Nie chce mi się kręcić jakiś gówno burz na kilka stron na tematy, na które nie mamy wpływu i nigdy nie będziemy mieć.
W każdej firmie gdy coś się kopie, nie wiem są duże starty na produkcji w fabryce, albo produkt końcowy wyszedł nie taki jak miał być, czy klient napisał skargę to każda osoba odpowiedzialna za firmę, za jakąś wydzieloną działkę w firmie dwoi się i troi, żeby temu zaradzić, naprawić problem, jeśli nie jest w stanie sama tego rozwiązać wynajmuje audyt, ekspertów, którzy mają znaleźć przyczynę i zaproponować rozwiązania.
Natomiast w największej firmie w Polsce, pod tytułem "Państwo Polskie" wszyscy mają na wszystko wyjebane, coś nie działa? No nie działa. Jest zima, więc musi być zimno. Sypie się prawie wszystko, ale wszyscy z kamienną miną mówią, że wszystko jest ok. Każdy kto by był prezesem firmy i miał pod osobą kogoś kierującego kontrolą jakości co by zrobił, gdyby ta osoba działała jak sanepid? Przychodziłyby dziesiątki skarg od klientów itd. No zaraz by koleś wyleciał na zbity pysk. Prezes sanepidu mówi, że przepisy i procedury nie pozwalają nam działać, prawo jest takie i siakie i koniec. No jest jak jest, nic nie można zrobić, rozumiecie towarzysze.
Sam jestem w stanie zrobić listę patologii na kilkanaście stron, a pewnie miałem dopiero malutką styczność z naszą rzeczywistością prawno-urzędniczo-proceduralną itd. Jakby się zastanowić to większość przeciętnych Kowalskich byłaby w stanie w jakiś sposób lepszy lub gorszy po prześledzeniu jakiegoś modelu procesów większość tych spraw rozwiązać. Lata mijają i nic się nie zmienia.
Stąd doszedłem do dwóch wniosków albo cała klasa polityczna nienawidzi swoich rodaków, albo nasze uczelnie kształcą totalnych idiotów- bo ok obsadzamy wszystkie stołki ludźmi z partii do administrowania, ale utwórzmy x zespołów specjalistów-ludzi, którzy coś będą zmieniać.