Autor Wątek: Baz'ooka VI - reaktywacja  (Przeczytany 50802 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

artx

  • Gość
Odp: Baz'ooka VI - reaktywacja
« Odpowiedź #70 dnia: Lipiec 04, 2011, 19:26:59 »
--[sprawdzian]—
...Ściemniało się - zauważył Arrak musze jak najszybciej dostać się do kryjówki -pomyślał miał słaby wzrok jak wszyscy z jego plemienia niestety matka mokradeł poskąpiła im zdolności widzenia w nocy.. Na ciemne wieczorne niebo zaczęły wkradać się, co jaśniejsze gwiazdy, powoli wschodził księżyc... Obawiał się, że nie zdąży przed całkowitą nocą przebrnąć przez Pas Pędzących Bogów gdzie był kres jego testu, jego najbliższe bezpieczne schronienie...

Przyśpieszył... Łodygi trafffi tu niezwykle wysokie zasłaniały mu widok, smagały jego zmęczone już ciało, powoli zaczął wpadać w panikę. Jego myśli uderzały w niego z prędkością atakującego skuulla i były tak samo zabójcze: co będzie jak nie zdarzę przed nocą, jak nie trafie ba a co będzie jak spotkam któregoś z Pędzących Bogów - na ostatnie pytanie akurat znał odpowiedź- nikt z jego plemienia a także nikt nie słyszał aby ktoś z konkurujących plemion przeżył spotkanie...

Nie była to myśl pocieszająca. Ale nie miał wyjścia każdy z dorastających musiał przejść przez sprawdzian dojrzałości nawet kobiety z bardzo prostej przyczyny za Pasem znajdowała się ziemia obiecana bogata w pożywienie i podobno wolna od skuulli, tak głosiła legenda, bo nikt z stamtąd nie wrócił......

Wypadł zdyszany na otwarta przestrzeń czuł, że był blisko. Przed nim majaczyło się wzgórze, o którym tyle słyszał na jego szczycie znajdował się Pas Pędzących Bogów, który ciągnął się w nieskończoność. Zatrzymał się na chwile, aby złapać oddech, poczuł chłodny powiew wiatru i zapach, którego do tej pory nie znal. Narastała złowroga cisza jakby cała natura patrzyła na niego obserwowała go, jakby czekała na spektakl, który przyniesie jej dużo satysfakcji...
Przeszły go ciarki strach, który niedawno tylko kiełkował zdawał się wrastać już w każdy członek jego ciała..

Dotarły do niego ciche głosy dochodzące z daleka - to jego plemię zaczęło śpiewać pieśń przetrwania, pamiętali o nim... To go podniosło na duchu rozpędził się zaczął pokonywać wzgórze, które z bliska okazało się dość strome, łapczywie łapał powietrze. Machinalnie ruszał kończynami przed oczyma miał zamazana już ciemna masę ziemi,wiedział ze czasu ma coraz mniej, ale także miał świadomość ze jest na tyle blisko ze zdoła, jeśli tylko się wysili i przezwycięży strach pokona wzgórze a przy łucie szczęścia i PAS czul jak kończą się jego siły podniósł głowę zobaczył zbliżająca się krawędź, przyśpieszył.

Przed jego oczami ukazała się doskonale gładka i czarna równina, która jak mówiła przepowiednia prowadziła aż do siedziby Osiadłych Bogów, nikt nie wiedział, do czego służy ten Pas Bogom podobno jedna z najstarszych legend mówi ze ten pas jest także testem dla Bogów tyle ze polegającym na pokonanie jej całej, wzdłuż - co nie mieściło się w umysłach naszych filozofów gdyż jak można przebyć coś nieskończonego doprawdy wielcy to bogowie, dlatego PAS jest miejscem świętym a także, dlatego że stał się miejscem spoczynku dla setki jego współplemieńców. Inna zaś legenda mówi o granicy, jaką jest pas między złym a dobrym światem a Pędzących Bogów nazywa strażnikami, którzy pilnują raju i przepuszczają jedynie naprawdę wartościowe istnienia, ale gdzie leży prawda - pomyślał - tego pewnie nie dowie się nikt.

Odpoczął chwile kompletując piękno i niesamowitość tego cudu. Obudził go ogromny hałas, który zbliżał się z jednej ze stron. Ogromnie się wystraszył: to zapewne któreś z Bóstw – pomyślał - wyczuli mnie...

Nie ma czasu do stracenia złapał oddech spojrzał na niebo gdzie ujrzał Księżyc dziś nadzwyczaj jasno świecący w całej swej okazałości, to dobry znak pomyślał i ruszył przed siebie... Pędził ile sił po twardej substancji, z której był zrobiony PAS, kolejne odcinki szybko umykał mu pod nogami wytężał wzrok starając się wypatrzyć koniec swej męczarni.

Złowrogi metaliczny dźwięk był coraz głośniejszy.... Zdawało mu się, że odzyskuje poprawne widzenie dzięki tajemniczemu światłu, które niespodziewanie wszędzie się wkradło.. I przypomniał sobie słowa szamana, które opisywały właśnie takie zjawisko nagłego oświetlenia, które jest pułapką. Bogowie wyczuwając ich dają im złudne nadzieje i oświetlają im drogę, aby za chwile moc zabrać z nich życie. Nie dał się zaskoczyć dawał z siebie wszystko przed nim zdawał się rysować upragniony koniec, zaiskrzyła w nim nadzieja.

Nagle ogarnął go niesamowity hałas, który odbierał mu zmysły, jego kończyny nie przestawały myśleć poruszały się cały czas w tym samym kierunku. Odwrócił głowę w stronę nadciągającego przeznaczenia. Oślepił go blask. Zatrzymał się...

Dał się złapać w pułapkę. Przed oczami przeleciało mu całe jego życie: dziecinne niewinne zabawy w jeziorach deszczowych, pierwsze udane skoki i niesamowite polowania na muchoooidy aż dotarł do swej inicjacji później był już tylko obraz Boga ten zapamiętany z przed chwili......
I zgasł

EPILOG

AAA -krzyknął z wyrzutem do ojca -co zrobiłeś - mówił już przez łzy. O co Ci chodzi synu odpowiedział wystraszony nagłym wybuchem dziecka - co się stało?? Popatrzył na swojego sześcioletniego syna, który przed chwilą uradowany trochę śpiący tonął teraz w morzu łez.. CO Ci jest zapytał z lekką paniką w głosie..? SYNKU? Aaa chlip chlip buuuuu przejechałeś żabkę malutką skaczącą żabkę - odpowiedział szlochając.. Ech synku - oddychając z ulga - to tylko ŻABA, ech oślizgła bezduszna istota. Nie powinieneś się przejmować tak błahymi sprawami zganił - jesteś już dużym chłopcem......

artx

  • Gość
Odp: Baz'ooka VI - reaktywacja
« Odpowiedź #71 dnia: Lipiec 04, 2011, 19:28:40 »
--[list spaceowy]--

Witaj drogi przyjacielu!

Ogromnie dziękuję Ci za wiadomość, którą mi wysłałeś... Na szczęście zakupiłem najnowszy reciver translokacyjny z podwójnie zogniskowanym termoreceptorem w najnowszej wersji z piracko wzmocnionymi lokatorami współrzędnych. Także Twoją wiadomość odebrałem czystą i całą, co zważając na odległość i problemy, jakie musiała pokonać na swej trasie, jest nie lada wyczynem.

Miałem niedawno ten sam problem papierkowy, co Ty, bracie - otóż mój unikatowy certyfikat z prozaicznej banalistyki, który zdobyłem w systemie Glupkona na uniwersytecie Stupida I, okazał się nieważny w okolicach Prykimi 12332103, ech, co ja przeszedłem... (i przechodzę nadal).

Wybrałem się tam, gdyż odbywały się wybory na przeprezesa systemowego - mając tytuł prozaika - banalisty, myślałem, że już mam tę prestiżową posadę w kieszeni..., a tu taka niespodzianka - jeszcze chcieli mnie do więźniarki wysłać, ale moja przytomność umysłu i najnowsze wyposażenie prosto od militarystów z Militi 1231 pozwoliło szybko i skutecznie ich zastraszyć. Pewnie się zastanawiasz, czego użyłem? To jest coś naprawdę odlotowego - najnowsza mini bomba plutonowo – uranowo - wodorowa w rozpylaczu z automatycznym, regulowanym strumieniem. Gdy tylko się zorientowałem, o co chodzi, rozpyliłem ją na całą polityczną śmietankę, udając, że odświeżam sobie oddech... Chwilę później, gdy już w przejściu sali testowej pojawiła się para polic - mechów, uroczyście oznajmiłem całemu towarzystwu, że te mokre plamy, które mają na swoich ubraniach, to wcale nie pot.

Zostałem poproszony o natychmiastowe oddalenie się na lądowisko i opuszczenie jak najszybciej ich systemu... Cwaniaczki, myśleli, że mnie mają, bo zapewne domyślasz się, że na statku umieścili już jedną z tych wrednych niewykrywalnych bomb startowych (dobrze, że prenumeruję "Małego Szpiega"), ale ja zamiast spokojnie wystartować i pozwolić się rozsadzić szybko, wyciągnąłem z apteczki przenośny teleporter, (który notabene zakupiłem tydzień wcześniej za całe moje roczne dochody), rozpakowałem, rozłożyłem i postępując ściśle według instrukcji, wprowadziłem koordynaty najbliższego przyjaznego mi cosmopuba...

Wszystko to trwało bardzo szybko, ale i tak dłużej niż procedura startowa - świnie, musieli wcześniej zdetonować ładunek, gdyż skaner płaszczyźniany nie zdążył ze skanować mojego ciała od pasa w dół...

Zapewne znasz sposób działania takich teleporterów przenośnych - domyślasz się, że przy materializacji w cosmopubie komputer czuwający nad poprawną rekonstrukcją mojego ciała napotkał błąd wew. 324/121 i nie mógł odczytać brakujących danych.

Co w takich przypadkach robią najnowsze zdobycze techniki? Ano odtwarzają tzw. kod bezpiecznego teleportu, który jest wysyłany razem z danymi bieżącej transmisji, a zawierający kompletne skompresowane dane z ostatniej sesji... I byłoby po sprawie, gdyby nie fakt, że używałem go po raz pierwszy, a nie dokonywałem kalibracji... Ale nie martw się drogi przyjacielu, nie jestem na wózku - mam wszystkie brakujące części ciała, tyle, że jak się okazało, sprzedawcy wcisnęli mi używany teleporter. Jego wcześniejszym użytkownikiem była mieszkanka odległej, mroźnej planety Nairobi, leżącej blisko mgławic Etiopczyków. Jestem cały i zdrowy, tyle, że hmm... Ech... Mam kobiece genitalia oraz nogi!!!!!! Jakby tego było mało, mieszkańcy Nairobi przez wieki narażeni na tnące mrozy, rozwinęli u siebie do niepojętych dla nas rozmiarów gruczoły włosowe!!! Moje kończyny toną w odrażających rudawych włosach!!!!!!!

Jak widzisz, i ja borykam się z niemałymi problemami - nie dość, że straciłem cały swój dobytek, to potrzebuję natychmiastowej pomocy telemedycznej - inaczej na zawsze pozostanę odrażającym dowodem dla walczących z Telepsą tzn. Teleportownią... To by było na tyle. Jeśli znałbyś jakiegoś niedrogiego i przebywającego w okolicach Discotimy 8 telechirurga, to jak najszybciej daj znać... Miło by było, gdybyś udzielił mi odnawialnego i subatomowego kredytu na dogodnych warunkach. Muszę kończyć, gdyż kończy się mój tygodniowy limit na transmisje poza systemowe, a nie stać mnie na wykupienie nowych, więc żegnaj i pamiętaj o mojej prośbie.
-----[system blocked]-------[/list]