Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - SnowMiracle

Strony: 1 2 [3]
71
Events & Competitions / Odp: Baz'ooka VI - reaktywacja
« dnia: Maj 14, 2011, 19:42:10 »
Uwazam powyzsza prace za najlepsza jaka tu jest:P jesli chodzi o lekkosc czytania i fabule:) chyba wlasnie o takie proste opowiastki chodzilo naszemu jury^^

Twoja praca też jest całkiem przyjemna Krzyś, ino ja poszedłem na ilość, a Ty na jakość (raz a porządnie). Osobiście chętnie na Twoją pracę zagłosuje, bo poprostu mi się podoba ... niezależnie od tego co o niej myśli "wsiowiedzący" Mando. :)

@niżej
Ech, nieładnie tak trzymać czarnego konia na koniec ... z tym to nawet nie mam co konkurować. Chyba nie będzie źle odebrane jak już teraz pogratuluję zwycięstwa, jakie da Ci poniższy utwór :)

72
Events & Competitions / Odp: Baz'ooka VI - reaktywacja
« dnia: Maj 14, 2011, 12:44:11 »
Bez szansy na ratunek

- Że co? A niech go porkęci i powygina. Niech zejdzie tutaj i sam to naprawi jak jest taki mądry. - Carl nie mógł powstrzymać złości, nie chciał jej powstrzymywać. Aby pierwszy oficer, prosto po szkole pouczał mechanika z trzydziestoletnim starzem, nie do pomyślenia.
- Po jaką cholere on przepalał ten micro warp drive? Ale co może wiedzieć zwykły mechanik. - w sztuce obużenia Carl był mistrzem, mogłem go śmiało naśladować.
- Może nie miał innego wyjścia. - rzekłem bez przekonania we własne słowa, ot tak aby podtrzymać rozmowę.
- Phi, też mi coś. Za młody jesteś aby pamiętać czasy gdy nie było możliwości przepalaniu modułów i tez się jakoś latało.
- Ale wtedy przeciwnicy również nie mieli tej możliwości, wiec szanse były równe. - w tej rozmowie zaczynałem czuć się coraz pewniej - Teraz przeciwnicy mają możliwość przepalania modułów, więc aby utrzymać poziom walki i nie zostać w tyle, również musimy przyjąć do wiadomości możliwości jakie daje przepalanie.
- Bredzisz młody, bredisz. Wybitny pilot wygra walke nawet w gorszej maszynie.
- Ale my nie mamy wybitnego pilota na pokładzie. Mamy tylko naszego kapitana. - salwa śmiechu jaka zastąpiła po mojej wypowiedzi utwierdziła mnie w przekonaniu, że żart wyszedł udany.
- Dobre młody, dobre. - odrzekł Carl jak tylko mógł spowrotem w miare normalnie oddychać - Bierzmy się do roboty, bo jeszcze ten patafian raczy do nas zejść. Podaj pastę nanitową.

Naprawa przebiegła w miarę sprawnie. Służba na tym złomie klasy battlecruiser ... jak się nazywał ten model ... o, juz wiem - myrmidon, a więc służba na myrmidonie nie jest ciężka. Główny mechanik Carl jest moim najczęstrzym towarzyszem na tym okręcie. Ja, jako student akademii technicznej, muszę niestety odbyć te praktyki, aby zaliczyli mi kurs. Mogłem trafić gorzej. Mogłem trafić na jakiś battleship albo jakieś jeszcze większe dziadostwo, gdzie zniknołbym w anonimowości pośród licznej załogi. A tutaj? Tutaj jest ledwo kilka osób. Po za Carlem i mną mamy tu jeszcze "droniarza" Willa. Sympatyczny gość, czasem nas odwiedza, żeby poobgadywać naszego kapitana. Will również jest mechanikiem, ale jego specjalnością są drony. Dba o to aby wszystkie drony były stale gotowe do boju. W zasadzie na dolnych pokładach jesteśmy tylko my. Na wyższych pokładach to już inny świat jest. Tam są oficerowie, tak zwana "elyta". Prócz naszego kapitana, którego imienia nikt z nas nie zna, są jeszcze pilot i jednocześnie pierwszy oficer Jack - największa szuja na tym statku oraz nawigator Kate, jedyna kobieta na najszej łajbie. Kate jest ładną, miłą i inteligentną kobietą. Bardzo chciałbym wiedzieć czy ma już swojego mężczyznę życia czy nie, lecz jestem zbyt nieśmiały w stosunku do kobiet, aby kiedykolwiek ją o to zapytać. Właściwie te jeszcze nigdy z nią nie wymieniłem dłuższego dialogu niż "witam", "proszę" lub "dziekuję". Jestem żałosny jeżeli chodzi o kobiety. Ale już się nie zmienię.

Alarm wyrwał mnie z zamyślenia. Nagły zwrot statku przewrócił mnie na podłogę, Carl ledwo utrzymał się jakiejś barierki.
- Co on wyprawia u licha?! - wrzask Carla w ogóle mnie nie zaskoczył, jest aż nazbyt przewidywalny.
- Gdzie on sie uczył na pilo... - w tym momencie wypowiedź Carla przerwał wybuch. Eksplozja była tak silna, że mnie ogłuszyła. Podmuch rzucił mną o ścianę. Chwile potem rzucił mną ciąg powietrza w drugą stronę, po czym ponownie upadłem na podłogę. Ból i szok był silny, ale krótkotrwały. Bardzo szybko doszedłem do siebie. To co ujżałem przeszło wszystkie moje przewidywania dotyczące katastrof kosmicznych. Zostaliśmy trafieni jakąś torpedą. Eksplozja nastąpiła nad nami, prawdopodobnie na mostku. Nie wiem co się stało z "elytą", ale widze Carla. Leży na ziemi, nie rusza się. Moje próby ocucenia go spełzają na niczym, próbuję go obrócić. Krew, krew i ten kawał metalu wystałący z jego pleców. Trafiło go chyba prosto w serce. Carl nie żyje. Nie mogłem przez chwilę tego zrozumieć. Może w tym momencie byłem zbyt egoistyczny, ale byłem w szoku nie z powodu śmierci Carla, ale z powodu, że to ja się o tą śmierć otarłem. Też mógłbym teraz leżeć martwy na tej zimnej, metalowej podłodze. Nie wiedziałem w tym momencie co zrobić. Zostałem tutaj sam. Próbowałem ułożyć sobie w głowie co się własciwie stało. Trafiliśmy na wroga, nastąpiła potyczka, zostaliśmy trafieni, eksplozja wyrwała dziurę w kadłubie po czym automat odciał uszkodzony poziom. Ale chwila, przecież to jest górny poziom. Co się stało z załogą mostka. Czy żyją? Muszę to sprawdzić.

- Nie żyją! Wszyscy nie żyją! - znajomy głos mnie otrzeźwił. To Will.
- Że co? - pytanie było głupie, bo już wiedziałem co się stało, ale pytanie samo wyrwało się z moich ust.
- Wszyscy u góry zgineli. Trafili nas, trafili nas prosto w mostek. - po wypowiedzi Willa statek zaczoł odczuwalnie zwalniać.
- Co się dzieje? - zapytałem.
- Nic nie rozumiesz. Jesteśmy zamknięci w wielkiem nieruchawej puszce wiszącej gdzieś w kosmosie i nic z tym nie możemy zrobić. - nie miałem pojęcia co odpowiedzieć, nie miałem pojęcia co to oznacza. - Gdzie jest Carl?
- Nie, nie żyje. - odpowiedź nie przyszła mi łatwo.
- Niech to szlag, wszyscy nie żyją.
- My żyjemy. - tym razem odbiłem piłeczke pewnie i stanowczo. - My w ciąż żyjemy.
- Żyjemy? Dalej nic nie rozumiesz. My już jesteśmy martwi.
- Ale jak, nic nie rozumiem.
- Zginiemy teraz albo za chwilę. Atakują nas, a my nie możemy się bronić, nie możemy uciec. To jest nasza trumna.
Will po wypowiedzi wybiegł z warsztatu tak samo szybko jak się tutaj pojawił. Nie zdarzyłem go zatrzymać. Próbowałem poukładać sobie w głowie moje położenie. A wyglądało ono tragicznie, dokładnie tak jak to określił Will - jesteśmy już martwi.

Po uświadomieniu sobie naszego położenia przez dłuższą chwilę nie wiedziałem co zrobić, aż do momentu gdy doszło do mnie, że ta eksplozja była dotychczas jedyną. Nie było następnych. Nikt nas juz nie atakował. Czyżby odlecieli? Chyba tak. Musze znaleźć Willa, musze się dowiedzieć jak się uratujemy, o ile się uratujemy. Pobiegłem do "dronowni", Will pewnie tak również jest. Miałem rację, Will klęczał nad jedną z dron i coś do niej przywiązywał.
- Co robisz? - zapytałem.
- Ślepy jesteś, przywiązuje liny.
- Ale po co?
- Zamknij się bo już mnie zaczynasz wkurwiać! - nie poznaje Willa, nigdy nie był taki wulgarny.
- Nic nie rozumię.
- Drony nas pociągną. Przywiążemy je do statku i będą nas ciągnąć. Dociągną nas do domu.
- Ale jak chcesz nimi sterować? Przecież panele kontrolne są na mostku ... były na mostku. - po mojej wypowiedzi Will wstał i rzucił na podłogę tą linę którą próbował przymocować.
- Kurwa mać. Po co tu przyszedłeś? Będziesz niszczyć wszystko co wymyśle? Chcesz nas zabić?
- Ale ... ale przecież nic nie zrobiłem.
- Własnie młody, Ty nic nie zrobiłeś. Zrób coś w końcu w kierunku naszego ocalenia? Chcesz zginąć? Chcesz?!
Chciałem, bardzo chciałem, ale nie wiedziałem co robić.
- A jakieś kapsuły?
- Kapsułę ma tylko kapitan. Nikt wiecej ... chwilka, młody - co to jest tam za tobą? - a ja głupi się obejżałem. Jedyne co zdąrzyłem poczuć to ból z tyłu głowy.

Ocknołem się. Początkowo nie wiedziałem co się stało, do chwili aż usłyszałem dźwiek wystrzeliwania kapsuły. To był Will, Will uciekający w kapsule. Zostawił mnie tutaj, a sam ucieka. Tego bym się nigdy nie spodziewał. Zostałem sam. Sam na pustym, cichym i juz w zasadzie wiszącym w miejscu kupie żelastwa. Martwej kupie żelastwa. Czy chcę żyć? Tak, bardzo chcę, ale nie wiem co zrobić. Już w zasadzie nic nie mogę zrobić. Pozostałem tutaj samotny. Zagubiony gdzieś w kosmosie. Bez szansy na ratunek.


P.S.
No dobrze, dobrze ... już kończę z tym "spamem" słabych opowiastek, to już ostatnie moje wypociny. Już więcej nie będę :)

73
Events & Competitions / Odp: Baz'ooka VI - reaktywacja
« dnia: Maj 13, 2011, 16:48:25 »
Ostatni obowiązek

Kosmos. Twór aż nazbyt do mnie podobny. Tak samo mroczny, tak samo zimny, tak samo pusty. W kosmosie są gwiazdy, tak, to prawda. Wielkie, gorące kule wiszące w przestrzeni. Ale czym są owe gwiazdy do ogromu kosmosu? Są one jedynie iskierkami, takimi iskierkami jakie można zaobserwować z każdej zamieszkałej przez ludzkość planety. Te świecące punkciki symbolizują nadzieje, nadzieje jakie żywiłem jeszcze gdy widziałem w tym jakiś sens. Obecnie przypominają one raczej umierające gwiazdy, czasem tak samo jak one tworzą w mojej duszy swoiste czarne dziury, które to dosłownie zasysają światło pozostałych jeszcze nadzieji, niszcząc jedna po drugiej. Z czasem znikną wszystkie, lecz co wtedy? Jak w takim momencie bedzie wyglądać moja dusza? Czy to będzie oznaczało koniec? Czymże by był kosmos bez gwiazd? Byłby jedynie próżnia, pustką ... nicościa. Cóż mnie wtedy czeka? Nicość? Piekielna wizja. Wizja o której istnieniu nigdy wcześniej bym się domyslał, bo niby jak? Wtedy, gdy byłem młody? Gdy moja głowa była pełna marzeń, moja wyobraźnia pełna pomysłów, moje ręce pełne zapału do pracy. Tak, ręce były bardzo pracowite, nie bały się żadnego zadania. Wtedy gdy jeszcze były. Służba mi je dosłownie odebrała, pozbawiła mnie rąk. Służba z którą za młodu wiązałem ogromne plany. Służba, która miała być moim spełnieniem, a stała się przekleństwem. Moim przekleństwem. Dlaczego tylko moim, skoro dla Służby pracuje 1/3 populacji mojej rasy? Nie interesuje mnie tak naprawdę, co innym dała lub odebrała Służba. Interesuje mnie jedynie co odebrała mi. A odebrała mi wszystko, odebrała mi moje pracowite ręce, odebrała mi moje silne nogi i to wszystko by w koncu odebrać mi moją kobietę, mój ostateczny sens życia.

Amputacji rąk nawet nie poczułem, stało się to tak szybko. Chwila w której włączyło się pole izolacyjne na wrotach mojego okrętu już dawno zamazała się w mojej pamięci. Zwykłe zwarcie w instalacji, zwykły przypadek. Lecz gdybym pchał ten wózek z amunicja do moich blasterów troszkę szybciej, gdybym znalazł sie na krawędzi wrót poł sekundy wcześniej. Aż strach pomyśleć. Sceny gdy człowiek jest przecinany pionowo na pół widywałem dotychczas jedynie w filmach. Choś nie sądze aby mi było w takiej sytuacji zdąrzyć jeszcze cokolwiek zobaczyć. A więc utraty rąk nawet nie poczyłem, co innego nogi. Ból z tym związany będę pamiętał jeszcze długo. Tak samo jak okoliczności gdy los mi je odbierał, bardzo długo odbierał. Służba wprowadzała wtedy te statki sterowane przez jedną osobę. Ręce nie były tam potrzebne do sterowania, sterowało się mową i myślami, a ja miałem bardzo duże doświadczenie w pilotarzu, nadawałem się idealnie do testów nowych statków. Ale statek to nie wszystko, pilot również ma swoje potrzeby. Za taką właśnie potrzebą musiałem zejść pokład niżej. Tych schodów nigdy nie zapomnę, momentu gdy sie poślizgnołem. Widoku tych barierek, za które każdy normalny człowiek by się złapał ratując się przed upadkiem. Gdybym tylko mógł się wtedy złapać, gdybym miał wtedy ręce, którymi mogłbym się złabać. Nie miałem. Z połamanymi nogami długo leżałem u podstawy tych schodów, bo i z kąd autopilot mogł wiedzieć, czemu jego kapitan tak długo nie wraca. Toż to tylko maszyna, dostanie rozkaz lotu to i zatrzyma się dopiero u celu. I zatrzymała się. Po dwuch tygodniach. Dwa tygodnie leżałem przytomny, bez jakiejkolwiek możliwości ruchu we własnych ekskrementach. Żyjemy w czasach lotów miedzygwiezdnych, gdy cale systemy gwiezdne podróżuje się w kilka sekund. Gdy pomiędzy konstelacjami można się przemieścić używając jednego bramy. W czasach gdy w dalszym ciągu na gangrene i martwice jest tylko jedno lekarstwo - amputacja. Strata rąk i strata nóg były stratami bolesnymi dla mojego ciała, lecz dla duszy były niczym w porównaniu z tym, co Służba odebrała mi wtedy, gdy już byłem na dnie. W momencie gdy już tylko jedna "rzecz" trzymała moją twarz nad powierzchnią tego życiowego bagna, Służba odebrała mi ją. Bez żadnego ostrzeżenia mi ją odebrała.

Paulina była młodą, aktakcyjną i ambitną absolwentką szkoły SoE. Robiła piorunującą karierę, była prawie u szczytu gdy trafiła na przeszkodę nie do pokonania. Na jeszcze ambitniejszego i w dodatku posiadającego znajomosci kapitana lotniskowca. Który to zamarzył sobie o karierze, ale kariery tej nie mógł zrobić, musiał kogoś wyeliminować, najlepiej największego konkurenta. Konkurenta, którym była własnie Paulina. Próbował ją zabić, tak po prostu. W czasach gdy nasze demokratyczne społeczeństwo wyzbyło się już prawie wszystkich prymitywnych zachowań, on ją po prostu próbował zabić. Rzecz dla nas niepojęta. Lecz zamach się nie udał. Trucizna która miała zostać jej zaaplikowana poprzez napój energetyzujący, została przez jeden ze składników owego napoju bardzo osłabiona, ale nadal była szkodliwa. Paulina trafiła do szpitala. Przywieźli ją tydzień po tym jak obsługa stacji w Cisuavert znalazła mnie dogorywającego u podnóża tych przeklętych schodów. Momentu w którym ją przywieli nie pamiętam, date znam jedynie z logów szpitalnych. Lecz jednego jestem pewiem. Była jedyną osobą, która przy mnie czuwała, gdy mnie wybudzano ze śpiączki farmakologicznej po zabiegu i rekonwalescencji. Lekarze twierdzili, że nie zniósł bym bólu gojących się miejsc w których kiedyś były moje nogi. Dlaczego akurat przy mnie czuwała? Tego nigdy się nie spytałem, tak bardzo chciałem zapomnieć czas spędzony w szpitalu, że nie miałem odwagi o to zapytać, bojąc się, że niechciane wsponienia wrócą. Teraz tego żałuję. Teraz już nie ma to znaczenia czy będe te wydarzenia pamiętać czy nie. Ale wiedzy na temat jej wyboru nigdy nie uzyskam. Już nigdy. Jaki by ten powód nie był, Paulina przywróciła mi sens życia. To własnie dla niech nie zabiłem się widąc bezsensowność egzystencji w świecie bez wszystkich kończyn. To ona powstrzymała mnie przed tym krokiem nadając mojemu życiu nowy sens, nowy cel. Chciałem żyć, ale chciałem żyć dla niej. Nie wiedziałem czy to był przypadek czy zmyślne działanie Służby. Czy misja rozpoznawcza do stolicy rasy caldari była przydkiem jej przyznana, czy z góry ukartowana. Byłem przekonany o jednym, że wojna nie oszczędza nikogo. Teraz już znam prawdę. Jej interceptor nie miał żadnych szans na ucieczke z pułapki, jaką ustawili na nią piraci. Pomimo, że była wybitnym pilotem, to nawet ona nie mogła przeciwstawić się samotnie takiej ilości piratów jaka na nią czekała. Wiedzieli, że będzie lecieć. Wiedzieli, którędy będzie lecieć, Wiedzieli, kiedy będzie lecieć. Że intel? Nie, to nie zasługa dobrego intelu. Służba ją wystawiła. Służba chciała się jej pozbyć. Służba się jej pozbyła.

Kosmos. Twór pusty i zimny jak moja dusza. Kosmos wypełniony gwiazdami, jak moja pamięć wspomnieniami. Teraz te jedynie małe punkciki na tle pustki, blednące i zanikające. Zapadające się w tą pustkę, w tą próżnię. Nie chcę zapomnieć. Chcę umierając pamiętać o niej. Chcę ją pomścić, ukarać Służbę, że skazała ją na śmierć. Że skazała sens mojego życia na unicestwienie. Już nie mam po co żyć. Nie widze sensu mojego istnienia po za jednym, po za zemstą. Czy wierzę, że mój hyperion da radę samotnie zniszczyć Służbę? Nie, nie mam złudzeń. Za długo dla nich służyłem, zbyt dobrze ich znam, aby wierzyć, że uda mi się ich zniszczyć. Ale dla mnie to już nie będzie miało znaczenia, już niedługo nie będzie miało żadnego znaczenia. Ale mimo to ze wszystkich sił będę próbował wypełnić tą misję. Umierając będę miał pewność, że więcej się nie dało zrobić. Że zrobiłem wszystko co było w ludzkich możliwościach, aby pomścić jej śmierć. Aby ostatecznie pomścić również własną śmierć. Dopełnie ostatnią misję mojego życia. Ostatni obowiązek wobec Służby.


P.S.
Drugie podejście do tematu konkursu, mam nadzieję, że tym razem spełnione są wszystkie warunki :) Tak, wiem - nudne jak flaki z olejem, ale 1b warty jest spróbowania w tych zawodach.

74
Events & Competitions / Odp: Baz'ooka VI - reaktywacja
« dnia: Kwiecień 26, 2011, 16:42:48 »
Ups, jakimś cudem zobaczyłem tak "znaków" zamiast "słów", mój błąd. Prace w takim razie wszystkie 3 do odrzucenia. Jak nie za zasadach konkursu, to na moją proźbę. :)

75
Events & Competitions / Odp: Baz'ooka VI - reaktywacja
« dnia: Kwiecień 25, 2011, 00:48:10 »
Walka
Scena przyciemniona, punktowe światło na środek sceny. Na środku sceny stoi mężczyzna w średnim wieku. Ubrany jest w jaskrawy kombinezon, na głowie ma kask. Stoi bokiem do widowni. Stoi w miejscu, lecz rękoma wykonuje ruchy, jak by przesuwał płaskie, wiszące przed nim przedmioty dotykając jedynie ich powierzchni.
"Gdzie jesteś? Pokaż się, gdzie się schowałeś." Słowa te wypowiada półgłosem, tak jak by mowił to sam do siebie.
"Gdzie jesteś?" Krzyczy.
Ruchy rąk ustają. Wyciąga je przed siebie tak, jak by cos łapał i przyciąga to do siebie.
"Tutaj jesteś, mam Cię." Słowa ponownie wypowiadane połgłosem.
"Komputer. Orbita na 15 kilometrów. Namierz tego hurka i aktywuj wszystkie systemy ofensywne." Głos stanowczy, tak jak by wydawał komendy do osoby stojącej w pobliżu.
Postać na scenie przechyla się to w jedną stronę, to w drugą.

"Komputer. Namierz te drony. Wypuść moje. Atakuj je po kolei, niszcz jedną po drugiej." W zakończeniu wypowiadanego polecenia daje się usłyszeć wyraźne zadowolenie.
"Komputer. Włącz przepalanie wyrzutni rakiet." Stanowczo wypowiedziane polecenie.
"No spadnij, no spadnij." Wypowiadane półgłosem.
Błysk światła na boku sceny, w kierunku którym jest odwrócona postać na scenie. Mężczyzna przestaje się kołysać, staje prosto.
"Ładna walka, ładna. Pewnie miał niedopracowany fit." W głosie wyraźnie słychać samouwielbienie postaci.
"No to jeszcze tylko wraczek i mozna leciec ..." Wypowiedź przerwana i natychmiast wznowiona. "Aktywacja?" W głosie słychać zdziwienie.
"Komputer. Dobijaj do dziury, dobijaj do dziury." W głosie słychać lekkie zdenerwowanie. Postać ponownie zaczyna wykonywać ruchy rękoma, jak by przesuwała wiszące kartki papieru.
Do okoła mężczyzny zaczynają się pojawiać słabe punktowe światła.

"Niedobrze, niedobrze. Cholera, mają mnie, nie uda mi się" W głosie zaczyna być wyczuwana panika.
Punktowe światła na około postaci zaczynają latać po okręgu, którego środek wyznacza postać. Na bokach sceny delikalne rozbłyski światła. W tle słychać alarm, dzięk podobny do syreny.

"Już po mnie, już po mnie." Głos nabiera na sile, zaczyna być słyszalna nuta zwątpienia. Meżczyzna porusza rękoma coraz szybciej i szybciej. W tle znowu słychać alarm, ale głośniej. Na scenie widać jeden wielki błysk światła, największy z dotychczasowych. Postać upada. Po chwili powoli wstaje i wypowiada półgłosem słowa. "No i klonownia."


P.S.
Skoro do pełnego rozpoczęcia konkursu potrzebne są minimum trzy prace to oto i trzecia. Nie widzę, aby było napisane, iż te trzy prace nie mogą pochodzić od jednego autora. :) Poziom artystyczny może nie powala, ale lepsze to niż znowu nieroztrzygnięty konkurs z powodu braku chętnych.

76
Events & Competitions / Odp: Baz'ooka VI - reaktywacja
« dnia: Kwiecień 24, 2011, 23:32:19 »
Pobudka
Ciemność. Nic nie widze. Czuję, czuję jednak że żyję. Nie wiem co się stało. Nic nie pamiętam. Gdzie więc jestem?

Zimno. Strasznie tu zimno. Ciemno i zimno. Musze wstać ... aszzzz, moja głowa. Co za ból. Nie dam rady, nie dam rady wstać.

Czy to światło? Tak, coś się tam świeci. Obróć się, no obróć. Ręce jak z metalu, ciężkie jak z metalu. Chyba dosięgnę. Już, już prawie to mam. Jest. Jest. Ale, ale co to jest. Za jasne. Ale co to jest. Spokojnie, jeszcze chwilke, jescze chwilke i moje oczy się przyzwyczają do światła. Tak zawsze jest, musza się przyzwyczaić.

Widzę. Znam to z kądś. Zastanów się, zastanów, z kąd ja to pamiętam. Nie wiem, nie potrafię, nie potrafię sobie przypomnieć. Moja głowa. Nie potrafię.

Moje uszy, zakryj je, zakryj. Dźwięk, straszny dźwięk. Co tak piszczy. Głośne, za głośne. Ciszej, ciszej. Proszę ciszej. Krzyknij to, krzyknij. Nie mogę. Dlaczego, co się dzieje. Dlaczego? Za głośne, za głośne, ciszej. CISZEJ.

Udało się. Krzyknąłem. Zapadła cisza. Posłuchali mnie? Ale kto mnie posłuchał? Jest tu ktoś? CZY KTOŚ TU JEST?

Syrena. Tak, to była syrena. Nie, to nie była syrena, to był alarm. Tak pamiętam, alarm. Chwila, już wiem. Ale to niemożliwe. Niemożlie. To nie może być prawda. A jeżeli tak, jeżeli naprawdę tu jestem? Niemożliwe. Niemożliwe.

Muszę wstać. Za wszelką cenę muszę wstać. Ach ten ból. Moja głowa. Dlaczego tak boli. Ale uda mi się, uda.

Siedzę. Udało się, siedzę. Zaczynam widzeć. Tak jak myślałem, musza się przyzwyczaić. Oczy muszą się przyzwyczaić. Tak. Jestem tutaj, jednak tu jestem. A więc to prawda. Szukaj konturów, tak konturów. Widzę, widzę komputer. Muszę wstać, muszę wstać i podejść. Tak, podejść.

Już prawie, już prawie stoję. Tak, udało sie, udało. Powoli, powoli. Co to było? Coś kopnołem? Dziwne ... puszki. Puszki, no tak, juz pamiętam. Puszki. Ale nie ma czasu na sprzątanie, niech leżą. Komputer, muszę podejść do komputera. To jest teraz najważniejsze.

Kapsuła. Już dawno wiedziałem, ale musiałem się upewnić. Kapsuła. Jak ja się tu znalazłem. Nic nie pamiętam. Co tu się stało. Kapsuła.


P.S.
Zgodnie z zasadą, że każdy uczestnik może zgłosić więcej niż jedna pracę to oto robie sobie sam konkurencję. Praca ta pojawiła się juz wcześniej na forum : http://www.eve-centrala.com.pl/forum/index.php?topic=9399.msg154916#msg154916, ale nie ma w zasadach, iż nie można zgłaszać pracy już opublikowanej. :)

77
Events & Competitions / Odp: Baz'ooka VI - reaktywacja
« dnia: Kwiecień 24, 2011, 23:25:44 »
Moje miejsce
"Ależ tutaj nudno." Ta jedna myśl bez przerwy krążyła po mojej głowie. "Co ja tutaj robię, przecież nic tutaj się nie dzieje." Moje myśli krążyły bez celu szukając odpowiedzi na pytania, które zadawane były już przez wielu moich poprzedników.
Pusta. Jedyna rzecz, którą jestem w stanie zobaczyć przez te małe otwory, które to są moim jedynym oknem na ten bezkresny świat. "Cisza, pustka, samotność." O tak - samotność, idealne określenie mojego obecnego położenia.
"Transmisja przychodząca, odtworzyć?" "Ech, muszę w końcu naprawić ten syntezator mowy." Tak, to będzie pierwsza rzecz, którą naprawię po przybyciu na stację, zdecydowanie. Ten skrzeczący głos nie może nawet pretendować do miana 'rozmówcy'. Samotność, która mi doskwiera, nie może mawet na moment zostać zamaskowana rozmową z tą maszyną. Nie może przynajmniej do czasu, aż naprawię ten głupi syntezator. Tęsknię za tym łagodnym, delikatnym głosem. "Transmisja przychodząca, odtworzyć?" "Tak." "Siema Nomadzik, co psujesz i czy mogę popsuć w tobą?" Ten irytujący głos przypomniał mi o jednej rzeczy - sprawdzać nadawcę. Może udam, że mnie nia ma. Choć może lepiej udawać błąd połączenia. Trudno, muszę odpowiedzieć. "No cześć, a nic się nie dzieje. Skanuje sobie nową dziurę." Dziurę. Jakie śmiesznie dwuznaczne określenie. Trudno, już poszło. Mam tylko nadzieję, iż nie zauważy tego niuansu. "To nie dla mnie, wsiadam w riftera i lece szukać sobie jakichś celów." A leć i krzyżyk na drogę. Killer zakichany, przynosi ujmę całej naszej korporacji. Równie dobrze mógłby mieć na burcie napisane 'Unseen Nomads - szukamy zaczepki, wpadnij do nas i nas zbij'. Jak byśmy nie mieli innych problemów. Pieniądze, tak, pieniądze to teraz podstawowy problem, a ten latając tylko wrogów na będzie znajdować. Choć zrobił dla nas też coś pożytecznego. Co takiego? Sam nie wiem, ale musiał coś zrobić. W końcu to równy gość.
"Buahahahaha" Znowu On? Jakim cudem? No tak, nie zablokowałem Go. "Złapałem bombowiec, chcesz się dokleić?" "No jasne że chcę." Moja odpowieć była odruchowa. Ale czy świadomie również chcę? No oczywiście. "Juz do Ciebie lecę, trzymaj go na strukturze." Określenie godne nowicjusza. Ale w końcu jestem takim nowicjuszem. Własnie to dla nas zrobił. Dał nam nowy cel istnienia w tym zapomnianym miejscu. Ileż można marnować amunicję na te 'czerwone krzyżyki'. Tego nam ... tego mi brakowało. Inteligentnego przeciwnika. "Dawaj, dawaj, ileż można czekać" Jeszcze śmiał mnie poganiać. "Lecę już, lecę." I jak powiedziałem tak zrobiłem. "Aktywacja napędu warp" Irytujące, już myślałem, że syntezatorowi się bardziej pogorszyć nie może. Myliłem się. Z komunikatu na komunikat jest coraz gorzej. "Szlag, bania w skanie? Nic o niej nie mówił." Killer zakichany. Lepiej będzie dla Ciebie jak w nią nie wpadnę. Lecz moje myśli nie były prorocze, wpadłem. Sześciu przeciwników. Maskowanie działa, jeszcze działa, lecz są za blisko. Każdy manerw wyłączy moje maskowanie. No to już po mnie, nie ucieknę, zachciało mi się 'doklejania'. Ja chcę do moich "krzyżyków". Już tylko cud może mnie uratować.


P.S.
Dla 1b to poświęce te pół godziny nad notatnikiem. Może nudne jak flaki z olejem, ale widze, że narazie i tak nie ma żadnej konkurencji. :) A nawet jak się jakaś pojawi, to "zmiażdżę" ja kontunuacją tego wstępu ... mam nadzieję. :P

78
Centrum Rekrutacyjne / Odp: [UNDS] Unseen Nomads
« dnia: Kwiecień 23, 2011, 13:41:46 »
Ciemność. Nic nie widze. Czuję, czuję jednak że żyję. Nie wiem co się stało. Nic nie pamiętam. Gdzie więc jestem?

Zimno. Strasznie tu zimno. Ciemno i zimno. Musze wstać ... aszzzz, moja głowa. Co za ból. Nie dam rady, nie dam rady wstać.

Czy to światło? Tak, coś się tam świeci. Obróć się, no obróć. Ręce jak z metalu, ciężkie jak z metalu. Chyba dosięgnę. Już, już prawie to mam. Jest. Jest. Ale, ale co to jest. Za jasne. Ale co to jest. Spokojnie, jeszcze chwilke, jescze chwilke i moje oczy się przyzwyczają do światła. Tak zawsze jest, musza się przyzwyczaić.

Widzę. Znam to z kądś. Zastanów się, zastanów, z kąd ja to pamiętam. Nie wiem, nie potrafię, nie potrafię sobie przypomnieć. Moja głowa. Nie potrafię.

Moje uszy, zakryj je, zakryj. Dźwięk, straszny dźwięk. Co tak piszczy. Głośne, za głośne. Ciszej, ciszej. Proszę ciszej. Krzyknij to, krzyknij. Nie mogę. Dlaczego, co się dzieje. Dlaczego? Za głośne, za głośne, ciszej. CISZEJ.

Udało się. Krzyknąłem. Zapadła cisza. Posłuchali mnie? Ale kto mnie posłuchał? Jest tu ktoś? CZY KTOŚ TU JEST?

Syrena. Tak, to była syrena. Nie, to nie była syrena, to był alarm. Tak pamiętam, alarm. Chwila, już wiem. Ale to niemożliwe. Niemożlie. To nie może być prawda. A jeżeli tak, jeżeli naprawdę tu jestem? Niemożliwe. Niemożliwe.

Muszę wstać. Za wszelką cenę muszę wstać. Ach ten ból. Moja głowa. Dlaczego tak boli. Ale uda mi się, uda.

Siedzę. Udało się, siedzę. Zaczynam widzeć. Tak jak myślałem, musza się przyzwyczaić. Oczy muszą się przyzwyczaić. Tak. Jestem tutaj, jednak tu jestem. A więc to prawda. Szukaj konturów, tak konturów. Widzę, widzę komputer. Muszę wstać, muszę wstać i podejść. Tak, podejść.

Już prawie, już prawie stoję. Tak, udało sie, udało. Powoli, powoli. Co to było? Coś kopnołem? Dziwne ... puszki. Puszki, no tak, juz pamiętam. Puszki. Ale nie ma czasu na sprzątanie, niech leżą. Komputer, muszę podejść do komputera. To jest teraz najważniejsze.

Kapsuła. Już dawno wiedziałem, ale musiałem się upewnić. Kapsuła. Jak ja się tu znalazłem. Nic nie pamiętam. Co tu się stało. Kapsuła.

-------------------------------------------
Morał z tej bajki jest prosty i wszystkim znany,
Jak się upijemy, nie latamy sami.

-------------------------------------------
Nie lataj sam, uniknij losu naszego bohatera. Dołącz do nas. Z nami nie stracisz statku tak łatwo. A nawet jeśli stracisz, jeśli nawet nie będziesz wiedział jak i kiedy ... to na pewno Ci opowiemy. :)

79
Z punktu widzenia administracji jest dla was zdecydowanie korzystniejsze jesli trole bedą was napastować w innym topicku niz ten z uber fajnym postem rekrutacyjnym 8)

Bywały lepsze. :)

P.S.
Przykład trola

80
A NPCe wchodząc na strukturę powinny przestać strzelać i przeprosić na localu.

Powinny łapać jajka i rządać ransomu :)

81
NoobGarten / Odp: Warp to member (in cloak)
« dnia: Marzec 07, 2011, 16:55:12 »
Przyznam się, że jeszcze nigdy nie latałem w cloaku, zazwyczaj starałem się latać czymś niewzbudzającym zainteresowania do ewentualnego ataku. :P

Tak więc mam pytanie:
1. jak siedzę w cloaku gdzieś 5-10km od bramy i czekam na ofiarę >:D, czy ktoś może mnie w jakikolwiek sposób wysondować, dolecieć i zdjąć cloak?
1A. Czy jest to możliwe, jak nie zna mojego położenia?
1B. A jeśli zna współrzędne, jak zwiększa się szansa na zdjęcie mi cloaka?

2. Teraz z drugiej strony, gdy uciekam i waruję do ss przed silniejszym napastnikiem, i natychmiast po dolocie do celu włączam cloak. Jaka jest teoretyczna możliwość, że ten ktoś, kto za mną goni wleci mi na ss i zdejmie mi cloak?

1. siedzac w cloaku nie jestes widoczy dla sond oraz skanera kierunkowego ... ale przy 5 km moze wykloaczyc cie przypadkiem, kazdy obiekt, ktory zblizy sie do ciebie na <2km (smiec, drona ... inny cloaker :P) wybije cie z cloaka.

2. j.w. po zdropieniu na ss i wlaczeniu cloaka znikasz ze wszystkich skanerow ... a znalezc cie moze jedynie, gdy wysondowal cie na 100% zanim wlaczyles cloak

82
Patche i dodatki / Odp: Nowe (jeszcze testowe) forum.
« dnia: Luty 26, 2011, 09:21:57 »
Nie znam się na tym, ale szczegóły certyfikatu nie wyglądają zbyt zachęcająco, zwłaszcza właściciel - nie ccp, a niejakie *.evegate.com :) - czyżby ktoś zaczynał tworzenie następcy eve online od forum? :)

83
Dyskusje ogólne / Odp: Najśmieszniejsze i najgłupsze wtopy
« dnia: Luty 15, 2011, 17:44:46 »
F*** yeah CVA!
http://killboard.destructive-influence.org/?a=kill_detail&kll_id=116742 - to ten drej z wlaczonym "god mode" (z linka Mony)

A 6 rigów? Też sie nie przyda do blobów? :P

84
Events & Competitions / Odp: Nowe awatary - konkurs
« dnia: Styczeń 24, 2011, 23:00:12 »
To ja na miss zaproponuje katachetke po przejściach: http://eveolution.de/portrait.php?user=MoonMiracle , niech ma coś z życia :)

85
CR - Archiwum / Odp: Unseen Chimera
« dnia: Grudzień 21, 2010, 19:40:02 »
Po okresie mniejszej aktywności carebear-y z Chimery znowu wracają do aktywnej gry. Troche to było trudne ...

(bo jak tu inaczej wrócić do wirtualnej rzeczywistości z realnego świata?)

... ale się udało. Jako pierwszą wspólną większa akcje, nasz rasowa, uber pvp, uber killerska korporacja zorganizowała MOP-a :)

Jak widać, tłumów nie było ... ale teraz nastrojeni delikatnym ... lub wrecz psychodelicznym dzwiękiem laserów górniczych ... gotowi jesteśmy zabijać niewiernych ...

Że na misję ... no cóż ... jak chcesz na misję to chętnie pomożemy swoją wiedzą i niemałym doświadczeniem ... ale możliwości pozbawienia statków kilku zbyt pewnych siebie graczy też nie pogardzimy.

Pozdrawiam, Snow

P.S.
Palić, gwałcić, zabijać ...

86
NoobGarten / Odp: Stand do thukker tribe
« dnia: Grudzień 21, 2010, 13:08:06 »
Dzięki za szybkie porady ... teraz mam przynajmniej większe pole manewru do kombinowania.

87
NoobGarten / Stand do thukker tribe
« dnia: Grudzień 21, 2010, 10:46:57 »
Jakimś cudem podczs mojej gry stand do frakcji Thukker Tribe spadł do -6 ... obecnie potrzebuje powyżej -2 ... i tu problem - jak podnieść stand do tej frakcji?
Jedyna znana mi opcja to robienie misji typu storyline dla nich ... lecz ich ilość i dawany stand od agentów lev1 (bo o wyższych z tym standem moge zapomnieć :P) nie wyrokuje zbyt dużej efektywności :/ Może ktoś zna jakiś inny sposób na podbicie tego standa?

88
Korporacje, Sojusze & Organizacje - dyskusje / korpy/ally wh
« dnia: Październik 29, 2010, 15:52:59 »
Ciekaw jestem czy istnieja polskie ally lub "samotne" polskie korporacje żyjące w wh? Może znacie jakieś chętne do współpracy?

89
Dyskusje ogólne / Odp: Najśmieszniejsze i najgłupsze wtopy
« dnia: Październik 04, 2010, 01:12:53 »
Jeżeli ktoś szuka "autorskiego" fitu dla brutix-a, polecam spróbowanie tego: http://yarrr.killmail.org/?a=kill_detail&kll_id=7735231 :)

90
Incursions / Odp: Nowy ship -> Noctis
« dnia: Wrzesień 18, 2010, 13:32:19 »
Tak jakby stanowilo to jakis problem >_>

Nie czepaj się oddanego misjonarza, który o istnieniu null słyszał jedynie z opowieści młodszych i odważniejszych towarzyszy. :P

91
Inne gry / Odp: Pirates of the Burning Sea
« dnia: Wrzesień 16, 2010, 21:42:21 »
Jak oglądam "screeny" z tej gry to mam wrażenie, że oglądam jakąś podróbkę gry pt. voyage century online ... nie chce mi sie zagłębiać w szczegóły, ale czy to nie jest przypadkiem jakiś klon wyżej wymienionej?

92
(ble, ble, ble)
... skończy się na tym, że po 2 dniach sovwaru na polu bitwy zostaną tylko c0ven, bufu i pbn, reszta się wykruszy.

(bla, bla, bla)

Grunt to auto-reklama. :)

93
Archiwum / Odp: [IX.KU] IX Kohorta Universe - Korporacja dojrzałych graczy
« dnia: Sierpień 01, 2010, 15:09:01 »
("Ściana tekstu")

1. Wiek: 20+ lat.

("Ściana tekstu")

Zapomniałeś dodać gdzie chętni mają wysyłać skan dowodu osobistego :P

94
CR - Archiwum / Odp: Unseen Chimera
« dnia: Lipiec 07, 2010, 23:13:00 »


Veldspar. Najbardziej rozrywkowe miejsce w eve online. Nie wierzysz? Wstąp i sprawdź ... udowodnimy Ci naszą rację. Korporacja pro pvp to właśnie my ... kerbirzymy, kerbirzymy a potem dla relaksu kerbirzymy ... totalne pro pvp. Wstąp i sam oceń. :)

95
CR - Archiwum / Odp: Unseen Chimera
« dnia: Czerwiec 28, 2010, 15:53:50 »
Bump, bo kto mi zabroni :)

96
Dyskusje ogólne / Odp: Bitwy (Owned)
« dnia: Czerwiec 22, 2010, 10:12:55 »

97
CR - Archiwum / Odp: Unseen Chimera
« dnia: Marzec 26, 2010, 18:17:37 »
bump  :P

98
CR - Archiwum / Odp: Zabijaki i Pijaki
« dnia: Marzec 26, 2010, 18:05:09 »
friendly bump  O0

99
CR - Archiwum / Poszukuje korporacji :)
« dnia: Grudzień 17, 2009, 13:57:11 »
Witam wszystkich, w związku z faktem, iż minął półmetek mojego pobytu w unseen academy, zaczynam rozglądać się za nowym domem, jeżeli oczywiście akademia nie złoży mi oferty pozostania w jej szeregach.

Coś o mnie:
Jestem graczem nowym w tej grze, ale styczność z mmo mam juz od dawna. Ostatnia gra w którą grałem przed EVE było Voyage Century Online. W grze tej spędziłem prawie trzy lata, grałem na serwerze dagama&cook, a moja postać nazywała się Nikola. Jeżeli ktoś grający tutaj miał styczność w tą grą i z polską społecznością, tym lepiej dla mnie, gdyż na pewno mnie zna :). Ponieważ nie oczekuję, że bedę miał tyle szczęścia spróbuję siebie opisać. Lubie walkę pvp, lecz nie jest to dla mnie priorytetem ... misje od agentów dla podreperowania budżetu również czasem nie zaszkodzi porobić. Jestem graczem konsekwentnym i koleżeńskim. Niestety ma jedną zasadniczą wadę - jestem zwolennikiem zasady lustra, czyli traktowania ludzi tak jak oni mnie traktują ... innymi słowy, jeżeli ktoś jest dla mnie pomocny i koleżeński, jestem dla niego pomocny i koleżeński w równym, jeżeli nie w większym stopniu, jeżeli zaś ktoś jest dla mnie opryskliwy i gburowaty ... może bez problemu oczekiwać tego samego. Zasada ta nie przysparza mi zbyt wielu przyjaciół, ale również nie jest to moim nadrzędnym celem, zaprzyjaźnić się ze wszystkimi, których spotkałem. Jestem również dobrym żołnierzem, lecz pod warunkiem że dowodzi mną stanowczy i konsekwentny dowódca. Wykonuje sumiennie rozkazy i polecenia, pod warunkiem że są sensowne i uzasadnione. Dużo staram się nauczyć, gdyż wychodzę z założenia, że im więcej wiem, tym łatwiem będzie mi się grać. Jestem bardzo pojętnym uczniem, pod warunkiem że temat mnie naprawdę potrafi zainteresować. Jestem gotowy na poświęcenie w godnej sprawie.

Czego oczekuję:
W zasadzie oczekuję jedynie dwóch rzeczy:
1. korporacji która jest nastawiona na pvp, ale która nie potępia i neguje innych sposobów gry, którą dowodzi przywódca stanowczy i wymagający, lecz liczący się ze zdaniem reszty towarzyszy (demokracja jest "be", tyle ile osób tyle zdań ... dyktatura jest również "be", takiemu jedynie kopa w dupe i cześć) jak również w której grają aktywni i koleżeńscy "towarzysze" :)
2. korporacji, która ma w jakiś sposób "na własność" lub dostęp do jakiegoś terytorium, bądź ma plany i działa w kierunku zdobycia takowego ... niestety w moim poprzednim mmo, posiadanie "terytorium" (miasta lub kolonii) wiązało się z profitami umożliwiającymi łatwiejszą i przyjemniejszą grę.

Napisałem ten temat, ponieważ nie lubię się nikomu nieproszony narzucać. Jeżeli, przedstawiciel korporacji uzna, iż jestem tą osobą, którą akurat potrzebują, z pewnością nie bedzie się krępować z napisaniem poniżej oferty. Nie faworyzuje nikogo, jeżeli ofert będzie wiecej, postaram się wybrać ofertę, która będzie najkorzystniejsza zarówno dla mnie, jak i dla moich przyszłych towarzyszy w grze. Jeżeli uważasz, że twoja korporacja mnie potrzebuje - napisz ...   O0

Strony: 1 2 [3]