Eve-Centrala
Śmietnisko => Off Topic => Wątek zaczęty przez: ManganMan w Sierpień 25, 2012, 21:52:37
-
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12364082,Neil_Armstrong_nie_zyje__Pierwszy_czlowiek_na_Ksiezycu.html
-
Cholera wie, czy jankesi byli w końcu na tym księżycu czy nie :P.
-
Cholera wie, czy jankesi byli w końcu na tym księżycu czy nie :P.
Kto wie, może Neil zostawił testament który to wyjaśni... ;)
-
Cholera wie, czy jankesi byli w końcu na tym księżycu czy nie :P.
Ech -> http://en.wikipedia.org/wiki/Apollo_hoax
-
Kurde, najpierw odbierają mu tytuły, a teraz to...
-
Kurde, najpierw odbierają mu tytuły, a teraz to...
???
-
Mona, demotywatorów nie oglądasz? Przecież właśnie zmarł pierwszy kolarz na księżycu, który znany był głównie z tego, że po godzinach grał w Green Day ;)
-
Jeszcze w takim amerykańskim serialu gra :D
-
Wiem o co chodzi, ale nawet tam to nie jest śmieszne.
-
Słuchaj, po N. Armstrongu chętniej wystawiłbym świeczkę w oknie (albo statusie na facebooku) niż po "JP2", jego śmierć to przypomnienie o końcu pewnej pięknej epoki w dziejach ludzkości, gdzie idealizm i rywalizacja (niekoniecznie z właściwych pobudek) doprowadziły do niesamowitego osiągnięcia technologicznego - ci ludzie naprawdę, do cholery, stali na innym globie i można było wierzyć, że wkraczamy w nowy wiek odkryć. To wszystko się skończyło jeszcze zanim się urodziłem i nie miałem nigdy szansy doświadczyć dreszczu bycia częścią gatunku, który osiąga tak wspaniałe rzeczy.
Ogólna znieczulica wywołana codziennym obcowaniem osobiście, telefonicznie, przez mass media i przez internet z nieprawdopodobnymi debilami powoduje, że nie jestem w stanie opisać swoich prawdziwych uczuć w związku z tym na forum internetowym, zostają mi głupie żarty i opadające ręce.
-
Słuchaj, po N. Armstrongu chętniej wystawiłbym świeczkę w oknie (albo statusie na facebooku) niż po "JP2", jego śmierć to przypomnienie o końcu pewnej pięknej epoki w dziejach ludzkości, gdzie idealizm i rywalizacja (niekoniecznie z właściwych pobudek) doprowadziły do niesamowitego osiągnięcia technologicznego - ci ludzie naprawdę, do cholery, stali na innym globie i można było wierzyć, że wkraczamy w nowy wiek odkryć. To wszystko się skończyło jeszcze zanim się urodziłem i nie miałem nigdy szansy doświadczyć dreszczu bycia częścią gatunku, który osiąga tak wspaniałe rzeczy.
Prawdopodobnie post kwartału albo i półrocza na tym forum.
-
Wybacz ale gadasz od rzeczy
pewnej pięknej epoki w dziejach ludzkości, gdzie idealizm i rywalizacja (niekoniecznie z właściwych pobudek) doprowadziły do niesamowitego osiągnięcia technologicznego
Idąc tym tropem 2 Wojna Światowa również pchnęła technikę mocno do przodu.
Neil Armstrong jest nieśmiertelny, miał szczęście zapisać sie w kartach historii wyczynem którego ludzkość nie zapomni.
A w domu uczyli mnie że o zmarłych dobrze albo wcale, takie żarty są po prostu niesmaczne..
-
A w domu uczyli mnie że o zmarłych dobrze albo wcale, takie żarty są po prostu niesmaczne..
Bo wiedzieli/pamiętali że źle powiedzieć o co poniektórych zmarłych bardzo źle się kończyło.
Lepiej było nic nie mówić.
Nauka nie bierze się z niczego...
Pozdrawiam
JM
-
Bo wiedzieli/pamiętali że źle powiedzieć o co poniektórych zmarłych bardzo źle się kończyło.
Lepiej było nic nie mówić.
Nauka nie bierze się z niczego...
Pozdrawiam
JM
Pisałem to w kontekście żartów powtarzanych za internetowymi serwisami publikującymi każdy chłam jak leci. Co Ty tam sobie interpretujesz to już nie moja sprawa :)
-
a ja ;) księżycowi, tak jak prosiła jego rodzina :)
-
(...)
Neil Armstrong jest nieśmiertelny, miał szczęście zapisać sie w kartach historii wyczynem którego ludzkość nie zapomni.
A w domu uczyli mnie że o zmarłych dobrze albo wcale, takie żarty są po prostu niesmaczne..
Miał szczęście że zostanie zapamiętany bo brał udział w niecodziennym wydarzeniu. Prawdziwe uznanie należy się jednak tym, którzy wymyślili, zbudowali i zaplanowali cały lot.
-
Prawdziwe uznanie należy się jednak tym, którzy wymyślili, zbudowali i zaplanowali cały lot.
Czyli SS-Sturmbannfuhrerowi von Braunowi? ;)
-
Słuchaj, po N. Armstrongu chętniej wystawiłbym świeczkę w oknie (albo statusie na facebooku) niż po "JP2", jego śmierć to przypomnienie o końcu pewnej pięknej epoki w dziejach ludzkości, gdzie idealizm i rywalizacja (niekoniecznie z właściwych pobudek) doprowadziły do niesamowitego osiągnięcia technologicznego - ci ludzie naprawdę, do cholery, stali na innym globie i można było wierzyć, że wkraczamy w nowy wiek odkryć. To wszystko się skończyło jeszcze zanim się urodziłem i nie miałem nigdy szansy doświadczyć dreszczu bycia częścią gatunku, który osiąga tak wspaniałe rzeczy.
Ogólna znieczulica wywołana codziennym obcowaniem osobiście, telefonicznie, przez mass media i przez internet z nieprawdopodobnymi debilami powoduje, że nie jestem w stanie opisać swoich prawdziwych uczuć w związku z tym na forum internetowym, zostają mi głupie żarty i opadające ręce.
<klaszcze>
Tak samo wraz z Jurijem Gagarinem.
BTW, też ;) (wraz z myślą o Armstrongu) do Księżyca.