Dziwi mnie tylko ze corpy po 8-12 graczy born 2005/6 zajmuja sie taka praktyka - przeciez my to dla nich zaden przeciwnik ....
Veteranow nie zabijaja tylko tych swierzakow. Jaki w tym sens - imho to lamerstwo.
Spójrz z drugiej strony - ci weterani już "wygrali Eve". Zaliczyli po ileś tysięcy killi w 0.0, byli na różnych bitwach i są tym zmęczeni. Nie chce im się już roamować po 4-5 godzin, wkurza ich godzinne formowanie floty na tytanie po to, żeby wskoczyć w sam środek lagfestu, gdzie nic nie zależy od skilli i umiejętności gracza, a wszystko od szczęścia i boga lagu.
A tu mają small-scale PvP, które jest najwyżej cenione. Przeciwko sobie mają faktycznie młodszych graczy, ale na pewno przewyższających ich liczebnością. W dodatku z punktu widzenia ISK-war weteran stoi na przegranej pozycji, bo raczej wystawi drogi ship, który może zostać zeżarty przez chmarę cruiserów T1.
Doskonale rozumiem ten punkt widzenia - doszedłem już do tego punktu, że po NCDOT widzę tylko dwie możliwości - albo budowanie czegoś swojego (co już raz w życiu robiłem i średnio palę się do powtórki), albo założenie jakiegoś lol-corpa w hisecu i zabawa w takie wardeci. Kompletnie nie miałbym oporów zwardecować 50-osobową korporację mając 4-5 aktywnych ludzi ze sobą
.
Zainwestowalem sporo w ta gre to prawda (najwiecej w jakaklowiek w swoim zyciu - moja zona jest w szoku) ale dzieki temu gram a nie patrze co moglbym robic i ile mam na to czekac...
Różnica między graniem wyskillowaną przez siebie postacią, a kupieniem gotowego chara jest taka, jak między przeczytaniem dzieła literackiego, a przejrzeniem bryka/obejrzeniem filmu.
Fakt, czeka się sporo. Zwłaszcza dobicie do tych 15 mil SP jest mordęgą. Ale w warstwie emocjonalnej to się zwraca. Dodatkowo, po drodze zdobywasz bardzo cenne doświadczenie. To że masz na swoim charze 100 mil SP nie znaczy nic więcej niż to, że jesteś w stanie w wydokować w dowolnym shipie. Walczyć w nim - nie umiesz.
PvP ma jakby trzy warstwy:
- zasoby (skille+kasa), czyli zarówno możliwość latania danym shipem jak i jego statystki
- umiejętności pilota - doświadczenie Znajomość słabych i mocnych punktów zarówno tego czym się leci, jak i to co się atakuje. Koronnym przykładem jest tu bycie Fleet Commanderem. Wskakujesz przez gate na flotę przeciwnika, ładuje Ci się overview po czym "Hold cloak, hold cloak.... OK, primary is...". Dobry FC potrzebuje dosłownie kilku sekund, żeby posortować sobie cele w optymalnej kolejności (która zależy od co najmniej kilku kryteriów).
- oblatanie (z braku lepszego słowa) - możesz mieć skille/kasę i doświadczenie, ale jeśli nie potrafisz zachować zimnej krwi - i tak popełnił fatalny błąd, który może pogrążyć nie tylko Ciebie, ale i resztę gangu.
Dopiero połączenie tych trzech cech daje doskonałego pilota, praktycznie nieśmiertelnego w tej grze (nie licząc specjalistów od latania frytkami, którzy giną z definicji masowo), który oddaje jeden ship za każde 100-200 zabitych.