Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Tloluvin

Strony: 1 ... 17 18 [19] 20 21 22
631
Dyskusje ogólne / Odp: O co walczyc w EVE?
« dnia: Maj 27, 2011, 10:54:33 »
Cos mi nie idzie to cytowanie ;)

W sensie, żebyś mógł takie coś zostawić parę systemów obok i niech sobie kopie, a ty np. idziesz spać? To rano się obudzisz i nie będziesz już tego miał, o ile ktoś nie będzie tego pilnował.

Generalnie o to mi chodzilo zeby stacja byla czyms w rodzaju usankcjowanego bota
Dlaczego?
Glownie dlatego, ze kopanie w EVE dla zdecydowanej wiekszosci graczy jest nudne, no i przede wszystkim jest generalnie malo dochodowe w porownaniu z czym innym, podczas gdy to ono powinno napedzac gospodarke.
Zauwaz tez co piszesz - "rano się obudzisz i nie będziesz już tego miał, o ile ktoś nie będzie tego pilnował."
To tez jest imo istotne. Obecnie wielu mordulcow (chociazby na tym forum) narzeka, ze kerbiry ciagle chowaja sie przed nimi zamiast walczyc. No to teraz by kerbiry mialy o co walczyc, a jak nie to mordulce mialyby chociaz co im rozwalic na zachete na przyszlosc. Poza tym wyladowanie z czegos takiego urobku potrzebowaloby mase kursow indykami/transportami, kilku JFem, albo jednego frachtem. Czyli sila rzeczy w systemie na gravi pojawiloby sie wiecej tych jednostek ktore mozna by zlapac i ubic. Czyli mordulce powinni sie z tego cieszyc.
IMO dzieki czemus takiemu powstaloby pole pod wojny maly (kilkunastoosobowych) gangow, czego obecnie w EVE brakuje w 0.0
Poza tym cos takiego umozliwiloby CCP zajecie sie problemem botow bez obaw, ze to rozwali gospodarke.

Odnosnie zniesienia wymagan na ilosc JB i sov
Fajną byście mieli jb-stradę na północy (reszty raczej nie było by na to stać), prosto z undocku Jita 4-4 i moona naprzeciwko do dowolnego systemu.
Osobiscie mam w 4. literach JB-strade. Latam JFem wiec do jita mam kilka skokow z czego 1 w low, a reszta po hi secu.
Pominales natomiast inna kwestia. Po wprowadzeniu czegos takiego chcac zaatakowac czyjs teraz tez moglbys zrobic sobie JB-strade do niego lacznie z postawieniem JB w systemie ktory chcesz zaatakowac.
No i nie zapominajmy, ze JB-strada wymaga jednak sporo paliwa, wiec jakby ktos chcial postawic sobie po 10 JB na system to ciagle musialby organizowac mopy i ciagle by po regionie musialo kursowac zaopatrzenie tych POSow, czyli wiecej celow dla wroga.
Zawsze mozna tez pokampic JB (na polnocy nawet nie ryzykuje sie przy tym ostrzelania przez POS). No a nawet jakby wszyscy latali JB to IMO jest to i tak lepsze od sytuacji gdy ludzie nie ruszaja tylka z systemu gdzie siedza a tam kursuja tylko na drodze anomalka - POS.
No i nie zapominajmy o tym, ze bylyby stacje kopiace ktore mozna by zaatakowac dzieki czemu predzej czy pozniej przylecieliby na pasek chetni do bitki

Cynogeneratory w 0.5
A po co? Dla jump frachtów? Zaraz obok lowsec, nauczyć się stawiać cyno na stacji nie problem, nauczyć się, że ma się po wydoku niezniszczalność też nie problem. Lowsec nie ma stacji? Zaraz obok są 3 inne ze stacjami...
Dla wszystkiego co moze z tego korzystac.
Po co?
Dla mnie wystarczajacy powodem jest to ze wtedy lecac z jednego konca hi seca na drugi nie trzeba bylo siedziec godzine przy kompie patrzac na lecacy w warpie statek i ten czas mozna by poswiecic na cos bardziej aktywnego. Chociazby pvp  ;)
Poza tym nie rozumiem czemu komplikowac na sile cos takiego jak transpor.
Bo samobojcy stoja na bramach i trzeba dac im mozliwosc ustrzelenia JFa w hi secu?
Przeniosa sie na cynogenerator i beda ich miec cala mase do wyboru i tyle
Bo JFy nie beda musialy wskakiwac do low wracajac z 0.0?
Gdzies tak od roku woze rzeczy JFem z 0.0 do hi seca i spowrotem wiec wiem, ze aby stracic JFa w low graniczacym z hi seciem trzeba byc albo totalnym debilem, albo miec ogromnego pecha. Wiec to tez nie jest powod.
Zakladam tez, ze nie jest problemem to, ze czesc pilotow JF zrezygnuje z dodatkowych kont gdzie maja cynoalty.
Tak wiec nie rozumiem dlaczego cynogenerator dostepny dla wszystkich w 0.5 jest zly

Produkcja posowa w hi secu
Po co produkować tytany w hiseku bez możliwości skakania nimi po tym hiseku? Ano po to, żeby twój przeciwnik nie wskoczył ci stadem supercapitali i ci tego tytana nia rozwalił, ot po co. I bliżej do Jity, nie trzeba się pieprzyć z JFami tylko zwykłym frachtem można przewieźć minerały.

A że wojnę ci ktoś wypowie? I co ci z tą wojną zrobią, przyprowadzą do hisekowego systemu kilka setek bsów? To niech sobie prują tego posa, ktoś z niego przed reinforcem wyjmie wartościowe rzeczy i warpnie się na stację z nimi, bo przecież baniek w hiseku nie ma.
Zacznijmy od tego, ze POSy to nie tylko produkcja tytanow.
Co do pytania kto wypowie wojne. Zauwaz ze do ubicia tych frachtow wozacych mineraly z jita nie potrzeba setek BSow, wiec chetnych moze byc calkiem sporo. Oleja POSa i beda sie czaic na frachty z minsami z jita, a moze postawia sobie wlasnego, wyprodukuja pare carriery i nimi pojada tego POSa
Poza tym dzieki takiemu rozwiazaniu mniejsze corpy moze by zaczely walczyc w hi secu chociazby o ksiezyce do kopania

Industrialisci w 0.0
No niby jak, skoro teraz dla industrialistów w 0.0 to praktycznie tylko CSAA stoją, a po takiej zmianie wszystkie stały by w Jicie, ew. jakimś innym pobliskim systemie 1.0.
Za to mialyby zajecie osoby zajmujace sie wydobywaniem mineralow i transportem ich na stacje. Wieksza ilosc mineralow wydobywanych na miejscu moglaby byc tez zacheta dla producentow, do produkowania na miejscu

Frachty do ustrzelenia
Niby gdzie te frachty, skoro jb-strady by były wszędzie. Już teraz można teoretycznie frachty trafić, część upgrade'ów do ihuba się nie mieści w jf bo nie - szczególnie po ostatnich i nadchodzących zmianach ograniczających jump bridge.
Zacznijmy od tego, ze wiecej ich musialoby latac po systemach i musialyby to robic regularnie, a tylko jednorazowo zeby dowiezc upgrade ktory nie miesci sie w JFa.
Nie znam sie na strzelaniu do frachtow, ale chyba latwiej ustrzelic frachta przy JB niz na stacji.
No i zawsze pozostawalyby frachty na paskach zbierajace urobek stacji kopiacych

Obrona stacji kopiacej
Obrońcy, hah. "I ch.. 200kk w plecy, zadokujmy na godzinę, to im się znudzi i sobie polecą" - a czym to się różni od tego co jest teraz?
Czemu 200kk? Myslisz ze w systemie bylaby tylko 1-2?
Zreszta nawet jezeli tak to do ceny stacji zawsze doszlaby wartosc tego co wykopala.
No a co by sie zmienilo?
Obecnie wyglada to tak.
Przylatuje wrogi gang, kerbiry leca na stacje/POSa. Gang pokreci sie troche, poklnie na localu ze nikt nie chce walczyc i poleci dalej szukac kogos kto nie czyta intela.
Jak by bylo w wersji dla cierpliwych
Roam wlatuje do systemu. Skoki na paski gdzie jest szansa zlapania indykow/transportow/frachtow rozstawiajacych/pakujacych stacje lub zbierajacych ich urobek.
Nie udalo sie? Stacja kopiaca do odstrzalu. Brak chetnych do bitki? Nastepna i nastepna.
Zmiana systemu.
Skoki na paski gdzie jest szansa zlapania indykow/transportow/frachtow rozstawiajacych/pakujacych stacje lub zbierajacych ich urobek.
Nie udalo sie? Stacja kopiaca do odstrzalu. Brak chetnych do bitki? Nastepna i nastepna.
Predzej czy pozniej udaloby sie zlapac cos na pasku przy takiej stacji kopiacej. Podobnie jak predzej czy pozniej znalezliby sie chetni do bitki w ich obronie. Na a nawet jezeli nie to zawsze byloby cos na KB.
Nie zapominajmy tez o tym, ze im wiecej takich przelotow tym chetnych do bitki byloby wiecej i szybciej by sie zbierali.
Zawsze tez by pozostawalo to co obecnie.

Czy to duza zmiana? Nie wiem. IMO jednak byloby to lepsze od tego co jest obecnie

Hulk
Wystarczyłby dramiel z 2 punktami i trochę więcej amunicji, ot co. Też mi filozofia, ubić hulka z wcsami. :)
Czyli ludzie mordujacy hulki przez podmienianie im puszek nie powinni narzekac. Kopiacy hulkami tez nie. Wiec znow wszyscy zadowoleni

Tak wiec z uwagi na wszystko powyzsze nie rozumiem czemu uznales moj pomysl za "do dupy"

Co imho lepiej niż produkowanie tytanów w Jicie:

Sie przyczepiles do tych tytanow w jita  ;)


1. Pomieszać znowu w moonach i/lub produkcji komponentów do T2, tylko nie failując jak ostatnim razem. Mogą się na przykład wyczerpywać te minerały po jakimś czasie, a można by też wykorzystać do tego mechanikę PI. Można też dodać więcej reakcji do alchemii.
2. Zdjąć jump bridge z posów i ustawiać je na planetach tak jak ihuby, wywalić w cholerę hasło (działanie tylko po standach), dodać je do overview tak jak bramy (edit: każdemu, niezależnie od standingu), mogą być nawet 2 na system wtedy. Ograniczenie dla capsów zostawić, ew. dać możliwość skakania przez nie jfami - po prostu nie możesz skakać przez zwykłą bramę, to i przez jb nie przeskoczysz.
3. O wiele więcej slotów produkcyjnych i researchowych w outpostach w 0.0. Tak np. x10 to co jest teraz na każdym.
5. Wywalić rogue drones w cholerę albo prawie - po jakimś czasie zagrożenie zostało wyeliminowane, plexy niech zostaną i jakieś nieliczne misje, a do dronkowa niech przylecą np. Angele i Guristasi się napierdzielać.
Samo mieszanie w moonach nic nie zmieni
Reszta przynajmniej mi odpowiada i moglabyc doskonalym rozwinieciem projektu "do dupy"  :P

632
Dyskusje ogólne / Odp: O co walczyc w EVE?
« dnia: Maj 21, 2011, 21:49:40 »
Nie chce zakladac nowego tematu wiec pomyslalem sobie, ze tu walne ;)
Od jakiegos czasu odnosze wrazenie, ze CCP ciagle cos uwala zeby zmusic ludzi do pvp w efekcie czego gra coraz bardziej ubozeje, a mordulce maja coraz mniej okazji do walki. No i teraz prosba byscie powiedzieli co by sie stalo jakby CPP zamiast udupiac rozne mozliwosci poszlo w kierunku wiekszej wolnosci  (na co szasne sa raczej niewielkie) i przesuniecia zrodla bogactwa w kierunku asteroid wg takiego projektu

1. Usuniecie tworzenia misow z ratow poprzez zamiane dronkowa w normalny region i usuniecie mielenia zlomu
2. Podniesienia wydajnosci exhumerow, danie im +2 do sily warpa, wiecej cpu i pg oraz oslon na poziomie BC (w koncu powinny to byc statki do kopania w niebezpiecznym rejonie)
3. Wprowadzenie automatycznych stacji kopiacych bedacych kosztujacym +-100m anchorowanym w przestrzeni itemem (wielkosci 10-20k m3) mogacych pomiescic 0.5-1m m3 rudy, oslonie jak lotnisko, kopiacym za pomoca laserow (wydajnosc zalezna od processingow - w koncu oplacaloby sie skillowac 5lev processingow) i dronek skalki wg zaprogramowanej kolejnosci. Oczywiscie stacji nie wprowadzaloby sie w RF, a zeby ja przesunac trzeba by oproznic ja z wykopanych skalek, dronek, unanchorowac, wrzucic na transporta/indyka i anchorowac w innym miejscu
4. Zniesienie ograniczen na ilosc jb w systemie (jak ktos chce miec JB na kazdym ksiezycu to czemu nie)
5. jb nie wymaga sov i mozna postawic go wszedzie czyli takze w regionach npc, low i hi sec
6. Dostepne dla wszystkich cynogeneratory w 0.5
7. Produkcja posowa bez ograniczen czyli zniesienie wymagan co do security lev posowego wyposazenia - jak ktos chce kopac ksiezyce czy budowac tytany w hi sec droga wolna

IMO w efekcie wprowadzenia czegos takiego nabralaby znaczenia instytucja wojny hi secowej, a przede wszystkim zaczalby sie ruch hi sec -> low sec -> 0.0
Industrialisci w 0.0 w koncu mieliby co robic, mordulce mieliby wiecej celow i wieksza roznorodnosc (nawet jakies frachty mozna by trafic), a jakby chcialo sie jakas bitke wystarczyloby ubic pare stacji kopiacych i zaraz by sie obroncy zebrali w obronie zrodla iskow
Wszyscy powinni wiec byc zadowoleni. No moze poza ludzmi podmieniajacymi kopaczom puszki, bo juz nie wystarczylaby fryta z punktem zeby ubic hulka

633
Dyskusje ogólne / Odp: O co walczyc w EVE?
« dnia: Maj 19, 2011, 13:50:40 »
Tak sobie uzmyslowilem, ze w koncu chyba zapomnialem zapytac czemu w celu zglebienia tematu pvp mialem wiecej racic i kopac

634
Moim zdaniem kazdy ma prawo miec wlasne poglady niezaleznie od tego jakie by one nie byly... mam prawo nie lubic kogo chce i nikomu nic do tego, tak samo mam prawo mowic kogo nie lubie bo na tym polega wolnosc slowa
to czego ludzie nie dostrzegaja (lub nie chca dostrzegac) to to ze jest zasadnicza roznica pomiedzy pogladami a podejmowanymi dzialaniami, to działania a nie poglady bywaja nielegalne ergo: moge nie lubic gejow (to tylko przyklad, geje mi nomen omen zwisaja :P ) ale nie moge ich np. bic za to ze sa gejami :)
Tak moze bylo kiedys. Od dawna to jednak jest nieaktualne. Np obecnie nie masz prawa nielubic zydow, czy kwestionowac holokaustu. Nie masz tez prawa do jakicholwiek porownan rozwiazan polityczno-gospodarczych UE do rozwiazan polityczno-gospodarczych proponowanych w latach 30. i 40. ubieglego wieku w niemczech przez nazistow.
Zapewne znalazloby sie sporo innych pogladow do ktorych nie masz prawa, ale nie chce mi sie szukac. W kazdym razie juz to wystarczy by uznac Twoja teze o tym iz tylko dzialania moga byc nielegalne za falszywa.

Skoro istnienie Boga nie zostało udowodnione, a co więcej - jest nielogiczne, to "wiem" (z dużą dozą prawdopodobieństwa"), że religia jest tyle warta, co bajki.
Duzo zalezy od tego jaka przyjmie sie definicje Boga  ;)

Wiem tak samo jak wiem , ze "Spaghetti monster" nie istnieje ale po prostu nie ma sposobu żeby empirycznie udowodnić ze go nie ma.
Skoro nie mozesz tego udowodnic to znaczy, ze nie wiesz, a tylko dokonujesz zalozenia iz go nie ma. Innymi slowy oznacza to, ze wierzysz iz nie ma "Spaghetti monstera" :P

coraz więcej osób dochodzi do wniosku, że tylko matarzy jeszcze coś znaczą
Nic dziwnego. W koncu koniecznosc ciaglego pilnowania kazdej mozliwej czesci statku (bo inaczej sie wezmie i rozsypie) wzmacnia sile, koordynacje, spostrzegawczosc, refleks itp  >:D

- caldari - eee chyba nie maja żadnego ;D

Nie maja bo nikt nie wymysla przezwiska rasie nadrzednej  :P
Zwlaszcza jezeli rozmnaza sie przez paczkowanie  ;)

635
Broni palnej nie dopuszcza się do swobodnego obiegu nie ze względu na bezpieczeństwo obywateli, tylko ze względu na bezpieczeństwo państwa. Takie zakazy są jedynie pozostałością słabości politycznej i zwykłym zabiegiem koncesyjnym utrwalającym kontrolę państwową ponad swobodą obywateli.
Dobrze powiedziane. Tylko ze zaden polityk nie przyzna sie, iz nie pozwala obywatelom na posiadanie broni bo wtedy musialby chociaz udawac, ze sie z nimi liczy

  Natomiast wprowadzenie swobody posiadania broni w Polsce z pominięciem obowiązkowego corocznego, a nie jednorazowego szkolenia i egzaminu byłoby wyrazem anarchii. Dzieciom nie daje się do zabawy żyletek! Takie zmiany wymagają dziesięcioleci stopniowych zmian zmieniających mentalność ludzi, a nie rewolucji. Szczególnie, że społeczeństwo w Polsce nie akceptuje bezwzględności policji, a właśnie ona jest gwarancją, że nikt na ulicy nie macha gnatem, bo po prostu sam dostanie kulę i żadna płacząca na brutalność policji mamusia jakiegoś kibola, czy wariata, lub innego bandyty nie powinna mieć wpływu na postawę organów państwowych, policji i sądownictwa.

Dlatego źle będę oceniał każdą inicjatywę ograniczającą dostęp do narzędzi jak "nóż", lub utrudniających sport z użyciem broni białej i palnej, oraz łowiectwo. Każdy taki krok wstecz, to upodlanie społeczeństwa i udowadnianie mu, że dobry wujek zaopiekuje się lepiej twoim dobytkiem, dziećmi i bezpieczeństwem, a obywatel jak na głąba przystało ma tylko płacić za tą wątpliwą opiekę. Ja się nie piszę na taki pogląd i przynajmniej jeśli nie w metodzie, to w kierunku się z Tobą Tloluvin zgodzę.

Nikt nie mowi o tym zeby dzieci mialy dostep do broni, tylko osoby dorosle.
Coroczny egzamin i szkolenie to bzdura. No chyba, ze zakladamy iz chodzi o to by od ludzi wyciagnac kase, gdyz to jedyny sensowny powod na cos takiego.
Ewloucja o jakiej piszesz nie ma sensu w przypadku gdy 95-97% Polakow uwaza iz bycie niewolnikiem jest czyms lepszym niz bycie wolnym czlowiekiem.
Dlatego IMO powinno sie w koncu dac szanse na stanie sie wolnymi ludzmi z wszelkimi tego konsekwencjami. Oczywiscie sam dostep do broni tego nie zapewni, ale bylby doskonalym poczatkiem drogi we wlasciwym kierunku.
Oczywiscie wcale nie musimy w tym kierunku isc. Jednak jezeli nie zrobimy tego to pozostanie tylko dalsza degeneracja narodu.
Mozna powiedziec, ze nic w tym zlego w koncu obecny wlasciciel jest w miare laskawy, ale jakos nie jest to dla mnie pocieszeniem.
Poza tym co jak przestanie?
Zeby daleko nie szukac. UE bankrutuje i przy utrzymaniu obecnej polityki proces ten bedzie raczej przyspieszal niz zwalnial. Wraz z jego przyspieszeniem zacznie wzrastac represyjnosc wladz (czego symptomy juz wystepuja) i nikt wtedy nie bedzie sie przejmowal czy bydelko ma zarelko (ale mi sie rymnelo  ;)). No a wtedy juz nie bedzie miejsca nie tylko na ewolucje, ale i na w miare bezkrwawa rewolucje.

Tak po zastanowieniu sie wychodzi na to, ze trzeba by w koncu zaczac zwiedzac dawne obozy koncentracyjne i gromadzic zapasy ammo

To policja i sądy są od ochrony obywateli.
Sady sa od wymierzania sprawiedliwosci, a policja od pilnowania zeby winny nie pozostal bez kary. Sila rzeczy wiec obie instytucje nikogo nie chronia gdyz z zalozenia dzialaja po fakcie.
Aby policja mogla chronic musialaby dzialac prewencyjnie, a to oznacza miedzy innymi totalna inwigilacje, bo policja musialaby wiedziec nie tylko co i kiedy robi KAZDY obywatel, ale i monitorowac co moze zrobic.
Przy obecnym poziomie technicznym oznaczaloby to koniecznosc wszczepienia kazdemu chipa lokalizacyjnego i ustawienie kamer w kazdym mozliwym miejscu.
Na ulicy, w domu, sypialni, kiblu czy pod prysznicem.
W koncu trzeba miec tez mozliwosc sprawdzenia czy te "niewinne lozkowe igraszki" meza i zony to nie jest przypakiem lamanie prawa.

Nasz społeczeństwo jest nieodpowiedzialne, lekkomyślne, egoistyczne i skore do awantur.
Zastanawiales sie kiedys co jest tego przyczyna?

636
Incursions / Odp: Incursion 1.5
« dnia: Maj 18, 2011, 10:00:29 »
Jak juz tak sobie teoretyzujemy to opisze zarys tego jak taki kerbir jak ja widzialby local w 0.0

Wlasciciel sova moze ustawic reguly zachowania sie locala dla blue/neutow/redow.
Wsrod regul byloby jak zachowuje sie local w przypadku pojawienia sie na gridzie (bo tak to sie chyba nazywa) stacji/bramy/POSa/itp (czy ogolnie jakiejkolwiek infrastruktury monotowanej w systemie) jakiegos statku oraz zachowanie w przypadku pojawienia sie na gidzie blue statkow.
Mozna by tez ustawic reguly dla statkow typu carrier/matka/tytan itp oraz skaczacych na cyno.
Do wyboru byloby albo rozglaszanie, albo ukrycie obecnosci.
Odezwanie sie na localu automatycznie wlaczaloby rozglaszanie dla danego statku.
Osoby ktorych obecnosc bylaby rozglaszana bylyby widziane na localu w czasie rzeczywistym. Te ktorych obecnosc nie bylaby rozglaszana nie bylyby widoczne.
Wtedy wlasciciel mialby np dylemat czy statki blue powinny byc rozglaszane. Z jednej strony dobrze jakby byly bo wiadomo ilu sojusznikow jest w systemie. No ale wtedy jak pojawi sie jakis red od razu bedzie wiedzial ile ma wrogow w danym systemie. Wiec moze lepiej zeby jednostki blue nie byly rozglaszane  ;)
Tam gdzie jest NBSI pewnie obecnosc redow bylaby rozglaszana na local, ale zawsze pozostawaloby WH i covert cyno (chociaz nie jestem pewien czy wtedy covert cyno nie powinno byc widoczne w systemie tak samo jak zwykle)
Tam gdzie nie ma sova automatycznie bylyby przez infrastrukture/cyno rozglaszane wszystkie statki
Dodatkowo kazdy corp mialby mozliwosc ustawienia jak reaguja ich statki na spotkanie z statkiem wspolcorpowicza/blue/neuta/reda.

637
  Szkolenie jest potrzebne, bo nie ma w naszym kraju powszechnej kultury posługiwania się bronią i nikt nikomu nie przekaże co z tym gnatym zrobić, aby nas samych nie zabił.
Powszechna kultura poslugiwania sie bronia nie wezmie sie znikad. Zeby mogla zaistniec potrzeba najpierw powszechnego dostepu do broni.
Oczywiscie  po jego wprowdzeniu paru debili smiertelnie sie postrzeli. Co jednak z tego? Codziennie ginie jakis debil. Jak nie strzeli sobie przypadkiem w leb, to niechcacy podetnie sobie zyly obierajac warzywa, albo spadnie ze zle ustawionej drabiny czy w jakis inny debilny sposob. Inwencja ludzi w temacie glupich sposobow pozbawiania sie zycia jest naprawde olbrzymia, o czym swiadcza chociazby nagrody darwina. Tak wiec twierdzenie, ze nie mozna wprowadzic powszechnego dostepu do broni bo nie ma powszechnej kultury poslugiwania sie nia jest cokolwiek dziwne. Kierujac sie takim tokiem rozumowania dzieci po urodzeniu trzeba by zamykac w jakims matrixie i wtlaczac im do glow wszelka mozliwa wiedze bo przeciez nawet chodzic nie moglyby sie uczyc gdyz to grozi upadkiem podczas ktorego mozna sie uszkodzic. Albo to tak jakby powiedziec ze nie pozwoli sie komus wsiasc na rower poki nie bedzie mistrzowsko na nim jezdzil

  Natomiast podstawą bezkonfliktowego posiadania i użytkowania broni w Texasie, nawet automatycznej jest traktowanie wyjścia na strzelnicę jak wypadu na śniadanie do fastfooda. Każdy, choćby to była gospodyni domowa, czy emeryt uważa w tym stanie za swój obowiązek uzyskanie umiejętności sprawnego posługiwania się bronią i przekazanie kultury obycia się z nią swoim potomkom. Jest to dla nich równie oczywiste jak zrobienie prawa jazdy. Młodych ludzi zabiera się na polowania nawet gdy trzeba to traktować jak solidną kilkudniową wyprawę za miasto. Przekazywanie z pokolenia na pokolenie podstaw posługiwania się bronią jak i odpowiedzialności spoczywającej na posiadaczu pozwala Teksańczykom z politowaniem spoglądać na wschodnie stany (podobne do Europy) objęte zakazem posiadania broni, w których tak jak w Waszyngtonie ilość morderstw "nielegalną" tam bronią palną ośmiesza amerykańską administrację i całą ideę wprowadzania zakazów posiadania broni zamiast ponoszenia bezwzględnej odpowiedzialności za jej niewłaściwe użycie.

Podstawą powszechnego dostępu do broni palnej w Polsce mógłby być właśnie nakaz corocznego egzaminu na strzelnicy i to nie tylko ze strzelania, ale przede wszystkim z konserwacji broni i wiedzy na temat prawa do posługiwania się bronią. Koszty dla posiadacza broni są w tej kwestii nieistotne. Skoro stać go na broń, to będzie go tez stać na egzamin i amunicję, a jak go nie stać, to niech sobie kupi nóż. Przy okazji pojawi się nowy dział biznesu i więcej wpływów z podatków. To tak wracając do sedna topiku, bo zakaz posługiwania się nożem, który jest podstawowym i uniwersalnym narzędziem człowieka, to kolejny objaw sondażowego debilizmu w naszym parlamencie.
Czy w texasie jest obowiazkowe strzelanie i obowiazkowe kursy poslugiwania sie bronia?
Albo po co komu wiedza z konserwacji broni? Albo posiadacz broni zdobedzie ja we wlasnym zakresie, albo stanie sie zacheta dla innych do zdobycia tej wiedzy. Tak wiec win-win
Wypadaloby tez wspomniec o tym ze Panstwo zawsze psuje wszystko w co ingeruje wiec jak urzednicy zaczna tworzyc kursy nic dobrego z tego nie bedzie, a juz na pewno nie powstanie kultura poslugiwania sie bronia.
A wracajac do sedna tematu to nie byloby problemu z zakazami odnosnie nozy gdyby wczesnie nie bylo zakazu odnosnie posiadania broni.
Wypadaloby tez wspomniec, ze jak wladza zaczyna w cos ingerowac to wraz z uplywem czasu zakres tej ingerencji zwieksza sie. Dlatego albo trzeba albo walczyc o to by wladza sie w nic nie wtracala, albo pogodzic z tym ze bedzie kontrolowac wszystko. W tym przypadku albo walczyc o powszechny dostep do broni, albo pogodzic sie z tym ze coraz wiecej rzeczy bedzie uznawane za niebezpieczne i zakazane. W koncu skoro uznajemy zeposiadanie noza o dlugosci ostrza ponad 8cm jest tak niebezpieczne ze musi byc reglamentowane to czemu nie 7? Przeciez to tylko 1cm mniej. A jak skrocenie z 8 na 7 jest dobre to z 7 na 6 bedzie lepsze. Wiec co dalej? Calkowity zakaz posiadania nozy jako niebezpiecznego narzedzia ktorym mozna zrobic komus lub sobie krzywde? A co potem? Zakaz uzywania widelcow bo maja ostre konce? Lyzek bo mozna nimi komus oko wydlubac?
Mozna tez spojrzec na sprawe prosciej
Chcemy zeby ludzie byli traktowani jak ludzie czego jedna z konsekwencji jest powszechny dostep do broni czy zgadzamy sie by wszyscy bili traktowani jak bydlo ktore trzyma sie na powrozie pilnujac by mialo zawsze pelne koryto, nie zrobilo sobie krzywdy i nie wlazlo w szkode.
Jest tylko jeden problem. Jak wszyscy beda wiedziec tylko jak byc bydlem kto bedzie tego calego stada pilnowac by nie wyzdychalo z glodu

638
Balbys sie, ze postrzeli Cie oddajac strzal ostrzegawczy w powietrze? ;)

639
Mieć pozwolenie na broń palną to jedno. Wycelować w człowieka i strzelić - to drugie. Bez względu na sytuację człowiek zastanowi się 100 razy nim to zrobi
I wlasnie dlatego wsrod osob majacych legalnie bron jest najmniej przypadkow nieuzasadniego jej uzycia
Sprawa nie jest banalna, bo poza samym pozwoleniem konieczne byłyby treningi z użyciem tejże w samoobronie - i to nie jeden kurs a conajmniej roczne-dwuletnie szkolenia.
Po kiego grzyba?

640
Dyskusje ogólne / Odp: O co walczyc w EVE?
« dnia: Maj 17, 2011, 18:00:46 »
zostań hero battleclinic :D
co to takiego?

641
Dostęp do broni palnej? Nie dziękuje.
Tak moze powiedziec tylko ktos kto nie ma pojecia ile w Polsce jest legalnej broni i jak banalna sprawa jest miec legalna ostra bron dla osoby w wieku 21+
No moze jeszcze ktos kto nie wie jak latwo jest w Polsce zdobyc nielegalna bron.
Ewentualnie osoba ktorej nie zalezy na bezpieczenstwie lub uwazaja tak jak nasi kochani politycy, ze Polacy to banda bezmozgich degeneratow. Nie rozumiem tylko czemu ktos chce byc traktowany jako ktos taki

642
Dyskusje ogólne / Odp: O co walczyc w EVE?
« dnia: Maj 17, 2011, 15:26:09 »
Podziel się ;)

Czyżbyś zamierzał postawić na PvP?
Swoje EVE wygralem juz dawno. W EVE zajmowalem sie cala masa rzeczy. Jakby troche naciagnac fakty i wliczyc udzial w blobie w provi w ktorym przez godzine nie zaladowal mi sie system, a jak sie nastepnego dnia zalogowalem to bylem w klonowni + bicie jakiegos POSa jako udzial w sov-war i te pare roamow na ktorych bylem to by wyszlo, ze zostaly mi tylko samobojcze ataki w jita i podkradanie puszek gornikom w hi secu.
Na ta chwile moge zastanowic sie czy chce mi sie poswiecic pol roku skillowania zeby potem popiracic, czy kultywowac tradycje afkera co calkiem niezle mi wychodzi, czy przejsc na emeryture  ;)

643
Dyskusje ogólne / Odp: 0.0 Fix?
« dnia: Maj 17, 2011, 11:31:36 »
EVE ma swoją fizykę, więc jeśli można "przesłać" wiadomość na czacie na dystansie iluś tam lat świetlnych w ułamku sekundy
Wiadomosc wiadomoscia, ale przeciez swiadomosc kazdego podpilota jest na bierzaco zgrywana i przesylana na dystansie ilustam lat swietlnych ;)

644
Dyskusje ogólne / Odp: O co walczyc w EVE?
« dnia: Maj 17, 2011, 10:10:41 »
Dzieki temu topicow + temacie o nerfie JB + paru dyskusjom na priv w koncu mam odpowiedz ktorej szukalem.
Wprawdzie dzieki temu bede mial teraz zgryz odnosnie swojej dalszej kariery w EVE, ale to juz moj problem.

Tak wiec dzieki wszystkim (szczegolnie Khobbie i Vic Brunnerowi) za pomoc i cierpliwosc

645
Dyskusje ogólne / Odp: O co walczyc w EVE?
« dnia: Maj 03, 2011, 14:33:06 »
Tloluvin: zalozmy, ze nie lubisz pilki noznej, nie widzisz sensu w uganianiu sie stada ludzi za jakims balonem a ja staram sie Ciebie przekonac, ze zarabista sprawa - to jak dyskusja o wyzszosci ketchupu nad musztarda ;)
Laczysz tu dwie rzeczy. Przyjemnosc z celem.
Przyjemnosc to jedna rzecz i o niej nie chce rozmawiac bo to kwestia indywidualna. Natomiast mnie interesuje kwestia celu.
W pilce noznej sprawa jest prosta. Natomiast inaczej jest z sensem walki w EVE ktorego imo po prostu nie ma na czym gra traci.
Sprobuje to wyjasnic trzymajac sie analogii pilkarskiej
Rozumiem, ze kopanie w klubowych koszulkach zwitka szmat udajacych pilke po lace udajacej boisko z kamieniami udajacymi bramki moze dawac frajde, ale mowienie o tym jako o ideale gry w pilke i twierdzenie ze tylko tak powinno sie grac w pilke, a  wszystko inne to tylko udawanie tylko dlatego, ze nie posiada sie pilki i dostepu do boiska przekracza najwyrazniej moje mozliwosci i dlatego ciekawi mnie czy odnosnie pvp w EVE czegos nie dostrzegam, czy jednak jest ono wlasnie tym kopaniem zwitka szmat na lace zamiast pilki na boisku

646
Dyskusje ogólne / Odp: O co walczyc w EVE?
« dnia: Maj 01, 2011, 21:02:56 »
Spójrz prawdzie w oczy, temat Cię przerasta.
Jestem kerbirem wiec mierzenie sie z tematami ktore mnie przerastaja i pokonywanie ich to moja codziennosc.
Tak wiec to, ze cos mnie przerasta nic dla mnie nie znaczy. No moza poza byciem dodatkowa zacheta

Wróć na anomalki czy tam do kopania.
Srednio od jakichs 2 lat na anomalkach i kopaniu spedzam jakies 2h miesiecznie
Jezeli jednak musze wiecej kopac i wiecej strzelac do ratow by zrozumiec to jakos dam rade
W koncu pewnie wiesz co mowisz
Tloluvin po prostu weź przeleć się z jednym roamem jeśli trafisz na fajną ekipę to może zrozumiesz jak fajne jest pew-pew do czegokolwiek za steram czego siedzi inny człowiek. A już jak samemu uda ci się złapać i spalić nawet górnika to jest radość niesamowita. To trzeba poczuć żeby zrozumieć na logikę się nie da.
Brale udzial w paru roamach, we flocie obronnej pomagalem stopic jakiegos hurka i nawet potem jego pilota wyslalem podexpressem do domu i dalej, a moze wlasnie dlatego mam problem ze zrozumienie tematu

Popros chlopakow z voodoo zeby cie na roam zabrali, pod koniec pewnie ci podziekuja z towarzystwo i zapytaja czy wolisz zaplacic ransom za swoj ship czy obudzic sie na stacji ale... mysle ze i tak moze ci sie spodobac
CBC i TNT tez organizuja roamy wiec nie widze takiej potrzeby
Poza tym nie sadze by wieksza ilosc cos zmienila.
A co do placenia okupow to nie place ich z zasady

647
W ogóle wiesz co się stało na chińskim serwerze?
Bylo o tym wystarczajaco duzo w topicu z placzem jakim to strasznym zagrozeniem jest dominacja NC
Jezeli jednak uwazasz ze nie wiem zawsze mozesz mnie oswiecic :p

DRF juz kontroluje jeden z dwuch zasobow strategicznych w eve jakim sa dronki. Mineraly ktore sa latwo dostepne i na miejscu do tego pilot nie musi pakowac sp skille nie bojowe zeby je pozyskac. Drugim zasobem strategicznym jest technetium i ten zasob dronkowo chce pozyskac.

[ciach]

DRF nie musi robic embarga na technetium wystarczy ze bedzie wysylac PL zeby niszczyla kazde wrogie CSAA jakie uda sie znalezc. Po kilku miesiacach nie beda musieli robic nawet tego wystarczy ze powiedza takiemu stain wagonowi dzien po tym jak zobaczymy wasze CSAA albo SBU gdziekolwiek w naszym space zobaczycie 500 matek i tytanow orajacych wasz teren.


Zrobmy na chwile zalozenie ze DRF kladzie lape na technetium, a potem na calym 0.0
Po czyms takim nie bedzie nigdzie wysylac PL bo PL nie bedzie juz istniec jako niepotrzebne ;)
Nawet jezeli jednak zatrzyma PL do pacyfikowania niedobitkow to co z tego?
Nie bedzie wojny o sov. No ale przeciez wojna o sov jest nieciekawa wiec to nie powinien byc problem.
Alty bojowe wrzucasz do hi seca, alty kerbirskie do jakiegos corpa rentierskiego DRF ktorych sila rzeczy bedzie cala masa i tyle
Altami kerbirskimi zarabiasz sobie na luzie kase i kupujesz za nia potrzebny sprzet bojowy ktorym zaopatrujesz postacie bojowe i roamujesz sobie nimi cale 0.0.
Przy zalozeniu, ze najbardziej miodna czescia pvp sa roamy mamy styuacje w ktorej masz wiecej kasy, tanszy sprzet, wiecej celow i cale 0.0 do roamowania.
Nie znam sie ale wg tego co sie pisze na tym forum cos takiego powinno byc marzeniem pvpera a nie koszmarem.
Niby mozna bac sie ze kazdy wlot do 0.0 bedzie kampiony, ale przeciez mozna zawsze wykorzystac jakiegos alta kerbirskiego by sprawdzic na ile mozna sie przemknac. No i zawsze pozostana WH przez ktore mozna uderzyc z zaskoczenia w rozne rejony. Nie wspominajac o tym ze mozna po prostu zbunkrowac sie w jakims WH i olac 0.0
Osiagamy wiec stan w ktorym DRF ma mase tytanow ktorych nie ma przeciw komu uzyc. Ci co chca kerbirzyc moga to robic na luzie. Ci co chca walczyc maja mase celi i cale 0.0 do roamowania.
Gdzie wiec tu problem?
No chyba, ze zakladamy iz ludzie majac cale 0.0 do kerbirki i nie muszac walczyc o teren straca zainteresowanie pvp. No ale ktos kto twierdzi, ze esencja EVE i przy tym najciekawsza rzecza w EVE jest pvp chyba nie powinien zakladac iz u wszystkich chcec kerbirki przewazy nad checia do pvp
Wiec jeszcze raz zapytam. Co z tego, ze DRF czy ktokolwiek inny zdominuje 0.0

Inna rzecz, ze taka totalna dominacja praktycznie nie jest mozliwa, a gdyby nawet byla nie jest mozliwe utrzymanie jej w dluzszej perspektywie, wiec nawet jakby wystapila to po max kilku miesiacach pojawi sie rozlam i powstana nowe sojusze, DRF czy jakikolwiek inny dominujacy sojusz zabezpiecza dla siebie teren z najcenniejszymi zasobami pozostawiajac reszte sama sobie. Co najwyzej robiac od czasu do czasu kontrolne pacyfikacje jesli ktos za bardzo zacznie rosnac w sile wiedzac ze nikt nie bedzie w stanie im zagrozic

648
Tak patrze na cała tą sytuacje i mam coraz wieksze obawy że może tu też być chiński serwer.
Wiem, ze to offtop, ale wciaz nie potrafie zrozumiec co mialoby spowodowac, ze serw na ktorym graja ludzie z roznych stref czasowych, o roznym sposobie myslenia czy ogolnie postrzegania swiata, porozumiewajacy sie roznymi jezykami i czesto skloceni ze soba chociazby na tle narodowosciowym z RL pojdzie ta sama droga co serw chinski, a co za tym idzie czym tu sie przejmowac.
Juz raczej powinien to byc powod do radosci bo wtedy cale 0.0 byloby dostepne do roamow

649
Dyskusje ogólne / Odp: O co walczyc w EVE?
« dnia: Kwiecień 24, 2011, 15:53:15 »
Btw co jest zlego w strzleaniu do raciarek ?
Nie wiem, nie znam sie.
Po prostu chyba wiekszosc wypowiedzi mordulcow oficjalnie sprowadza sie do tego, ze mordowanie raciarek jest nudne/nieciekawe i ogolnie ponizej godnosci prawdziwego pvpera i raciarki sa mordowane z dwoch powodow

1. Zeby zmusic kolegow ofiary do podjecia walki
2. Zeby uczestnicy wycieczki nie mieli poczucia straconego czasu, bo inaczej przestana latac pvp

Przeanalizuj kille niejakiego pawulonka - niedawno zarąbał abadona bomberem - nikt temu abadonowi nie pomógł bo "fotę trzeba zebrać" - na 1 bombera...
to jest żal i godne pogardy, pochowali się po stacjach

Nie znam sie na analizowaniu killi i szczerze mowiac szkoda mi czasu na uczenie sie tego.
Interesuja mnie ludzie, a w tym konkretnym przypadku dlaczego jedna i w sumie ta sama rzecz raz jest przez kogos oceniana jako godna pochwal, a innym razem jako godna pogardy.
To przeciez nielogiczne


Mam wrażenie, że odstrzał raciarek, w tym konkretnym przypadku jaki podałeś, to przede wszystkim ma przede wszystkim na celu uniemożliwienie, albo przynajmniej utrudnienie pilotom NC, jak i zarabiających na nich rentierów zarabianie isków. Jest to po prostu element wojny na wyczerpanie. Spawn obrońców powinien być liczony bardziej jako bonus, niż cel sam w sobie (NC to chyba jednak mimo wszystko nie CVA, czy F0undation za starych dobrych czasów).

Moge sie z tym zgodzic w przypadku wojny. Wtedy jasna sprawa. Lecimy i rozwalamy wszystko co mozemy zeby maksymalnie zaszkodzic wrogowi, obnizyc jego morale itp.
Tyle ze tu chodzi o ludzi ktorzy twierdza, ze nie sa zainteresowani sovem i ze lataja pvp dla funu.
Ok.
Mozna uznac, ze rozwalenie raciarki, koparki, transportowce itp daje fun w postaci radosci z psucia zabawy innym co jak pokazuja wypowiedzi z tego forum dla wielu osob jest celem pvp.
Jednak z drugiej strony praktycznie te same osoby mowia, ze ubijanie tych raciarek itp jest srodkiem do celu jakim jest walka z wroga flota bojowa.
Mamy wiec sytuacje w ktorej utrudnianie potencjalnym ofiarom zarabiania jest sprzeczne z deklarowanym celem polegajacym na maksymalizacji szans na bitke. Wynika to z prostego faktu iz wraz ze wzrostem ilosci isk w portfelu wzrasta moze nie tyle chcec co sklonnosc do podejmowania walki.
Innymi slowy im wiecej ustrzelonych raciarek czy innego zlomu sluzacego zarabianiu tym mniejsza sklonnosc ofiar do podejmowania walki, a wieksza do jej uniknikania poprzez bunkrowanie sie na POSach czy stacjach.
I w ten sposob znow wracamy do sytuacji, ze deklaracje pr0 pvperow generalnie stoja w sprzecznosci z ich dzialaniami.
Znaczy co? Wstydza sie swoich motywow? Boja sie utraty reputacji mowiac co nimi kieruje? Sami nie wiedza czemu robia to co robia?
Czy ki diabel

Czy psucie zabawy innym jest koniecznie celem PvP jest kwestią dyskusyjna, osobiście nie zgodziłbym się, ale też nie pogardziłbym killem raciarki ;). Różnica polega może na motywacji: Poleciałem na teren wroga, strąciłem raciarkę i wróciłem bezpiecznie grając na nosie wielkiemu alliansowi.
Ok.
Moge zrozumiec chcec zagranie na nosie wielkim i poteznym (a przynajmniej tym ktorzy sie za takich uwazaja). Tyle, ze wg lektury tego watku czy ogolnie tego forum to delikatnie mowiac niszowa motywacja.
Co wiecej mozna zalozyc, ze cos takiego powoduje, ze nie jestes pvperem  ;)

Innymi słowy traktuję sprawę w kategoriach achievementu, a nie griefingu.

Tu poleglem

A kompletnie na marginesie, to z perspektywy gościa, który przelatał większość ostatnich 4 lat w EVe przelatał w 0.0, to raciarka, która daje się zatłuc na pasku, a już zwłaszcza na anomalce najzwyczajniej w świecie zasłużyła sobie na taki los gapiostwem.

To juz sprawa indywidualnej subiektywnej oceny wiec nie ma sensu o tym dyskutowac, chociaz akurat tu mysle podobnie  ;)

650
Dyskusje ogólne / Odp: O co walczyc w EVE?
« dnia: Kwiecień 24, 2011, 12:22:41 »
Korzystajac z okazji nadrabiania zaleglosci forumowych chcialbym podziekowac za odpowiedzi. Jednak BTW nadrabiania owych zaleglosci znalazlem cos co nie daje mi spokoju i o co chcialbym dopytac w zwiazku z wypowiedziami w tym temacie.

Mianowicie wg tego co tu pisali pvperzy glownym celem pvp jest psucie innym krwi/zabawy. Pomijajac ocene takiego powodu (ktorej podjecie sie zapewne mogloby zapewnic doktorat z psychologii ;) ) jest tu rzecz ktorej totalnie nie kumam.

Mianowicie w roznych tematach w kontekscie NC sa wypowiedzi ktore mozna sprowadzic do stwierdzenia, ze pvperzy przylatuja do NC postrzelac sie w zwiazku z czym znizaja sie do zestrzeliwania raciarek zeby sprowokowac mieszkancow do zbrojnej odpowiedzi, a NC zamiast przyjsc postrzelac chowa sie po stacjach/POSach. Innymi slowy ignoruje gosci nie pozwalajac im sie bawic co powoduje, ze sa be (mozna tu wstawic dowolny inny epitet).

Niby prosta sprawa. Tyle tylko, ze skoro sednem pvp jest psucie innym zabawy, to chowanie sie po stacjach/POSach w momencie gdy przylatuje wrogi gang nie stanowiacy zagrozenia dla infrastruktury powinno byc traktowane jako spelnienie idealow pvp, a nie rzecz naganna/zla itp. W koncu cos takiego jest psuciem zabawy komus kto psuje zabawe mi, czyli jak wielokrotnie pvperzy mowili czyms co jest istota pvp (w przeciwienstwie do podjecia walki co jest zapewnieniem rozrywki osobom ktore psuja zabawe, a co za tym idzie czyms calkowicie przeciwnym ideom pvp).

W zwiazku z tym chcialbym sie dowiedziec (moze byc na priv), czy to wynika z prostego zastosowania mentalnosci Kaliego na zasadzie, ze jak ja psuje zabawe komus to jest super, a jak ktos psuje zabawe mi to juz jest zle, czy tez osoby twierdzace, ze
Cytuj
PVP jest po to zepsuć komuś jego dobrą zabawę :)
oszukuja wszystkich lacznie z soba, czy tez w gre wchodzi cos innego czego nie jestem wstanie sobie wyobrazic. Ewentualnie osoby zajmujace sie pvp same nie wiedza czemu sie tym zajmuja w zwiazku z czym poszukuja jakiegoklwiek pretektu by przekonac samych siebie i innych, ze to czym sie zajmuja ma jakikolwiek sens/cel.
Ewentualnie zawsze pozostaje mozliwosc, ze jedynym celem pvp jest rekompensata jakichs mniej lub bardziej uswiadomionych urazow czy kompleksow z dziecinstwa/mlodosci

PS
Jako, ze wczesniej posadzano mnie, o chec trollowania chcialbym przypomniec definicje trollowania oraz zauwazyc, ze nie probuje nikogo osmieszyc czy obrazic a po prostu zrozumiec cos co na obecnym etapie wykracza poza moje mozliwosci pojmowania.
Szczegolnie chcialbym coponiektorym forumowiczom polecic ponizszy fragment:

"Termin "troll" bywa nadużywany na dyskusyjnych forach internetowych. Niektóre osoby mianem tym określają dyskutanta, który przedstawia zagadnienia dla kogoś niewygodne lub za trudne do merytorycznego, szerszego omówienia. Nie każda bowiem kontrowersyjna, poruszająca trudne zagadnienia i mogąca kogoś bulwersować wypowiedź jest zaraz formą trollingu"

651
Dyskusje ogólne / Odp: O co walczyc w EVE?
« dnia: Marzec 22, 2011, 15:12:57 »
Widzę, że negujesz pvp i nie da się ciebie do niego przekonać.
W zadnym razie nie neguje pvp. Rozumiem, ze niektorym moze sprawiac przyjemnosc tak jak rozumiem, ze komus moze sprawiac przyjemnosc zgwalcenie kota. Po prostu nie widze w tym i tym sensu i tyle.


Uczepiłeś się przykładu - gwarantuję Ci, że większe emocje budzi rozkaz FC, który każde wskakiwać na 2-3 razy większy gang niż polowanie na koparki na pasku. To jest właśnie najlepszy moment w Eve - "jump, hold cloak........ primary is.........".

Patrzac po wypowiedziach osob uwazajacych sie za pvperow esencja pvp jest wlasnie lapanie kopare czy raterow na paskach, a nie jak piszesz wskakiwanie na 2-3 wiekszy gang, bo 2-3 wiekszy gang to blobowanie czyli najwieksze zlo, albo jeszcze cos gorszego.
Poza tym jak pokazuja forumowe dyskusje pvperzy nie sa faktycznie (a co najwyzej werbalnie) zainteresowani rozwinieciem sie gry w kierunku bitek rownorzednych gangow, a wlasnie eksterminacja jednostek ktore nie maja szans na wygrana, czyli takich o ktorych wiadomo, ze nie sa zagrozeniem


I odpowiadając wprost - emocje są celem. No bo co innego.

W takim razie po cos jakies dalekie roamy itp. Nie prosciej dogadac sie z kumplami i powalczyc gdzies gdzie nikt nie bedzie przeszkadzal i gdzie przeciwnik bedzie przygotowany do walki?
W koncu walka z kims takim powinna byc bardziej emocjonujaca niz walka z kims slabszym z definicji





Bo - w odróżnieniu od CoD - tu PvP jest ciekawsze, gdyż oprócz walki dochodzi całe bogactwo funu związanego z aktywnym szukaniem walki, a potem manewrowaniem w celu zajęcia najlepszej pozycji. W Eve masz wszystko razem - strategię, taktykę i indywidualną umiejętność.

I tu kłania się kerbiryzm. "Nic nie da się zrobić, więc łeb nisko". Kombinuj, wymyśl coś, żeby uzyskać przewagę i wygrać! Pokaż chęć rywalizacji, a nie zachowuj się jak owca, która widzi wilka w lesie. W Eve granica między myśliwym i zwierzyną jest bardzo płynna.


Źle to zrozumiałeś - im większe wyzwanie, tym zwycięstwo lepiej smakuje. Tyle, że o ile da się walczyć przy 2-3 krotnej przewadze przeciwnika,  o tyle czasem jest to już taki blob, że żadna strona nie ma z tego funu... i to jest głupie (ale jakże charakterystyczne dla NC)

Wszystko pieknie, ale to co piszesz to odpowiedz na pytanie - dlaczego walka w EVE jest fajna. Natomiast na moje pytanie, po co walczyc jak narazie jedyna odpowiedz jest bo to fajne.
Ok. Mozna to uznac, ale jak juz wczesniej pisalem w tym topicu, jezeli tak to nie narzekajmy na to, ze niektorzy zamiast walczyc wola przeczekac wrogi gang na POSie.
Poza tym dla mnie podstawowym pytaniem jest wtedy po co leciec Bog wie gdzie i szukac ludzi ktorych glownym celem jest unikniecie walki, a jak juz do niej dojdzie to sa z gory na przegranej pozycji zamiast powalczyc z kims kto jest przygotowany do walki i ja lubi


W co ten kerbir inwestuje? Tylko nie mów mi, że w kolejne raciarki, bo zdechnięcie od NPC to szczyt obciachu dla mnie.

Albi ma sto procent racji tutaj.
To w co inwestuje pewnie zalezy od kerbira wiec sie nie bede wypowiadac. Moglbym co najwyzej powiedziec w co ja inwestuje kase, ale to tajemnica handlowa ;)
Poza tym fakt ze zgadzasz sie z Albim powoduje, ze podejscie pvperow do pewnych zagadnien jest co najmniej dziwne :D

@Tloluvin - no właśnie problemem jest to, że nie rozumiesz.
Jakbym rozumial to nie byloby tego tematu


Bez strat w sprzęcie, a tym samym surowcach nie ma sensu wydobycie, produkcja, bo nie będzie zbytu.
Mozna sie to zgodzic, ale straty w pvp to nie jedyny motor produckji. Poza tym wydobywanie surocow rozumiane jako kopanie i tak obecnie ma znikomy sens.



Dokładnie żal dupę ściska bo nie każdy od razu urodził się bogiem wojny. Każdy z nas wdupia statki na prawo i lewo ucząc się. Ty chcesz inaczej, chcesz od razu nie wdupiać albo najlepiej, żeby ci co mają lepsze umiejętności powalczyli dajmy na to w Waszej przewadze 3:1.

Bzdura.
Nie mam nic przecwikow wdupianiu statkow. Po prostu nie widze sensu we wdupianiu statkow czy czegokolwiek innego dla samego wdupienia.
Poza tym bylbym wdzieczny jakbys nie mowil mi czego chce a czego nie, bo nie masz o tym najmniejszego pojecia.
Nic tez nie mowie, o tym ze ci co maja lepsze umiejetnosci maja walczyc zawsze przy przewadze liczebnej przeciwnika. Po prostu dziwi mnie narzekanie, ze ktos kto jest na gorszej pozycji stara sie ja jakas wyrownac - chociazby wlasnie poprzez zapewnienie sobie przewagi liczebnej skoro nie moze inaczej




Walka z przewagą wroga ma sens do pewnego momentu, potem już można dać sobie siana. Zgodnie z Twoim rozumowaniem na np naszego 1 drejka powinny przypadać 3 Wasze więc gdzie tu jest sens walki? Musielibyście chyba nie strzelać, żeby jakkolwiek dało się coś zrobić.

Na jakiej podstawie doszedles do tego blednego wniosku?



"Przy takiej argumentacji sens wszystkie innego jest jeszcze wiekszy, zwlaszcza jezeli to cos robione jest w pojedynke, bo wtedy nie bardzo wiele a wszystko zalezy ode mnie."

Widzisz, już zaczynasz łapać. Solo jest chyba najbardziej miodne bo wymaga największego skilla od gracza, najłatwiej jest wtopić, a przyjemność z wygranej walki jest  największa. Rzecz jasna nie mówię tu o solo typu vagas vs. omen 15 dniowej postaci.
Tyle ze to solo o ktorym mowilem nie mialo akurat nic wspolnego z pvp o jakim tu mowa, bo dotyczylo kerbirki.

652
Dyskusje ogólne / Odp: O co walczyc w EVE?
« dnia: Marzec 22, 2011, 13:56:58 »
1) Emocje - Obojętnie jak trudna anomalia, plex, czy inkursja, PVE w EVE nie potrafi wywołać takich emocji, co słowa "Warp drive active" w momencie dolatywania do zlokalizowanego celu na pasku, czy gdziekolwiek indziej. Kości zostały rzucone i wygra lepiej przygotowany. Nie słyszałem nigdy stwierdzenia, że ktoś poczuł "PVE shakes" ;D.
Cel zlokalizowany na pasku to albo koparka, albo ktos bijacy raty, czyli z definicji nie przygotowany do walki z innym graczem. Dla mnie to tak jakby Golota poszedl do przedszkola nakopac dzieciakom bo lubi walczyc.
Wiem, ze jestem kerbirem, ale dla mnie walka z kims kto praktycznie nie ma szans na wygranie jej to nie sa emocje. Albo inaczej. Dla mnie emocje z polowania sa wtedy gdy poluje sie na cos co moze zapolowac na Ciebie, a tego w polowaniu na koparki/indyki czy raterow nie czuje.
Poza tym jezeli chodzi o emocje to czy nie byloby lepiej zamiast latac iles tam jumpow umowic sie z kumplami w jakims pustym systemie w 0.0 (albo wogle na sisi) i naparzac sie do woli?
Poza tym emocje to efekt uboczny. A gdzie sens?

2) Killboard - Ach, ta duma rozpierająca pierś po zerknięciu na dokonania zeszłego roama. ;)

Jakby tak zrobic pare altow i ubic je gdzies gdzie nikt nie bedzie przeszkadzal to dopiero by bylo wpisy na KB :D


3) Loot - Tu miejsca celem dokładnych wyjaśnień wypada ustąpić panom z Vooduu, czy też tym, którzy tłuką indyki w high-secu dla kasiorki.
Znaczy pvp jest sposobem zarabiania pieniedzy czyli kerbirki? :O
Przyznaje ze tu mnie z leksza zaskoczyles


4) Prestiż - Czy to wymaga tłumaczenia? :) "Ich było 100 nas 20, a to my lootowaliśmy pole".
Jakby taki Golota powiedzial Ci ze pokonal setke przedszkolakow to tez bys twierdzil, ze od tego urosl jego prestiz?



5) Griefing - Kolekcjonowanie hate-maili to też hobby. Łzy jednego to uśmiech drugiego. Nic nie daje tyle radości, co czyjeś nieszczęście. Itp. Itd.

Czyli znow wracamy do tego, ze jedynym celem pvp jest zepsucie komus humoru i pvp jako takie nie ma sensu?

To dokładnie kwestia tego kto jaką grę lubi. Pytać po co się walczy pvp w eve to jak pytać po co się strzela w call of duty. Niektórzy po prostu lubią walkę z innymi graczami, inni wolą gry w stylu simsów. Mnie jedynie może trochę dziwić to, że ludzi bawi pve w eve bo w porównaniu z innymi grami jest po prostu nędzne. Oczywiście widać innym to pasuje więc nie mi decydować co jest złe co nie, mogę jedynie swoje zdanie wyrazić.
Przyklad z COD jest imo troche netrafiony. No ale skoro juz dales ten tytul na tapete to pytanie.
Czemu ludzie lubiacy pvp lataja godzinami po pustych systemach zamiast zrobic sobie gdzies ustawke, czy nawet pojsc na sisi postrzelac do siebie wzajemnie tak jak ma to miejsce w COD?

Co do samego pvp wymiernych korzyści w grze niestety nie daje za bardzo. Mi daje głównie zastrzyk adrenaliny. Problem też leży w tym, że ccp nie za bardzo radzi sobie z 0.0. Zera miały być niebezpiecznym terenem o który trzeba walczyć o możliwość życia tam. Niestety teraz to blob-city, gdzie małych przeciwników najprościej przeczekać an posach/stacjach (patrz zakaz w Raiden. walki z roamującymi gangami w detorid), a jak dochodzi już do walki o sova to lag zabija całą przyjemność z gry.
Stwierdzenie, ze pvp nie daje w grze korzysci imo jest stwierdzeniem, ze w EVE pvp nie ma sensu i istnieje wlasciwie tylko po to zeby ludzie mieli jakies urozmaicenie w grze


A w pvp to element rywalizacji. Jedni grają w piłkę, inni w szachy, a jeszcze inni w Eve Online. Ważne aby być lepszym od innych.
Element rywalizacji, a co za tym mozliwosc bycia lepszym od innych masz tez w pve (ile ratow ubijesz na godzine/ile zarobisz na tika), w handlu, gornictwie, produkcji, scumie i pewnie jeszcze w masie rzeczy ktore nie przychodza mi do glowy.
Poza tym tam przynajmniej obiektywnie mozna stwierdzic kto faktycznie jest w danej rzeczy lepszy.


Ja na przykład jako element krzywdzenia innych odkryłem ostatnio fajną zabawę. Lecę ninja na misję zamiast salvageować kradnę unikalne itemy misyjne. Potem trashuje albo ransomuje. Smack na localu bezcenny. Za wszystko inne zapłacisz iskami w Jita.   8)

Ja rozumiem to tak
PVP jest do bani i bez sensu wiec zeby sie nie denerwowac, zmniejszyc poziom frustracji i miec chociaz odrobine radochy napsuje komus krwi kradnac mu itemki

Mnie zastanawia tylko jedna sprawa - czemu kerbiry (większość) uparcie twierdzą, że pvp w eve jest bez sensu. Niestety nie chce być inaczej ale to wieczne wojny i potyczki są motorem napędowym do wszystkiego w Eve.

W takim razie prosze oswiec jednego kerbira (mnie) i powiedz jakis jest sens pvp w EVE

Bez strat nie było by sensu ani nic wydobywać ani produkować.

Prawda. Tylko co to ma wspolnego z sensownoscia pvp?

Małe pvp jest rzadkie bo ludziom żal dupsko ściska jak maja się z kimś poklepać z opcją na wtopę, znacznie bezpiecznie jest nie wylatywać lub zebrać dla pewności 3 razy większą ekipę i wtedy polecieć w glorii i chwale.
Nie zal dupe sciska tylko nie ma powodu zeby leciec walczyc, bo polecenie po to by dac sie zestrzelic komus kto ma przewage w sprzecie i umiejetnosciach, albo jak wolisz by dac troche radosci z gry komus kto gra tylko po to by innym psuc rozrywke imo powodem do walki nie jest.
Tak BTW rozumiem, ze wg Ciebie pvp ma sens tylko wtedy gdy ma sie przewage gwarantujaca zwyciestwo i jezeli np ktos stara sie zniwelowac Twoja przewage w sprzecie i dosciwadczeniu poprzez zebranie wiekszej ilosci ludzi to juz zle?


To dość dziwne, ponieważ rasowy kerbir powinien mieć kasy jak lodu, więc strata statku to dla niego to co innego niż strata statku dla pvp'era, który większość czasu spędza na czymś innym niż zarabianie isków.
Rasowy kerbir nie ma kasy i jej miec nie moze, bo kazdego zarobionego iska inwestuje.
Przypominaja mi sie tez posty Albiego o tym, ze gdyby przecietny kerbir robil tyle kerbirogodzin co przecietny pvper na swoich altach to musialby zaczac latac na pvp bo nie wiedzialby co zrobic z kasa ;)

Sens PVP w Eve w skali kilku czy kilkunasto osobowej jest oczywisty - tu bardzo wiele zależy od Ciebie a nie od masy, która się toczy jak walec.
Przy takiej argumentacji sens wszystkie innego jest jeszcze wiekszy, zwlaszcza jezeli to cos robione jest w pojedynke, bo wtedy nie bardzo wiele a wszystko zalezy ode mnie.
Poza tym dalej to sprowadza sie do tego, ze w EVE jedyny cel pvp to zepsucie komus zabawy, czyli jak dla mnie sensu nie ma

653
Dyskusje ogólne / Odp: O co walczyc w EVE?
« dnia: Marzec 22, 2011, 13:04:31 »
Ja bym się bardziej spytał po co grać w eve bez pvp. Aż tak ciekawe są te anomalki, że można na nich setki godzin spędzać, czy może dreszczyk podniecenia z rosnącego walleta tak wielu ludzi kieruje ku skupieniu się na pve.
Ciezko mi powiedziec czy anomalki sa ciekawe bo praktycnzie wogle sie tym nie zajmuje.
Zastanawia mnie natomiast pvp bo ciagle ktos mowi, ze pvp jest esencja EVE, ze powinno sie zmusic ludzi by wyszli z 0.0 (z podtekstem - zeby bylo do kogo strzelac) itp
A nigdzie nie widze celu tego wszystkiego wiec ciekawi mnie o co w EVE mozna walczyc, bo jak nie ma nic takiego to po pierwsze pvp jest bez sensu, a po drugie EVE czym by nie byla nie jest gra pvp.
Oczywiscie mozna walczyc po to by komus napsuc krwi. Tyle ze jak uznajemy to za jedyny powod to IMO pvp w EVE sensu nie ma. Poza tym wtedy sila rzeczy nie ma sensu wypychanie na sile graczy z hi secu, dziwienie sie ze tyle osob go nigdy nie opuszcza czy narzekanie, ze ludzie chowaja sie po POSach/stacjach gdy leci wrogi gang, gdyz w takim przypadku to zwykly odruch obronny przed popsuciem sobie zabawy

Ostatnio to nie gracze pvp zaczęli narzekać, że się kerbiry chowają po posach, tylko kerbiry, że bez zapowiedzi przylatujemy.
Odebralem to raczej jako sposob na zapewnienie sobie przez mordulce przeciwnika do walki. Zreszta to akurat szczegol bez znaczenia

655
Dyskusje ogólne / O co walczyc w EVE?
« dnia: Marzec 22, 2011, 12:30:07 »
Poczytalem sobie wlasnie w temacie o BUFU kolejna forumowa wojne kerbiry vs mordulce, kolejne narzekania ze wredne kerbiry chowaja sie po stacjach i POSach zamiast grzecznie ustawiac sie na bramach do odstrzalu itp
Zaraz pewnie tez zaczna sie pojawiac rozne bzdurne pomysly na zmuszenie kerbirow (czymkolwiek oni by nie byli) do walki. Zastanawiam sie tylko po co, bo im wiecej czytam tu termatow o pvp tym bardziej watpie w sens pvp w EVE. No moze poza usprawnianiem kerbirki (sov do postawienia upgrade'ow w systemie).
Zatem mala prosba. Moglby mi ktos wytlumaczyc sens pvp w EVE? Zwlaszcza w skali kilku/kilkunasto osobowej

656
Flamewar / Odp: Odp: BUFU Rekrutuje dyskusja
« dnia: Marzec 21, 2011, 16:11:40 »
sliczny wierszyk
Az go chyba sobie gdzies zapisze ku pamieci  :D

657
Flamewar / Odp: Odp: BUFU Rekrutuje dyskusja
« dnia: Marzec 21, 2011, 14:17:47 »
Sorki za odejscie od tematu

I w tym momencie idea zmniejszenia hp hubowi, a możne nawet i TCU zyskała kolejnego zwolennika.

Zmniejszenie hp hubowi i TCU nic nie zmieni w kwestii podejmowania badz nie walki
Jest inny bardzo prosty sposob na zwiekszenie ilosci celow dla mordulcow w 0.0 i low BTW zapewniajacy chetnych do walki z malymi gangami. Tyle ze co zabawne jego najwiekszym wrogiem sa wlasnie mordulce

658
Dyskusje ogólne / Odp: CSM VI - wasi faworyci
« dnia: Marzec 17, 2011, 16:04:36 »
Trebor to najgorszy możliwy kandydat, największe szanse na naprawienie gry mają The Mittani i Vile Rat
Mittani to najgorszy mozliwy kandydat

Mozna prosic o jakies uzasadnienie?

659
Dyskusje ogólne / Odp: CSM VI - wasi faworyci
« dnia: Marzec 17, 2011, 15:23:25 »
http://match.eve-csm.com/

Dzieki. Czegos takiego wlasnie mi brakowalo zeby miec punkt wyjscia

Takie porównywarki mogą mieć sens w realnej polityce, ale nie tutaj, gdzie może Ci wyjść kandyda X, który w trakcie kadencji zmieni zdanie.

IMHO trzeba wybierać osoby sprawdzone - w moim przypadku jest to Trebor Daehdoow i Seleene.

Mowisz tak jakby politycy w RL nie zmieniali pogladow i zawsze dotrzymywali obietnic wyborczych  ;)
Jasne, ze zawsze lepiej wybierac osoby sprawdzone, ale jak sie takich nie ma to taka porownywarka jest naprawde przydatnym narzedziem.
TAk BTW to wyszla mi wysoka zgodnosc z Seleene wiec chcialbym zapytac czemu uwazasz ja za osobe sprawdzona

660
Dyskusje ogólne / Odp: CSM VI - wasi faworyci
« dnia: Marzec 17, 2011, 11:13:47 »
Mozna gdzies znalezc jakies informacje o kandydatach i o tym co chcieliby zmienic w EVE ktore nie wymagalyby przedzierania sie przez sciane politycznego belkotu?

661
Dobre... jakie masz podstawy, żeby pouczać mnie w tym temacie?

Czyzby ktos tu nie rozumial znaczenia slowa pouczac?
Poza tym w jakim temacie?

Naprawdę, bawi mnie czytanie "dumnych z członkostwa w NC" przedstawicieli aliansiku TNT, którzy nawet nie zdają sobie sprawy, że cały ten północny napland nie służy temu, żeby "kerbirom żyło się dostatnio, a 0.0 rosło w siłę", tylko temu, żeby góra NC mogła sobie spokojnie bocić i sprzedawać ISK za realną kasę.

Przerost ego?
No ale zeby nie bylo bez odpowiedzi
1. Wiem, ze NC nie sluzy temu by kerbirom zylo sie dostatnio, a zeby szefostwo mialo kase
2. Mam w 4. literach co robi szefostwo NC poki moge grac tak jak mi sie podoba
3. Nic nie mowilem o byciu dumnym z bycia w TNT. Jestem za to dumnym z bycia w CBC

Jezeli chodzi o smieszne rzeczy to mnie natomiast bawi czytanie postow ludzi ktorzy przez lata obrazaja osoby ktore maja inny pomysl na gre niz oni by nagle odkryc, ze ktos tych obrazanych graczy uznawanych za nadajacych sie tylko do robienia za ofiary by zapelnic KB zebral do kupy i nie tylko ma z tego profit, ale takze sprawil, ze trzeba sie liczyc z tymi ktorych do tej pory uwazalo sie za niegodnych robienia za podnozek
Zazdrosc? Kompleksy?
Nie wiem i mam to w nosie. W kazdym razie dla mnie to smieszne

@Tloluvin - wydaje mi się, że nie ogarniasz sytuacji stąd takie głupoty piszesz.

Nigdy nie twierdzilem ze jestem wszystkowiedzacy, ale to jest forum dyskusyjne i oczekuje, ze ktos kto uwaza, ze nie mam racji wyjasni mi dlaczego nie mam racji zamiast twierdzic, ze pisze glupoty.
Bez wyjasnienia stwierdzenie, ze ktos pisze glupoty swiadczy o fanatyzmie


Widzisz, siła NC nie polega na skillu czy taktyce tylko możliwości położenia noda w niemal dowolnym momencie. Wystarczy do tego zalogowanie się odpowiedniej liczby pilotów i ewentualne wrzucenie ich do docelowego systemu. Nie ma w tym nic z pvp.

Ale przeciez ja tego nie kwestionowalem. Po prostu twierdze, ze z punktu widzenia mozliwosci zdobycia jakiegos systemu nalezacego do NC to bez znaczenia. No chyba ze chce sie zdobyc konkretnie wybrany system, najlepiej bez strat i jeszcze miesiac wczesniej zawiadomi sie o tym NC. Wtedy faktycznie moze byc problem.
Wyjasnienie czemu dal Albi wiec nie chce go powtarzac, chociaz jak trzeba moge rozwinac.


W tym topiku rozważamy hipotetyczną sytuację, w której NC zdobywa totalną dominację w świecie Eve.

Ta teoria jest tak wewnetrznie sprzeczna ze rozwazanie jej nie ma sensu. Jedyne co mozna rozwazac, to sytuacje gdy NC robi z polnocy jeden wielki nap land

Pewnie jak wielu Twoich kolegów nie zdajesz sobie sprawy co by to oznaczało. Produkcja, wydobycie czy farmienie frakcyjnych itemów nie miało by sensu bo nikt by ich nie potrzebował z uwagi na prawie zerowe zużycie. Innymi słowy ekonomia by w zasadzie padła.

Ekonomia to cos wiecej niz frakcyjne itemki.
Ekonomia w EVE padnie wtedy jak CCP wylaczy serwer na stale i ani minuty wczesniej.
Jedyne co moze sie stac w gospodarce EVE to to, ze ceny pewnych rzeczy pojda w gore, a ceny innych do dolu. Ewentualnie pare osob zrezygnuje ze swoich altow produkcyjno/badawczych.
Jezeli chcesz pogadac o ekonomii to prosze bardzo, ale proponowalbym bys zaczal od zapoznania sie z podstawami w stylu cena rownowagi

W takim świecie było by miejsce raczej tylko dla ludzi, którzy klepią paski/anomalie/plexy dla samego klepania.
Dobry zart
Nawet jezeli zalozymy, ze faktycznie NC opanowuje cale EVE co jest niemozliwe osoby chetne do bitki mialyby co robic.
Bylobyim nawet latwiej niz obecnie.
Po prostu swoje alty przeniesliby do NC i nimi kerbirzyli, a postacie bojowe by lataly z wykorzystaniem JC/WH po calym swiecie siejac terror gdzie popadnie.
No i do tego krocej by musieli kerbirzyc bo ceny statkow bylyby nizsze

Każdy pvper ci powie, że potrzebuje górników, producentów, handlarzy, farmerów, ... więc nie wiem dlaczego starasz się dowieść, że pvperzy uważają wszystkie inne specjalności za niegodne i z dupy.

Na to juz odpowiedzialo pare osob wiec nie musze i ja tego robic

Nie ma w tej dyskusji żadnej dramy, po prostu ludzie wypowiadają się dlaczego ta hipotetyczna sytuacja była by ich zdaniem zła przytaczając sensowne argumenty, których nie rozumiesz.

Rozumiem argumenty, ale w zdecydowanej wiekszosci nie uwazam ich za sensowne, a raczej za wyssane z palca.
Zreszta dziwne by bylo jakby bylo sensowne. W koncu przewaznie u ich zrodla lezy hipokryzja.

Nie mam po co ściągać producentów/górników bo kupuję stuff w hisecu gdzie jest po prostu największy market a tym samym najniższe ceny.
Gdyby wszyscy w 0.0 mieli takie podejscie to ten temat wogle by nie zaistnial :P

Wydobywajcie minsy, budujcie shipy/mody, zdobywajcie frakcyjne itemy a ja to potem kupie w Jita. Dla mnie to jedyna użyteczna rzecz w północy na tą chwilę.

To i tak o jedna wiecej niz dla mnie na poludniu ;)

Ale naszło mnie inne spostrzeżenie, załóżmy nowy topic "Czy dominacja SC południa) stanowi problem" Co by się stało gdyby to południe podbiło EVE, bo ja widzę chiński syndrom, wyginęli by górnicy, misjonarze, produceni, inventorzy. A PvPerzy z powodu braku T2/T3 shipów, paliwa do capsów, etx, eyc...latali by na swoje PvP cruzami/BC/BS T1  ;D

Nastepnym logicznym tematem jest temat o tym jak pomoc polnocy podbic EVE by uratowac gre przed upadkiem :P

Były czasy w których masywny obwarzanek południowy był możliwy. Ale się skończyły. Dominacja północy w porównaniu z dominacją południa ma jedną zasadniczą zaletę i jedną zasadniczą wadę:

+ jest miejsce dla różnych graczy i różnych stylów gry, w szczególności dla niedzielnych pykaczy którym bardzo daleko do aktywnego hardcorowego grania i dlatego nigdy nie zostaną jakimiś mega pvperami. W efekcie w 0.0 może mieszkac i bawić się tak ze 4 razy więcej różnych graczy niż przy filozofii "hardcore pvp albo won do jity". A to oznacza ogólnie 4 razy więcej radochogodzin.

- mało wojen. Jak można w ogóle żyć jak jest mało wojen?

Zgadzam sie z plusem, a co do minusa to skoro polnoc jest nastawiona na kerbirke, a poludnie na bitke to znaczy, ze mala ilosc wojnen wynika z braku checi poludnia do wojny. Innymi slowy osoby ktore twierdza, ze w EVE liczy sie tylko pvp nie sa na tyle zainteresowane walka by wywolac wiecej wojen, co samo w sobie jest zabawne

662
Czytasz wątek, w którym się wypowiadasz?

W obecnej sytuacji nie ma możliwości zdobycia systemu należącego do NC, gdyż NC jest w stanie SAMO wrzucić do niego więcej ludzi, niż node może wytrzymać - pisałem już o tym wcześniej.

Czytam. Za to zastanawiam sie czy Ty czytasz to co sam piszesz.
IMO nie jest prawda, ze obecnie nie da sie zdobyc systemu nalezacego do NC (patrz post Albiego). Chyba, ze ktos chce zrobic to kilkoma vegami bez strat wlasnych to wtedy moze.
Pytanie jest tylko jak dlugo mozna by go utrzymac.
Argument o tym, ze NC moze wrzucic do systemu wiecej ludzi niz jest wstanie wytrzymac NOD jest z konca plecow i przypomina sposob dyskusji o tym kto wygra w starciu bojowym prowadzone przez ludzi ktorzy nigdy nie wyszli poza EFT wiec pomine go milczeniem
Poza tym nawet przy zalozeniu, ze faktycznie nie mozna zdobyc systemu NC pytanie brzmi. Co z tego?
W koncu jak sam napisales
czy nie potrafisz zrozumieć, że Południowcom nie zależy na mieszkaniu w 60-tysięcznym powerblocku? Nam pasuja małe roamujące się nawzajem księstewka, które potrafią się zjednoczyć w razie potrzeby.
Skoro tak to po co wogle zdobywac jakis system NC? Niech sobie siedza na polnocy i robia wymarzony nap land. W niczym to przeciez nie przeszkadza malym poludniowym ksiestewkom roamujacym sie miedzy soba.

663
Dzis zaczalem czytac ten topic wiec jezeli pisze o czyms co bylo juz przedyskutowane to wybaczcie. Po prostu wrzucam wszystko do tego posta na bierzaco podczas czytania

Ale taki rozwój sytuacji miał już miejsce na chińskim serwerze i wiemy jak się to skończyło.
Jak sie tam skonczylo?

Sama refundacja jest chyba tylko kwiatkiem do tego, co jest postrzegane jako główny atut NC - z takimi liczbami oni po prostu nie mogą przegrać. A większość mas woli być tam, gdzie się "wygrywa".

To tez, ale przede wszystkim wiekszosc mas woli byc tam gdzie maja FUN i gdzie ludzie nie sa traktowani jak kupa gowna bo uwazaja ze w EVE sa inne ciekawe rzeczy niz pvp i niespecjalnie lubia latac bojowo.
Gdyby poludnie potrafilo skanalizowac energie takich ludzi zamiast wysylac ich na drzewo to nie byloby takiej dysproporcji w ludziach.
Musze tu tez przyznac, ze z mojego osobistego punktu widzenia jest zabawne patrzenie jak ludzie narzekaja na skutki wlasnych dzialan przed ktorymi byli ostrzegani od lat
Ladne przedstawienie czemu ludzie ciagna na polnoc zamiast na poludnie, a jednoczesnie przyklad jak sie powoduje cos na co pozniej sie narzeka jest tu
Brawo, jeden kill. Jeszcze jakieś 2 tysiące i stracisz etykietkę failbeara :P

Failbear zarabia, żeby zarabiać. PvP-er zarabia dużo i szybko, żeby mieć czym latać na PvP.
Chodzi o to, że taka jednostronna przewaga ZABIJA grę.

Jak typowy 'poludniowiec' najpierw obrazanie ludzi za to, ze nie uwazaja pvp za jedyna warta zachodu rzecz w EVE i wykopywanie do jedynego miejsca gdzie moga pojsc, potem dziwienie sie i narzekanie, ze jest tam tyle luda

jedyne co jest zachowane to równanie w dół jeśli chodzi o fun.
Zostają tak jak ktoś mądrze napisał roamy i siedzenie w cloak - o zbudowaniu własnego imperium można zapomnieć.

Nie rozumiem tego. Jezeli dla kogos jedyny fun to bloby to moze mu sie ten fun zmniejszy, ale jezeli chodzi o roamy to juz niespecjalnie. Zwlaszcza, ze sa WH i JC.
Poza tym to i tak tylko pvp, czyli cos co jest wycinkiem EVE.

Imho Północ od Południa zawsze zawsze różniła się tym, że na Północy był mega nap land który głównie zajmował się kerbirką, a na Południu ludzie się tłukli bo lubili bitki.
Zakładając (hipotetycznie), że NC rozjedzie IT i resztę a potem wygra Eve ten serwer umrze

Czy to znaczy, ze ludzie z poludnia lubiacy bitki boja sie, ze wpadnie do nich banda kerbirow chcacych stworzyc na polnocy wielki napland i beda miec u siebie pvp?
Zastanawiam sie tez jak niby te pacyfistyczne kerbiry mialyby wywalic barbarzyncow z regionow NPC, a przede wszystkim po co mieliby to robic.
Przeciez w tym czasie mogliby zarobic gore kasy.
Najbardziej jednak zastanawiam sie w czym tkwi problem. W koncu w najgorszym wariancie na polnocy bedzie jeden wielki napland dla kerbirow, a na poludniu jedno wielkie pole bitwy.
Kerbiry beda sobie kerbirzyc na polnocy robiac to co lubia, a pvperzy beda bic sie na poludniu w tym samym czasie spokojnie kerbirzac altami na polnocy.
Teoretycznie wszyscy powinni byc z tego powodu szczesliwi wiec skad ta drama

EDIT: nie sądzę żeby CCP pozwoliło komukolwiek wygrać Eve szczególnie po nauczce z chińskiego serwa.

Nie ma mozliwosci by serwer na ktorym graja ludzie z roznych ras, roznych kultur i z wszystkich mozliwych stref czasowych poszedl taka sama droga jak serwer gdzie graja ludzie tylko jednej nacji i z jednej strefy czasowej

- główną zaletą Eve jest różnorodność, dzięki której gracz może robić wszystko, na co ma ochotę i co zostało udostępnione przez producenta gry jej odbiorcom. Zabicie części tej różnorodności kładzie cały klimat gry.

Jedy sposob na zabicie takiej roznorodnosci to wykonczenie fizycznie graczy ktorzy mysla 'inaczej'. Tak wiec poki CCP nie zacznie stawiac nowych serwerow na zasadzie serwer w USA dla amerykanow, w europie dla europejczykow, w rosji dla rosjan itp nie da sie zabic roznorodnosci w eve.
Powiedzialbym nawet, ze to co sie dzieje obecnie jest wlasnie reakcja na probe zabicia roznorodnosci w EVE i ograniczenia jej tylko i wylacznie do pvp.
Mozna by tez dodac, ze ruch wahadla w druga strone jest nieunikniony wiec predzej czy pozniej czy sie komus to podoba czy nie znow rozpoczna sie wielkie wojny od ktorych nie bedzie mozna uciec

664
Wsparcie techniczne / Odp: podanie do CCP
« dnia: Luty 08, 2011, 16:27:56 »
Przynajmniej nie musiales sobie przypominac jakiego adresu email uzyles przy rejestracji poltora roku wczesniej

665
Wsparcie techniczne / Odp: Ban po uzyciu VPNa
« dnia: Styczeń 25, 2011, 08:44:47 »
Wyobraz sobie sytuacje, ze skasowales komus w wypadku samochod. Dales temu komus kase na taki sam, ktora ten ktos wzial, a pare dni pozniej czlowiek przylazi do Ciebie mowiac zebys mu naprawil stare auto bo chce nim jezdzic
Uznalbys ze to w porzadku?

W przypadku Twojego bana jest tak samo.
Uznano Twoja argumentacje i zdjeto bana. Jako zadoscuczynienie ktore przyjales dostales (chyba ze zle rozumiem odpowiedz ktora wkleiles) darmowy czas w wysokosci tego ktory straciles w wyniku bana, wiec z punktu widzenia dostepnego czasu skillowania jestes na zero.
Mimo tego chcesz jeszcze SP czyli chcesz zeby CCP oddalo czas rowny podwojnemu okresowi bana.
Fajnie by bylo jakby CCP oddalo Ci jeszcze SP czego zreszta Ci zycze, ale IMO powinienes sie zdecydowac i albo dodatkowy darmowy czas albo zwrot SP.
Przy czym o ile dodatkowy czas gry jest prosta sprawa to zwrot SP jest conajmniej problematyczny.

Tak szczerze mowiac to IMO po rozpoczeciu przez Ciebie 'walki' o zwrot SP CCP raczej skupia sie na sprawdzeniu czy aby na pewno bylo dobrym pomyslem zdjecie Ci tego bana bo moze jednak byles winny i przekopaniu sie przez historie Twojej gry by sprawdzic czy nie handlowales iskami za kase czy tez w inny sposob  nie lamales regulaminu za co juz dawno powinienes miec bana. Ewentualnie na zastanawianiu sie jak ladnie powiedziec Ci zebys spadal na drzewo i na losowaniu osoby ktora bedzie miec na Ciebie oko.

W kazdym razie jeszcze raz powodzenia w walce o SP

Strony: 1 ... 17 18 [19] 20 21 22