Pamiętam czasy, kiedy nie było POSów, nie było dictorów, latali pierwsi kolesie w interceptorach (posiadanie Taranisa w tamtym czasie oznaczało, że jesteś master).
Pamiętam czasy, jak w insmother bodajże trzech kolesi w ceptorach potrafiło trzymać w ryzach cały region.
Pamiętam czasy, jak lecąc w dual mwd punisherze byłem nie do złapania.
Pamiętam czasy, jak w tym samym Punisherze wyszukiwałem deep safe spoty (pamięta ktoś tą mechanikę?). Wyciągnąłem z nich armageddona, 4 indyki wypełnione jakimiś rzeczami, nie pamiętam jakimi i kilka fregat.
Pamiętam czasy, jak kupiłem sobie mojego pierwszego w życiu Thoraxa i normalnie lałem pod siebie ze szczęścia, że mam taki wypaśny i wyglądający superaśnie statek.
Pamiętam, jak udało mi się sfitować Tristana z MWD i jakimiś małymi blasterkami i latałem nim we flotach Curse Alliance. Przeżyłem w nim 4 bitwy i ubiłem (oczywiście jako support) chyba ze 4 bs'y. We FREGACIE!
Albo, jak w incursusie latałem po gallentyjskich low secach i tak bardzo się wczułem w akcję, że po dwóch dniach miałem -10 sec status
Co więcej przeżyłem
Pamiętam też jak w disco apoku stałem na bramie w syndicate i nikt mnie ruszyć nie mógł.
Albo jak w tym samym syndicate kilkanaście miesięcy później kiedy to goonsi się tam wprowadzili, wleciałem megasem ustawionym na long do s-u i mnie sieroty złapać nie mogły
Nie pamiętam już ilu ich tam ubiłem, ale dużo tego było
To były czasy samych ichnich początków jak większość z nich fretkami latała
Pamiętam też słynny pipe z curse do hed notorycznie okupowany przez różnego typu piratów. Tworzenie flot w celu przeczyszczenia tego pipe'a itp.
A potem pojawiły się carriery, dready, matki, tytany, brigde, cyna, frachty, bańki, posy i całe to tatałajstwo, które rozjechało fajna mechanikę gry. Ale to pewno ja tylko, stary tetryk eve'owy marudzę