Goonsi już dawno nie są "bad at EvE". Jak goonsi byli "bad at EvE" to mając wsparcie RA, TCF, UNL i całego NC nie byli w stanie zająć jednego regionu BoBowi. Goonsi już dawno nie są noobami ani "bad at eve". Są co najwyżej flamboyant i mouthy. TEST jest bad at eve, tyle, że gdyby nie PL i ich capsy TEST mogłoby zaorać nawet -A-...
Ot i cała tajemnica. Gdyby nie bloob superów, którym dysponują m.in. PL to te wielkie sojusze by się poprzewracały o własne nogi. Tekst z evenews24 pomija ten bardzo ważny szczegół gry, dzięki któremu jeszcze istnieją alianse typu TEST.
Całe to gadanie o "bad at Eve" i o szczególnej opiece nad 5 dniowymi władcami rifterów jest nic nie warte.
Jakkolwiek by nie ubrali rzeczywistości Eve w piękne historie to zawsze wygląda to tak samo:
- zbieranina ludzi znikąd, która sama nie jest w stanie niczego zdobyć, zostaje osadzona na jakimś terenie
- następnie dzielnie walczą wspierani przez Bloob + Bloobik (ten drugi z superów) z okrutnymi barbarzyńcami zamieszkującymi okolicę ich nowego terenu lub byłymi mieszkańcami
- wspaniałe sukcesy, które odnoszą w walce dzięki pomocy Blooba i Bloobika są dla nich niczym sztandar zwycięstwa z napisem "Patrzcie wszyscy jacy jesteśmy megamocni!"
- rzecz jasna żeby nie uchodzić za paskudnych "pro" piszą, że nie dbają o kb, w sumie to pvp im śmierdzi, a oni chcą tu tylko grać w swoje Farmville.
Ich kb nie ma faktycznie znaczenia bo oni nie są od walki, tylko od mieszkania na danym terenie. I tak na końcu przylatuje Bloob z Bloobikiem i czyszczą teren.
Zastanawiające jest to, że mimo bardzo pokaźnych liczb na starcie praktycznie żaden z takich sojuszy nie wpadnie na pomysł zrobienia czegoś samemu, chociażby czegoś małego.
PL faktycznie odnosi moralne zwycięstwa bo rzucając Bloobik na 70 osobową konwencjonalną flotkę mogą się cieszyć tym, że wróg jakoś nie podejmuje walki. Czyli się wystraszył ich mocy i ucieka
Osobiście ciekaw jestem, czy ten układ sił się kiedyś zmieni.