To byłby koniec cywilizacji jaką znamy, a nie koniec ludzkości. Koszty są zbyt duże by je ktokolwiek lub cokolwiek mogło je udźwignąć. Po takim kataklizmie ludzkość czekałby głód (duża cześć areałów uprawnych to terytoria nadmoskie), wojny (przestrzeń do życie znacząco by skurczyła się), choroby, olbrzymie migracje ludzkości, zanik handlu międzynarodowego, systemów prawnych, chaos społeczny oraz cofanie sie w rozwoju technlogicznym. Wypisz, wymaluj - kolejne ciemne wieku, o których nasi przodkowie za tysiąc lat nie będą chcieli pamiętać. Dla dzikusów olbrzymie powodzie, które były następstwem ustępowania ostatniego zlodowacenia, nie znaczyły nic. Dla nas byłby to koniec świata.
Mylisz się. Współczesna gospodarka oparta jest o sztuczne cyferki na elektronicznych kontach, o pieniądz którego REALNIE nie ma. Dlaczego zakładasz, że system gospodarczy w oparciu o pieniądza nie może się zmienić pod wpływem katastrofy? I nie mówię wcale o cofaniu się do handlu wymiennego.
Dlaczego czekałby głód? Zmiany klimatu nie są nagłe jest to proces długotrwały. Opracowania naukowe mówią, że gdyby człowiek chciał (kwestia kasy) to dałoby się i saharę zmienić w żyzne pola uprawne. Po 2 nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę ale w skali globalnej już w tej chwili panuje ogromny głód. Dodatkowo zalanie terenów nadmorskich, tych obecnie najbardziej żyznych (btw, z każdym rokiem coraz mniej żyznych) spowoduje, że 'nowe' tereny staną się nadmorskimi ---> wdzieranie się stopniowe wody spowoduje że staną się one żyzne.
Cofanie się w rozwoju technologicznym? Totalna bzdura, byłoby dokładnie na odwrót, nic tak nie zwiększa postępu jak zagrożenie, czy to wojną czy katastrofą. Już w tej chwili mamy możliwości techniczne aby dolecieć do Marsa, wrócić, zacząć zasiedlać. Nie robimy tego bo nikt nie zainwestuje takiej kasy nie mając gwarantowanych zysków. A co gdyby się okazało, że to nie jest już marzenie a coraz pilniejsza konieczność?
Handel międzynarodowy - dlaczego miałby zniknąć? Pstrykam palcem i znika bo co? Zmieniłby się, inne towary, inne potrzeby, inni producenci, inni odbiorcy. Nic ponad to.
Panowie, człowieka (edit: i cywilizacji technicznej) nie pokona nic co działa powoli, jesteśmy chwastem nie do wytępienia w ten sposób. Jeśli nic nie pizgnie i w czasie jednego pokolenia (edit: kwestia umowna jaki to miałby być czas) nas nie wykończy to damy sobie radę niemal ze wszystkim.