Z drugiej strony tez nie udalo wam sie osiagnac jakis wielkich zwyciestw ktore by potrzasnely atlasem.
Zależy co nazywamy wielkim zwycięstwem. Jeśli masz na mysłi podbicie C-J to fakt, jeszcze się tym pochwalic nie możemy. Dla mnie wielkim zwycięstwem będzie dopiero wyparcie Atlasa i jego petów z Insmother (przynajmniej na początek). Na dzień dzisiejszy ofensywa posuwa sie powoli, ale skutecznie. Spadają kolejne SOVy w kolejnych systemach, spadają kolejne POSy. Ja bym to nazwał typowym oblężeniem
otoczyc stolicę, odciąc drogi zaopatrzenia, wziąc przeciwnika "głodem i zmęczeniem", nie dac mu pola manewru, samemu zapuszczając sie na rajdy po okolicach.
Wczoraj w godzinach popołudniowych spadł sov w 4 systemach, niestety nawet to nie sprowokowało Atlasa do jakiejś akcji...lekki support na bramach ziewał z nudów... NIC, kompletnie NIC nawet nie próbowało wleciec chociażby po to żeby sprawdzic co się dzieje
W trakcie tej akcji zostaliśmy nagle odwołani i przegrupowani na tytanie, okazało się że Atlas został złapany zdeczka z ręką w nocniku, (w tym miejscu moge się pomylic co do przyczyn tej wtopy). Wyglądało to tak jakby na zreinforsowanym i dożynanym przez kapitale White Noisów POSie zalogowały sie kapitale Atlasa. Wskoczyliśmy do systemu i warpneliśmy na scouta który miał zając pozycję dogodną do zabublowania i ataku...okazało się że cymbał ustawił się DOKŁADNIE na 149 km od POSa
Udało się zabublowac jedynie jakiś parę bsów i bcków... Kapitale korzystając z takiego prezentu jak flota zapitalająca na piechote prawie 150km spokojnie odskoczyły, udało się dorwac jedynie jednego, a i to bez pomocy naszej floty
Jedyna walka jaka nam się trafiła, to krótkie potyczki z flotka BC Razorów szukającą guza po okolicach