Miałem kilka fajnych walk w których ktoś zaplanował natarcie i reszta posłuchała, ale w duuuuuuużo większej liczbie przypadków część słucha, a część jak przedmówca ma to w dupie i robi co sama chce. Niczym nadzwyczajnym jest zmarnowanie przewagi przez paru baranów którzy wiedzą lepiej i zamiast zaatakować na sygnał pozwalają przeciwnikowi wybić tych kilku którzy pojechali, aby karta się odwróciła i za chwilę to oni zginęli, bo nagle wróg uzyskał przewagę liczebną. Jeszcze rozumiem jakieś KV które jest wolne jak 100 nieszczęść, ale to samo robią leopardy czy PzIV z krótką lufą. Zespół z jakimkolwiek planem (poza "rush" albo "defend") jest lepszy od zespołu który jedzie na pałę i każdy robi co chce.
Co do pierwszego akapitu - nie, już mi się nie zdarza, odechciało mi się użerać z kretynami.