Śmietnisko > Flamewar

Sokole vs reszta galaktyki - było [Odp: TNQ - Inne]

<< < (22/45) > >>

GlassCutter:

--- Cytat: SokoleOko w Maj 27, 2012, 10:38:21 ---Jak n-ty raz musisz uciekać lub wręcz dostajesz w mordę tylko dlatego, że 200-osoby alians nie potrafi wystawić 20 osobowej floty (tylko 13-15 z czego połowa to DWISH) to można się "zmęczyć" = zniechęcić.

--- Koniec cytatu ---

Imo przesadzasz. 13 - 15 osób to już naprawdę maszynka do mielenia o ile masz przemyślany gang. A jeszcze bez logistyków, walcząc przeciwko dużo liczniejszej flocie, gdy tym po drugiej stronie overview włącza się tryb maksymalnej agresywności to już w ogóle poezja ;)

VonBeerpuszken:

--- Cytat: SokoleOko w Maj 27, 2012, 11:04:06 ---Ach, Ty krynico mądrości :)

Nikt tam nie był brany z łapanki, każdy widział jak korporacja działa. Przez 9 miesięcy trafiło się nam dwóch ludzi, którzy byli za słabi żeby przejść triala i jedna osoba, która była niezadowolona i sobie poszła. Reszta robiła świetną robotę i złego słowa nie mogę powiedzieć - nigdy niczego nie trzeba było tłumaczyć dwa razy, ludzie byli zawsze, gdy byli potrzebni i zawsze w tych shipach, które były potrzebne.

Reszta NOWAY... cóż, oczekiwanie, że 60-osobowy korp wystawi regularnie 5-7 osób chyba nie jest sufitowe ;)

Oczywiście, bardzo łatwo teraz siedzieć i mówić "a nie mówiłem". Jakże to typowe - stać z rękami w kieszeniach i komentować. Prowadziłeś kiedyś korpa albo alians? Zajmowałeś się rekrutacją korporacji do aliansu? Prowadziłeś floty niemalże dzień w dzień?

Przygoda trwała dłużej i ogólnie wyszło lepiej niż zakładałem latem 2011 roku. Op success :)

--- Koniec cytatu ---
Nie, nie prowadziłem korpa, ani aliansu itp... kierownikowania ludźmi mam powyżej uszu na codzień, ostatnią rzeczą jest powielanie tego samego w grze, która ma mi dawać odprężenie a nie następne spinki i pracowanie na jak najlepsze staty. Ale nie trzeba być ceło żeby znać realia prowadzenia korporacji w EVE. A realia są takie że korporacje które "pracowały na akord" w systemie elastycznych godzin pracy (czytaj  niepłatne nadgodziny  ;) nagradzane opierdolem za niewykonanie normy) padały bardzo szybko z powodu zmęczenia ludzi. Zauważ jakie korporacje są najdłużej na rynku - ogólnie mniej lub bardziej luźne. A jakie są już tylko wspomnieniem ew. cieniem siebie samego sprzed lat.
I nie prowadziłem flot dzień w dzień, mimo że zdarzało mi się popełnić ten grzech  :P Gra ma być PRZYJEMNOŚCIĄ,  a nie kolejnym wykonywaniem normy dla spełnienia czyichś ambicji. Coś co się wykonuje z musu przestaje być rozrywką a zaczyna być kolejną pracą. Stąd masz swoje i korpowiczów zmęczenie.
I nie trzeba być krynicą mądrości żeby to zauważyć, starczy patrzeć zdeczka dalej niż własne ambicje na czubku nosa.

SokoleOko:

--- Cytat: VonBeerpuszken w Maj 27, 2012, 12:44:52 --- Gra ma być PRZYJEMNOŚCIĄ,  a nie kolejnym wykonywaniem normy dla spełnienia czyichś ambicji. Coś co się wykonuje z musu przestaje być rozrywką a zaczyna być kolejną pracą. Stąd masz swoje i korpowiczów zmęczenie.

--- Koniec cytatu ---

Twój problem polega na tym, że wmawiasz mi coś opierając się na całkowicie błędnych założeniach.

Gracze dzielą się na casuali i hardcore'owców. Jedni grają "dla przyjemności", drudzy dla "przyjemności wygrywania". Oczywiście, Eve ma swoją specyfikę, ale nie przypadkowo PvPerzy w Eve dobrze bawią się grając w FPS-y, a "kerbiry" (potraktuj to z przymrużeniem oka) w strategie (choćby i nawet multiplayer).

Zanim przyszedłem do Eve, stworzyłem i prowadziłem z sukcesem duży polski multigaming. Tam to dopiero była "napinka" i "normy do wyrobienia", ale z drugiej strony, grupa naprawdę świetnych ludzi. Do Eve przyszedłem raczej z nastawieniem "kerbirskim" - pograć solo, raczej nie walczyć. No, ale szybko okazało się, że to ssie a PvP jest fajne, bo nie sztucznie zbalansowane jak w FPS-ach, w które do tej pory grałem (Vietcong -> America's Army -> Call of Duty: Modern Warfare). W Eve nie brak ludzi, których nie interesuje kręcenie statkiem w stacji czy farmienie - oni szukają dobrych bitek. Zwróć uwagę - nie przypadkowych killmaili, tylko bitek.

Ja i reszta DWISH do takich należymy. I nie rysuj proszę jakiś zamordystycznych wizji - nikt w DWISH nie zbierał opierdolu, nikt nad nikim nie stał żeby wyrobił normę. Incydent, który stał się początkiem tego wątku, był odosobniony i dla mnie dość zaskakujący.

Żebyś lepiej zrozumiał, przykład:
http://www.ineluctable.eu/kb/?a=kill_related&kll_id=4377

VIRII postanowiło zrobić suicide opa. Lecimy bez scoutów i aggrujemy wszystko co się trafi. Oczywiście, do przewidzenia - zabiliśmy parę pojedynczych statków po czym trafiliśmy na sensowny gang, który nas zmasakrował. W ocenie VIRII - był fun. W mojej ocenie - strata czasu i ISK, bo przegrana nie jest funem, a wygrana - tak.

Doprecyzowując -> http://pure-madness.eu/0os827nq/?a=kill_related&kll_id=10110

Niby wygrana, ale co to za fun, skoro były to 2 min akcji i przeciwnik nawet grida nie załadował. OK, sprawna pułapka, ale akcja kompletnie nie warta 3 godzin wiszenia na tytku.

Lt Rook:

--- Cytat: SokoleOko w Maj 27, 2012, 13:09:20 ---bo przegrana nie jest funem, a wygrana - tak.

--- Koniec cytatu ---

Jakoś mnie tym nie zaskoczyłeś, ja sam też oczywiście wolę wygrywać, ale funo-meter nie powinien opierać się na ocenie wyniku ostatecznego tylko na wydarzeniach które się na niego składają.
Przykład: http://eve-kill.net/?a=kill_related&kll_id=13353462 bombrun na mojego biednego zealota, zanim bomby doleciały do celu, miałem połowę tych bomberów zalockowanych, a corpmate w hurku dopiero lądował, reszta to była walka z czasem (FUN!) bo pojawiły się dwa Tengu aby mnie dobić, FUN bo mimo iż nie poszło po mojej myśli sam przebieg tego wydarzenia był dobrą zabawą.

SokoleOko:
Spaść po dobrej walce - jasna sprawa :)

Tego gościa miałem na połowie struktury i to faktycznie był fun http://rvbeve.com/blue/?a=kill_detail&kll_id=224313

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej