Autor Wątek: Gospodarczy kompas wyborczy WP  (Przeczytany 29161 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Dormio

  • Użyszkodnik
  • *
  • Wiadomości: 3 456
  • Mi'Sie
    • Zobacz profil
  • Imię postaci: Dormio
  • Korporacja: Shocky Industries Ltd.
Odp: Gospodarczy kompas wyborczy WP
« Odpowiedź #105 dnia: Październik 17, 2011, 10:01:13 »
Art. 2 brzmi nastepujaco
"Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym
zasady sprawiedliwości społecznej."


Demokratyczne panstwo prawne oznacza, ze o prawie decyduje wiekszosc urzeczywistniajac cos co nie jest sprawiedliwoscia, bo gdyby nia bylo niepotrzebny bylby dopisek "spolecznej".
Nie naciągaj faktów, RP jest republiką parlamentarną, a nie demokracją. Tak, konstytucjonaliści tak właśnie twierdzą. Nawet nazwa państwa mówi o tym wprost: pochodzenie słowa rzeczpospolita wywodzi się od łacińskiego res publika, co w tłumaczeniu oznacza rzecz publiczną.

Gdzies tez mignelo mi cos o dzieciach. Chcialbym wiec zauwazyc, ze o losie dzieci decyduje Panstwo praktycznie od momentu ich urodzenia. Dodajac do tego fakt, ze w kazdej chwili decyzja sadu dzieci moga zostac odebrane rodzicom oznacza to, ze w Polsce wlascicielem dzieci nie sa rodzice, a Panstwo.
Nie naciągaj faktów, w świetle Konstytucji na jaką się powołujesz ŻADEN obywatel RP nie może być czyjąś własnością. Zatem dotyczy to również dzieci (które z natury prawa są automatycznie obywatelami RP). Dlatego dzieci są jedynie pod OPIEKĄ rodziców (również prawną) i Ci sprawują opiekę w zakresie reprezentowania praw i obowiązków swoich dzieci.
To kwestia języka jedynie jest tu problematyczna, bo określa się w nim dzieci jako czyjeś, sugerując w pewnym zakresie własność (a dokładniej przynależność, co w końcu nie jest tożsame).
Poza tym prawo w RP ma zapisy sugerujące specjalną opiekę nad dziećmi (niestety wiemy jak to wygląda w praktyce), a jednym z jej przejawów jest prawo do odebrania praw rodzicielskich rodzicom (swoją drogą prawa rodzicielskie są również spisane co do zakresu uprawnień).

Co do żon/kobiet to chyba nawet nie ma co komentować bredni jakie wypisujesz, bo pomijasz fakt, że kobieta nawet będąca żoną nie jest czyjąś własnością. Zatem nie można nią rozporządzać. Co do "uprawomocnienia gwałtu" w sposób jaki zasugerowałeś, to pomimo "uprawnień" męża, żona zachowuje prawo do stanowienia czy akt seksualny z mężem może zakwalifikować jako gwałt. Ten bowiem jest w dość szczególny sposób zdefiniowany, a skoro jak widać umiesz się posługiwać kodeksami, to sobie poszukaj definicji.  :P

Edit:
A demokrację już mieliśmy... W okresie 1952-1989 wg konstytucji ustrojem w PL była demokracja ludowa.  >:D :P
Ja sobie nie życzę powrotu do demokracji, wolę już jednak ustrój republikański  ;) :P
Brak sygnatury w ramach protestu przed czepiaczami...

Dux

  • Użyszkodnik
  • *
  • Wiadomości: 1 010
    • Zobacz profil
  • Imię postaci: Bubu Talib
  • Korporacja: V O O D O O
  • Sojusz: KUTANG KLAN.
Odp: Gospodarczy kompas wyborczy WP
« Odpowiedź #106 dnia: Październik 17, 2011, 10:23:14 »
W koncu demokracja to rzady wiekszosci, a wiekszosc to min 50%+1. Biorac natomiast pod uwage, ze w ciagu tych dwudziestu paru lat tylko bodajze 2x frekwencja w wyborach do parlamentu przekroczyla 50%, a koalicja rzadowa ma okolo 50% glosow (czyli faktyczne poparcie okolo 25%) nie powinno sie mowic o Polsce jako panstwie demokratycznym gdyz nie spelnia ono podstawowego warunku - rzadow wiekszosci.  >:D

Te niegłosujace 50% jednak prawo glosu miało. Mieli też mozliwość wziecia udziału w wyborach. Wreszcie bojkot wyborów też jest pewnego rodzaju wyborem, który skutkuje tym, że w zasadzie decyzje o kształcie najwazniejszych ciał ustawodawczych i wykonawczych w państwie podejmuja inni. I każdy choc odrobinę rozsądny człowiek z skutku takiego "głosowania" zdaje sobie sprawę. Nie sposób wiec mówić o braku demokracji w tym zakresie.

Cytuj
Art. 21. paragraf 2
"Wywłaszczenie jest dopuszczalne jedynie wówczas, gdy jest dokonywane na cele publiczne i za słusznym odszkodowaniem."

Sam fakt, ze jest mozliwe wywlaszczenie udowadnia, ze cos takiego jak wlasnosc nie istnieje. Gdyby bowiem istniala wlasnosc nie mozna by bylo nikogo wywlaszczyc, co wynika z faktu ze to wlasciciel decyduje o tym co dzieje sie z rzecza.

Jest dokładnie przeciwnie. Gdyby nie istniało prawo własności, instytucja wywłaszczenia byłaby niepotrzebna. Jej istnienie wymusza własnie prawo własnosci, a stanowi ona swego rodzaju wentyl bezpieczeństwa chroniący przed naduzywaniem tego prawa. To, że wywłaszczenie bywa niekiedy/moze być nadużywane to inna rzecz.
Jeden na wszystkich, wszyscy na jednego :P