(...) handel w wydaniu hardkorowym
Tu masz dopiero prawdziwe PVP - wszystkie chwyty dozwolone i NIKT nie płacze jak wtopi.
No chyba, że po cichutku, w kąciku, w samotności.
@Dormio - własnie zmierzam do tego, ze często osoby uważające się za pro pvperów grają z minimalnym ryzykiem, stąd mają tyle killsów. Czy się nimi chwalą - wątpię.
A jak to się ma względem Agony, bo zagubiony i nie chwytam...
Jak napisałem wczesniej - uważam ze kazdy ma tak na prawde tylko mały % killsów z których tak na prawdę się cieszy i będzie i nich pamiętał do końca gry. I to jest zajebiste!
Mi wykładowczyni z analizy matematycznej ciągle powtarzała: "po pierwszym tysiącu rozwiązanych całek, każda następna jest do rozwalenia w pamięci". Myślę, że w EVE można uknuć podobne stwierdzenie...
Ja pamiętam każdy KM, zarówno ten w którym wygrałem, jak i ten gdzie przegrałem. Najbardziej dla mnie cennym doświadczeniem jest wtopa własnego carrierka i to pomimo, że tego samego dnia brałem udział w zestrzeleniu 2 innych.
Inna sprawa, że ci co są tak bardzo pro, lub tak bardzo chcą być pro dają się często złapać na durne pułapki w stylu samotnego indyka... a potem wstyd na kb
Czyli co... PVP to wstyd ?