam okazje to takze z nimi latam. I to przez takie opy zainteresowalem sie pvp Byc moze dla niektorych to powinna byc odpowiedz po co sa takie eventy.
hidden Q:
Grrrrubo :)
Najlepsze jest to, że jedno podejście nie wyklucza drugiego. Wystarczy aby Ci co krytykuja pomogli przy organizacji eventowej floty.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej