Gwoli wyjaśnień w gangu było nas 4, trochę nas rozsypało po przestrzeni (^&&&&&&&&P((%)$^*^ prawa Merphego i RL), postanowiliśmy wracać, nasz scout przeleciał a między nim a nami ustawiła się kampa, 4 (jak się ;potem okazało 5) gości. Dormik wyskoczył z kampy w cepie, ja i Nasghull mieliśmy cięższe maszyny to się nie udało, piaty od tamtych ujawnił się w momencie w którym zacząłem rozrabiać zagłuszarkami, siedział w falconie i dostałem na twarz chyba wszystko co miał na pokładzie.
Trudno się mówi. Kupuje kolejny statek i czeka na okazje do zemsty.
A odnośnie pretensji panów wielkoświatowców... nie wiem czemu Dormio wrzucił tu raport po świętach nie omieszkam zapytać, ale Ed dobrze pisze. Jesteśmy teraz nie za dużym luźnym korpem, bez zamordyzmu.... no prawie bez zamordyzmu połowa naszych aktywnie działających ludzi rozsiana jest po Empire, więc jak większość tych z okolicy chce się bawić to jedziemy w low i szukamy okazji do walki i nie, nie strzelamy do macro hulerów (chociaż przydałoby się przetrzebić towarzystwo...), tylko szukamy jakiegoś żywego celu. I nie ważne czy zbierzemy łomot czy my go spuścimy, czasem wyjdzie z tego mieszana impreza, w której dostaniemy (albo ci drudzy) niespodziewaną pomoc, czasem zaczną do nas strzelać zupełnie przypadkowe osoby... ale bawimy się dobrze.