Jeśli się czegoś nie rozumie, to się nienawidzi. Są ludzie którzy poza swoim czubkiem nosa niewiele widzą i myślą że ten czubek jest centrum wszechświata. CVA zawsze wywoływało kontrowersje swoim podejściem do gry, odmiennym podejściem. Nigdy nie chodziło o ekspansje terytorialną, farme isków, budowę najwiekszej floty, terroryzowanie sąsiadów, zielony debilny killboard itp. Celem CVA było zawsze zbudowanie "filii" nullsecowej imperium amarskiego, czyste RPG. Ale żeby to zrozumieć, trzeba umieć traktować grę jako grę, jako odmienny świat, wiedzieć co to jest zabawa w RPG. A do tego trzeba dość elastycznego umysłu, wyobraźni i umiejętności zabawy.
Nie można wymagać od dresa, dla którego świat się kończy na "moja dzielnia to ojczyzna reszta to wrogi i trza ich jebać w ryj" zrozumienia poezji
Och, basta - czy Wy tam w CVA się czymś odurzacie?
To, co piszesz to czystej maści propaganda, piękny "PR" sprzedawany na zewnątrz. A prawda jest następująca - buta, arogancja i mocarstwowe ambicje, których nigdy nie udało się przekuć w coś trwałego, bo na drodze temu stawała zwykła niekompetencja. Tak było zarówno gdy chcieliście podbić Catch i tak jest teraz, gdy nie potraficie zając dwóch systemów po tym, jak kazaliście się wynosić niewielkiemu aliansikowi, który przestał się Wam podobać.
Dość unikalne w skali Eve uwarunkowania lokalne pomagają CVA w tworzeniu wrażenia "lokalnej potęgi". Niestety, to że trzymacie sova wynika wyłącznie z bezwartościowości Providence. Jak tylko truesec przestał być problemem Providence (w Dominion), wylecieliście stamtąd w podskokach i wróciliście dopiero, gdy CCP cofnęło te zmiany. Zdaje się, że odkupowaliście Provi za kasę od NCDOT?
Drugi fakt, który ułatwia Wam utrzymanie tego złudzenia to peciarnia. Skoro jest peciarnia (ok, "partnerzy" i "holderzy"), to jest i powerhouse, prawda? Gówno prawda - Proviblob (czyli CVA+pety) ma jakąś magnetyczną zdolność przyciągani faili i retardów, który sami do toalety nie trafią, jeśli nie poprowadzi się ich za rączkę. Takie Sev3rance na przykład, czy wcześniejszy Sylph lub Aegis Militia. Tacy faktycznie Was się boją, ale reszta Eve się śmieje i traktuje Providence jak rezerwat indian.
Podsumowując - RPG i tak dalej, ale w praktyce CVA "sra wyżej niż dupę ma". Nie pisz mi, że "nienawidzę czego nie rozumiem" - z CVA i ich Waszymi metodami miałem okazję zapoznać się na samym początku mojego grania, gdy próbowaliście wymuszać na mojej korporacji newbie w lowsecu swoje "prawa". Pokazałem środkowy palec, a parę tygodni później byłem już członkiem Ushra'Khan. To wszystko co napisałem powyżej, wynika z moich doświadczeń w U'K i NCDOT. Zwłaszcza ten drugi okres mojego mieszkania w Providence był śmieszny - baliście się z dziury wychylić, a na widok naszych flot uciekaliście jak króliki.
Ba, nawet dziś, wasze homedef floty to jakiś LOL - zebrać trzy razy większy blob i czekać na gejcie, aż mniejszy gang wskoczy do Was (oczywiście, że nie wskoczy, bo normalni ludzie nie mają skłonności samobójczych) lub - w razie pokazania się ciut mocniejszego gangu - siedzenie na stacji i nie wydokowywanie pod żadnym pozorem.
Żeby nie było, że jestem nie na bieżąco - byłem w Provi w tą sobotę. Bardzo podobał mi się bomb run na naszą flotę, która wylądowała na gejcie na zero (i mogła w każdej chwili przeskoczyć) w wykonaniu 25+ bomberów JEDNOCZEŚNIE co spowodowało, że bomby pozabijały się wzajemnie.
Jeszcze jakieś pytania? Odmaszerować!