Współczesny młody człowiek po ukończeniu liceum dysponuje wiedzą która sto lat temu czyniłaby z niego profesora, a 50 lat temu doktora. Co więcej, dostęp do wiedzy jest dziś powszechny i tak prosty jak... w ciągu kilku godzin można zdobyć wiedzę którą kiedyś zdobywano miesiącami, jeśli nie latami. Ale to potencjał. Natomiast praktycznie to ludzie nie stali się mądrzejsi, a pęd do zwiększania współczynnika skolaryzacji i zawężanie dziedzin badawczych doprowadziły do powstania wykształciuchów i ścisłych specjalistów. Dziś każdy może być specjalistą od geopolityki, historii, sexu i buissnesu w parę chwil, co parę dni. Jednocześnie natłok informacji wymusza ich skrótowość i co za tym idzie, powierzchowność. Informacja staje się biała lub czarna,zerojedynkowa, odcienie szarości czyli ujęcie info w szerszej perspektywie jest zbyt czasochłonne - więc zbędne. Dlatego programy popularno - naukowe zniknęły. TV w naturalny sposób wymusza podmiotowość widza, seriale o czyimś życiu są wypełniaczami i wzorcami (niekoniecznie złymi - w dzisiejszych zabieganych czasach przyda się wzorzec moralno-społeczny), tyle że "zło" i "dobro" jest tam zawsze jasno określone, nie ma praktycznie zachowań pośrednich.
Zniechęcenie i pogarda dla "czasów współczesnych" jest stara przynajmniej jak pismo (z sumeryjskich zapisków - "Jak się rozejrzeć dookoła, to ludzie są głupi"), być może istotą bycia człowiekiem jest konieczność ciągłego przyśpieszania w pędzie do poznania. Tylko że czasem nie widać drzewa do którego biegniemy, bo las nam zasłania.
Podczas biegu nie można za bardzo też rozmyślać, łatwiej brać prosty przekaz i traktować jak swój - w tym wyścigu kto się zatrzyma, zamyśli i zada pytanie " ale dlaczego?" odpada - bo ci co mieli go wysłuchać pobiegli już dalej. Więc ten ktoś upraszcza przekaz, czyni go powierzchownym. Tym samym pytanie "ale dlaczego?" staje się powierzchowne, traci swą wartość.
Więc lepiej wcale nie pytać, tak jest szybciej.