Podobnie jak przedmowcy probowalem przeczytac tekst oryginalny oraz tlumaczenie, jako ze do tego odnosila sie Twoja prosba i wniosek jaki narodzil sie w moim, moze nie do konca dzialalajacym poprawnie umysle, jest niestety dosc brutalny: O rany... ! Przy czym pomijam zupelnie zawartosc merytoryczna, bo to po pierwsze Twoj zestaw pomyslow, a po drugie nie o weryfikacje wymienionych wczesniej idei prosiles. Calosc niniejszego tekstu dotyczyla wiec bedzie tylko kwestii technicznych tekstu.
Sprawa pierwsza to to, ze sam oryginal w jezyku Mickiewicza zawiera ogrom bledow, szczegolnie stylistycznych, na co zwrocil uwage Kalressin. Wystarczylo mi przeczytac pierwsze zdanie, aby wpasc zadume i zadac pytanie: "Co autor mial na mysli?". Oczywiscie moglo to byc spowodowane moim niewystarczajacym ogolnym poziomem lub chwilowa niedyspozycja intelektualna.
Kwestia najwazniejsza, z ktorej zdajesz sobie sprawe, jak wynika z Twojej wypowiedzi, to tlumaczenie. Mam codzienna stycznosc z jezykiem angielskim, tak w pismie jak i w mowie, w wersji uzywanej w Wielkiej Brytanii i pomimo braku problemow ze zrozumieniem nawet regionalnych odmian, nie potrafie zrozumiec co napisales. Slownictwo uzyte jest kompletnie nietrafione, wiekszosc slow po prostu znaczy co innego niz chciales przekazac. Odnosze wrazenie, ze to jest tekst wpuszczony w google translate a potem lekko tylko poprawiony, aby w ogole nie wygladal jak napisany przez automat. Tu kolejny raz polecam powtorna lekture posta Kalressina i wyciagniecie wnioskow, szczegolnie z tych fragmentow (przepraszam ale nie jestem biegly w uzyciu mechanizmu cytowania na forum):
[...]
-Nie tlumaczyc calego tekstu "slowo po slowie" z polskiego na angielski, jezyki tak nie dzialaja.
[...]
-Prosze daruj sobie ...hmm... wyszukane slownicstwo i srodki stylistyczne jesli nie za bardzo umiesz ich uzywac.
[...]
Byc moze uzyty mechanizm tlumaczenia bazowal na slowniku jakiejs innej odmiany jezyka angielskiego, uzywanego w jakims odleglym zakatku globu, typu Nowa Zelandia czy dialekt rybakow z Alaski (o ile takowy istnieje) i moja teza odnosnie slownictwa jest bledna, wiec prosze mnie sprostowac.
Jak wspomnialem wczesniej, do tych wnioskow doszedlem juz po pierwszym zdaniu czy akapicie i podazajac za tekstem bylo co najmniej tak samo zle. Moim zdaniem to sie nadaje wszystko do ponownego przepisania, wersji oryginalnej czyli polskiej jak i tlumaczenia. Nie chce zapelniac forum publicznego czyms co wygladac moze na wylewanie wiadra pomyj na blizniego, dlatego szczegolow nie pomne, ale zawsze zapraszam na priv jesli bylbys zainteresowany ich poznaniem.
Pozdrawiam
Stefan
P. S. Popelniony powyzej tekst nie jest proba udowodnienia wyzszosci/nizszosci czegokolwiek lub kogokolwiek wzgledem czegos lub kogos innego, ani uwlaczania nikomu. Po prostu staralem sie sprowadzic to wszystko w ramy rzeczywistosci, z jaka mam do czynienia. Nie jestem takze bezbledny ani idealny. Jesli ktokolwiek poczuje sie dotkniety, serdecznie z gory przepraszam.