Dzien dobry, to ja sie przywitam bo dotad nie dyskutowalem na Centrali.
Wydaje mi sie, ze kluczowe w calej awanturze (i z MT, i w kontekscie plotek o Sony) jest to, iz w tej chwili za CCP stoja goscie z jakiegos funduszu venture capital (zreszta zdaje sie tego samego, ktory w Polsce ma Play'a), z tego co czytalem sa w spolce od 2008. Oznacza to, ze o ile nie sa zagorzalymi islandzkimi patriotami, promujacymi wlasne firmy (w co bardzo watpie) to i tak beda sie z CCP zwijac w najblizszej, sprzedajac je komu sie da, za w miare sensowna kase. W zwiazku z tym musza na gwalt podbic wynik finansowy firmy, zeby moc wynegocjowac zadowalajaca ich cene. Pytanie, czy przewidzieli i skalkulowali, czy odejscie (zawieszenie subskrypcji) ilus tam ludkow sie im oplaci bardziej, ew. czy zwyczajem slabych managerow uzyja sprawdzonej metody (to nie jest rzadkie, jakkolwiek idiotycznie by nie brzmialo): "ojej, odchodza nam klienci, zyski spadaja, podniesmy ceny, ojej jeszcze wiecej klientow odchodzi, podniesmy ceny dla tych co zostali... ups... sprzedajemy ten gowniany biznes za bezcen."
Na marginesie uwazam, ze jedynym celem Incarny jest stestowanie jak dziala ich engine do animacji ludzkich postaci, interakcji, itp. przed wypuszczeniem World of Emo... tfu, Darkness. Badzmy szczerzy, jesli ten projekt wypali, to przyniesie im takie kokosy na subskrypcjach i mikroplatnosciach 13-latkow pragnacych "byc jak Bella", ze o przyszlosc CCP bedzie mozna przestac sie martwic. Co nie znaczy, ze bedzie mozna przestac martwic sie o przyslosc EvE'a.