Ale genialny temat, sie uśmiałem niesamowicie
Najlepszy był tekst (dokładnie nie zacytuje): "wypierdalać z sygnatur bydło z inver brassu, pan przyleciał!"
Teraz robię tak w każdym systemie do którego wlatuje xD
Widze jednak, że dyskusja o c0venie się już zakończyła na rzecz locala w 0.0, a więc:
Brak locala = szukanie celu 10x dłużej, czemu chyba nikt nie może zaprzeczyć, bo sama robota scouta się mocno wydłuża, roamy z 3-4h wydłużają się do 6h.
Zamiast 2 scoutów, potrzeba 100, żeby to jakoś szło.
Nie oszukujmy się, nadal nikt nie będzie latał na ślepo, po prostu sprawdzanie co ma przeciwnik będzie dłużej trwało.
Ewentualny roam zostanie zaraportowany w miarę dokładnie jak już będą się zbierali do wylotu, przez co nie będą mieli żadnych szans na spotkanie home defense fleet.
W ogóle lepszą opcja będzie teraz przeczekać, niż się bronić, bo przecież roam i tak nic nie zrobi, a po co lecieć w nieznane?
Ok, możecie pisać, że to moja wypaczona mentalność czy coś takiego, ale tak się właśnie dzieje teraz w większości null seca.
A pomysł podlączania się do locala... nie to wcale nie będzie tak, że 98% osób to oleje, bo alianse nie pozwolą im tego olać, local wtedy zniknie i tyle, ew. będzie siedziała podłączona jedna osoba i raportowała.
Sprowadza się to w sumie do tego samego co likwidacji, czyli polowanie na raciarzy, albo gangi newbie.
IMO najlepszym rozwiązaniem jest to co proponuje Tlol (notabene to chyba jedyna materia w której się zgadzamy), że, aby zmusić innych do walki musi być o co walczyć.
Może jakieś modułki z krótkimi timerami, tak, żeby obrońcy mogli dolecieć na czas, ale nie mieli go wystarczająco dużo na pingnięcie wszystkich znajomych i wykonanie batphone'a?
Nie zastanawiałem się nad tym dokładnie, ale imo najlepsze walki są wtedy, kiedy jest o co walczyć.
Zresztą nie wiem jak wy, ale ja mam większą motywację, jak trzeba bronić czegoś ważnego, niż jak bronimy się po prostu dla funu (co nie znaczy, że tego nie lubię, nie mam chęci).
A tak btw. ostatnio na flotach eksperymentuję z ograniczona ilością memberów, ze względu na to, że głównie latamy w naszym regionie, to mam duzą swobodę w dobieraniu shipów i ilości pilotów.
Dlatego, że:
10 vs 30 = nie ma bitki
10 rifterów vs 10 bcków = nie ma bitki
Staram się wystawiać flotę podobną osobowo, ale z shipami sfitowanymi pod flotę przeciwnika, dodatkową przewagę daje to, że możemy przygotować sobie pole bitwy, command linki w przestrzeni, safe spoty, czasem assignowane fightery.
25 osobowy gang nie ucieka na widok 14 osób, FC zazwyczaj wtedy pomyśli hmm, to oni na nas czekają, mają lekką przewagę, ale my mamy liczby, let's try.
No i jest bitka, czasem wygrywamy czasem nie, ale jest, trochę WoW battlegrounds, ale więcej taktyki.
Nie mam rady dla roamujących gangów, bo mało tak latam, zazwyczaj skanujemy wh i wskakujemy na drugi koniec uniwersum, 10-20j i wracamy do domu, często w niepełnym składzie
Need exp jak widać.
A wy, nie-sov holderzy, lubicie spotykać dość równorzędne floty, czy wolicie ownować dwa razy mniejsze gangi?
U nas najlepszym lekarstwem na alians żyjący w NPC były wlaśnie takie bitki, od kiedy mamy takie good fighty, przestali nam refować posy i rzucać SBU, teraz wszyscy są szczęśliwi i nawet nie smackujemy na localu.
Utopia Panie, utopia!