Ech, tak siedzę i czytam i nachodzą mnie niewesołe refleksje (poniżej marudzenia starego tetryka, nie do końca na tematy evkowe, kto nie chce niech nie czyta
).
Boty, programy do "znikania" z locala i cała reszta metagamingu - ja się pytam po jaką cholerę? Przecież to tylko gra. Żeby wygrać za wszelką cenę? Dla mnie, zwycięstwo osiągnięte oszustwem w ogóle nie ma wartości. Ale może ja nie z tej bajki jestem.
Wręcz z niedowierzaniem czytam, że w dużej ilości mmo dzieje się to samo - wierchuszka dużych gildii kombinuje jak by tu wygrać za wszelką cenę... A gdzie tu przyjemność z gry? Gdzie satysfakcja ze zwycięstwa?
Tak, wiem, rycerze i jednorożce dawno wymarli.
I niestety tak samo dzieje się nie tylko w grach komputerowych.
Kiedy zaczynałem grać w bitewniaki, w połowie lat 90, na turnieje jeździło się z przyjemnością - można było pogadać z ludźmi, powymyślać taktyki, wreszcie zagrać. I to zagrać dla przyjemności, gdzie po całym dniu walk, człowiek miał ochotę na więcej.
Kilka lat później, turniej to ciężka harówa. Ciężko pogadać z kimkolwiek spoza własnej "kliki" czy grupy, nie ma czegoś takiego jak dyskusja o taktykach czy "fitach" armii (żeby ktoś przypadkiem nie zgapił mojego superuber pomysłu). I wreszcie walki - kłótnie o każdy milimetr. Oszustwa w rozpiskach. Nie ma czegoś takiego jak klimatyczna armia - liczy się tylko efektywność, rpg i klimat jest dla mięczaków.
Po przepisowych (zwykle) trzech walkach ma się ochotę tylko jechać do domu i odpocząć. Jak po ciężkim i stresującym dniu pracy. I po co? Dla kilku punktów do klasyfikacji ogólnej?
Nie ma praktycznie, tak jak kiedyś, wymyślania tła dla armii, czemu są w niej takie a nie inne jednostki. Nikt nie gra w dziwne scenariusze, bo to się nie przekłada na wyniki na turnieju. Nie dzwoni się do znajomych: "zrób armię na badmoonach, bo mam fajny scenariusz", ale "zagrasz? bo mam nową rozpiskę turniejową i chcę wypróbować".
Moje figurki od wielu miesięcy leżą w pudełku pod łóżkiem, bo nikt nie chce ze starym tetrykiem zagrać po prostu dla przyjemności... (może ktoś w 3city chce zagrać w 40k dla przyjemności?
).
A w sporcie co się dzieje? Contador na dopingu. Lekkoatleci na dopingu. Biegacze na dopingu. "Astmatycy" w biegach na nartach. Itp itd.
Nic się nie liczy. Zdrowie, bezpieczeństwo, zasady, uczciwość. Nie, ważne jest tylko zwycięstwo za wszelką cenę.
I co tu się dziwić, że nawet w grach komputerowych dzieją się takie wałki?
Dokąd ten świat zmierza?
Ech, dobra, wypłakałem się