Jedną z rzeczy które cenię w EVE jest to, że nie próbuje sztucznie ograniczać i balansować graczy.
Tu nie ma 5 vs 5 jak w League of Legends, albo 64 na 64 jak w Battlefieldzie.
Dzięki temu (i ilości graczy) EVE zachowuje się jak miniatura naszego świata - czy to jeżeli chodzi o zachowanie rynku, politykę, czy wojnę. A w naszym świecie działa to tak, że siła lgnie do siły a pieniądz do pieniądza. Ludzie sie łączą - w państwa, sojusze, NATO itd.
To co się dzieje teraz przypomina mi dziki zachód u schyłku - fajnie było jak każdy miał swoją bandę, można było napaść na pociąg czy podpalić miejscowego szeryfa.
A teraz co? Przyszło wojsko, przyszło FBI, i wyłapują kolejne bandy jak kocięta do wora.
Aż w końcu powieszą ostatniego pistolero.
I co, i zapanuje spokój i dobrobyt?
Ludzie tak nie działają
Zaczną się wewnętrzne spory, walka o władzę - aż w końcu to wszystko się rozsypie - jak każde imperium.
SokoleOko, szczere pytanie - czy wierzysz w to, że wygrasz? Czy też robisz to, by zginąć bohatersko za symbol tego, czym Twoim zdaniem powinien być EVE?