Jako osoba, która "zaczynała" EVE tak ze 3 razy powiem od siebie ze 2 zdania. Ta gra nie jest newbie friendly w obecnym kształcie. Nie oszukujmy się Panowie (i Panie jeśli jakieś są). Nie ma innej gry MMO, która tak na starcie waliłaby mnie w łeb młotkiem za popełnienie błędu jak EVE. Wystarczy źle ustawić overwiev, polecieć nie tam gdzie trzeba, wieźć w cargo o parę kk isków za dużo i fuckup gotowy. Nie wiem jak inni gracze, ale mnie to na starcie dosyć dołowało. Brakuje mi też contentu generowanego bardziej przez CCP. Inkursje czy FW to dalej content generowany przez graczy właściwie. Jedyny content jaki oferuje CCP to misje, eksploracja i mining, czyli nuda (eksploracja), zabójcza nuda (misje) i seppuku (mining). Świadomość "nigdy nie dogonię starych graczy" jakkolwiek głupia robi również swoje. Ludzie są tylko ludźmi. Działa coś takiego w naszej psychice, że nie chcemy być "gorsi" i "słabsi", a w EVE gracz z 10KK SP nigdy nie będzie tak wartościowy dla korpa jak gracz z 100KK SP. Taki "stary" gracz po prostu jest uniwersalny jak proszek Vizir. Poleci na PVP, poleci na PVE, wsiądzie w obojętnie jaką doktrynę. Fity korpowe mu nie straszne (nie doskilowuje wszystkiego po każdej zmianie doktryny). Ja mając te durne 10KK czułem się jak zbędne koło u wozu. W fity korpowe nie wsiądę bo czegoś brakuje zawsze (a to tanka, a to cp i pg) a latanie jako tackler/scout doprowadzało mnie do czarnej rozpaczy.
Chwilowo nie gram bo real nie pozwala ( i world of warships wyszły), ale kiedy "zacznę" 4 raz zapewne znowu poczuję to samo co powyżej, czyli niezbyt zachęcający początek
Może to jest problem z EVE.